*1*

577 34 7
                                    

Neko dotarła do wybrzeża. Do Archipelagu nie miała daleko, zaledwie dwa dni drogi statkiem. Wystarczy jej kilka minut by tam dotrzeć. Stanęła na brzegu i zrobiła krok do przodu. Postawiła stopę na lekko wzburzonej tafli wody. Lewą stopą odbiła się od piasku na plaży by chwilę później stanąć na tafli wody po środku oceanu. Przeszła około trzech mil i znów zrobiła przeskok. Znalazła się na Archipelagu. Ziemia była kleista tak jak to zapamiętała, z niej zaś wyłaniały się bańki. Rozejrzała się, przy brzegu zakotwiczona była żółta łódź podwodna. Zapamiętała okolicę i ruszyła w głąb archipelagu. Kierowała się słuchem, lecz było już za późno. Usłyszała krzyk, który rozrywał jej serce. On.. Luffy... stracił swoją załogę. Kuma.. pacyfiści... zrozumiała. Wsłuchała się znów w otoczenie. Fiolet zmienił się w żółć, gdy do jej uszu dobiegł znany od lat rytm serca.
-To dlatego.. ale.. co on tu robi..? - potrząsnęła głową i ruszyła w kierunku dźwięku. Dwie minuty później widziała Law'a i jego załogę.
Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Wyglądał prawie tak samo. Wciąż nosił niebieskie jeansy, a żółta bluza zmieniła kolor rękawów na czarny. Jego włosy dalej zakrywała biała czapka z plamkami. Tylko jego twarz się zmieniła. Nie widniał na niej nawet cień uśmiechu, pod oczami widoczne były ciemne sińce, do tego zobaczyć można było zarost mężczyzny. Walczył z pacyfistą. Obok niego, ubrany w pomarańczowy kombinezon stał miś polarny. Słodki. Przeminęło jej przez myśli. Wszędzie rozsypani byli żołnierze marynarki i piraci. Zauważyła też Kid'a, jednego ze supernova. Skrzywiła się widząc jaką przyjemność sprawia mu zabijanie innych. Nie dziwiła się wiec, czemu zwykli ludzie tak bardzo się go boją. Próbowała rozeznać się w osobach na polu bitwy. Kid i jego ludzie zabijali kogo popadło. Przy Law'ie stała zwarta grupa ludzi, gotowa zabić każdego kto spróbuje tknąć kapitana. Zapamiętała ich. Ruszyła przed siebie by niepostrzeżenie wmieszać się w tłum pochłonięty walką. Zabiła jednego z marines, który próbował zabić członka załogi Law'a i wyjaśniwszy mu po krótce kim jest wyciągnęła z niego jak wygląda statek i gdzie się znajduje. Chwyciła mężczyznę za rękę i przeniosła się w miejsce na wybrzeżu, z którego przyszła.
-Zacznij przygotowania. Jak tylko zabiorę wszystkich wyruszycie, jasne?- patrzyła na wyższego od siebie mężczyznę. Nie miała pewności czy ją posłucha, ale to nie była jej sprawa. Ona jedynie pomaga przyjacielowi.
-Dobra. Tylko szybko. Na wyspie jest coraz więcej marines.
Neko pokiwała głową. W oka mgnieniu wróciła na pole walki. Znalazła kolejnego z członków Piratów Serca i przeniosła go na łódź.
Gdy trzeci raz wróciła na miejsce bitwy. Kapitan zniknął, a wraz z nim pozostali załogańci. Wyostrzyła wszystkie zmysły by znaleźć resztę załogi. Na pokładzie znajdowało się już dwoje ludzi, pozostał jeszcze ten dziwny misiek, gość podobny do pingwina i Law. Wyruszyła. W oddali widziała już biały łeb i pomarańczowy kombinezon. Zrobiła przeskok i stanęła przez misiem. Ten zatrzymał się i popatrzył na nią z pytający wzrokiem.
-Chodź ze mną. Dwóch członków waszej załogi jest już na statku, czekają na was. - zwierzak patrzył na nią wątpiących wzrokiem.
-Nigdzie z tobą nie idę. - kilka słów wypowiedzianych przez futrzaka sprawiło, że dziewczyna dostała szału. Krwista czerwień oblała jej włosy a ona sama wykrzyknęła:
-Podaj mi łapę, ty biała klucho!! -Oczy niedźwiedzia rozszerzyły się na chwilę, następnie jego głową opadła w geście ukazującym smutek, który ogarnął jego serce. Wyciągnął posłusznie łapę. Fioletowowłosa chwyciła za nią szybko i przeniosła się na pokład łodzi. Rzuciła szybkie "przepraszam" i wróciła na archipelag. Po kilku minutach znalazła "pingwina". Bez słowa chwyciła jego rękę by wrócić do Piratów Serca. Brakowało tylko kapitana. Neko zagryzła wargę. Na jej dłoniach widniały granatowe tatuaże. Około trzy mile od Archipelagu wyczuwała obecność kogoś, kogo nie chciała spotkać nigdy więcej. Kizaru zbliżał się do wyspy. Skupiła się na szukaniu Law'a. Słyszała setki rytmów serc, ale żaden nie przypominał tego, który rozbrzmiewał w jej głowie od pożegnania z chłopakiem, gdy miała sześć lat. Admirał marynarki znalazł się na wyspie w tym samym momencie gdy Neko odkryła położenie chłopaka w białej czapce. Przerażenie ogarniające jej ciało narzuciło jej sercu szaleńczy rytm. Jeśli nie zdąży, Law zginie z rąk marines. Odbiła się stopami od ziemi i przeniosła się na jedną ulic w centrum archipelagu. Wskoczyła na dach jednego z budynków i wypatrywała znajomej sylwetki. Był tam. Zeskoczyła z dachu i pobiegła w jego stronę.
-Pośpiesz się ! Kizaru zaraz tu będzie- nie zwracała uwagi na to, że chłopak jej nie poznał. Nie dziwiła się. Gdy się poznali była sześcioletnią dziewczynką z włosami do ramion, wiecznie ubraną w spodenki do kolan i bluzki na długi rękaw. Teraz na sobie miała spodenki do połowy uda i czarną bluzę z długim rękawem. Jej włosy mimo tego samego koloru sięgały teraz prawie do lędźwi.
-Ale.. moja załoga! Muszę ich znaleźć.- protestował. Nie mógł ich zostawić nawet za cenę życia.
-Są bezpieczni. - słowa dziewczyny nie przekonały chłopaka, który uświadomił sobie, że skądś zna tą fioletowowłosą nastolatkę. Tylko nie wiedział skąd. - Czekają tylko na Ciebie - oczy dziewczyny wypełniły się łzami. Bała się. I to cholernie. Strach ogarnął ją, gdy pomyślała, że szarooki nie chwyci jej wyciągniętej ręki. Mieli coraz mniej czasu.
Law niepewnie chwycił jej rękę. Dziewczyna wiedziała już, że nie ma czasu na przeskok. Wyszeptała tylko:
-Zaufaj mi.- po tych słowach wciąż trzymając dłoń starszego, patrzyła jak ten powoli znika. - chwyć bluzę i jej nie puszczaj, ok? Będziemy mieć bliską konfrontację z tym skretyniałym gnomem. - Law parsknął cichym śmiechem. Nie pamiętał kiedy ktoś ostatnio użył tak dziecinnego wyzwiska. Chociaż nie. Pamiętał. Wysłuchiwał tych określeń przez prawie dwa miesiące, gdy Neko towarzyszyła mu w powrocie do zdrowia. Żył dzięki niej i żałował, że nie spędził z nią więcej czasu. Zdarzało się, że wieczorem, gdy nie mógł spać wspominał jej wygłupy i to jak sześciolatka krzyczała na niego, bo przeszkadzał jej w pracy, lub wtedy gdy nie słuchał jej i zamiast pozwolić jej spać samej, brał ją na ręce i sadzał na kolanach wciąż mocno ją trzymając, by nie mogła uciec. Zacisnął dłoń na materiale bluzy i czekał na rozwój wydarzeń. Nie musiał czekać długo. Na drodze pojawił się admirał marynarki Kizaru. Zobaczył jak mięśnie dziewczyny delikatnie się spinają na skutek złości. Po chwili jej twarz zdobił piękny aczkolwiek sztuczny uśmiech.
-Dzień dobry, Kizaru-san - słowa wypłynęły z ust dziewczyny- co Cię tu sprowadza?
-Witam, moja droga. Kiedy ostatnio mieliśmy przyjemność rozmawiać? - mężczyzna odpowiedział dziewczynie z groźną nutą w głosie. Jej słowa nie spodobały mu się.
-Zastanówmy się... Jakieś jedenaście lat temu, nim zabiłam twoich żołnierzy. - w jej oczach można było dostrzec ogień nienawiści jaką darzyła marynarkę.
Dziecięce komentarze, zabicie marines, nienawiść do nich i fioletowe włosy w odcieniu lawendy, pachnące różami. Law właśnie skojarzył fakty. Przed nim stała starsza już wersja sześciolatki, która ocaliła mu kiedyś życie, a następnie poświęciła dla niego masę czasu by wrócił do pełni zdrowia. Przed nim stała dziewczyna, która zaprzątała mu myśli od dziewięciu lat. Przed nim stała Neko. Postąpił krok do przodu uważając by nie narobić przy tym hałasu. Pochylił się nad niską nastolatką i szepnął do jej ucha:
-Neko, zmywajmy się stąd- dziewczyna zadrżała czując bliskość i ciepły oddech kapitana przy jej uchu - póki mamy szansę.
Dziewczyna niezauważalnie kiwnęła głową.
-Czas na mnie. Do zobaczenia admirale.- ostatnie słowo przesiąknięte było nienawiścią. - trzymaj się mocno- dodała szeptem kierując już słowa do Law'a. Dwudziestoczterolatek niewiele myśląc objął ją w pasie swymi silnymi ramionami. Neko starając się to zignorować odbiła się stopami i natychmiast przeniosła ich na statek Piratów Serca. Stanęła na środku pokładu. Reszta załogi czekała aż wrócą. Teraz patrzyła na swojego kapitana przytulającego od tyłu obcą nastolatkę.
-Law, puść mnie. - powiedziała zakłopotana czując palący wzrok załogantów. Jej włosy zaczynały przybierać odcienie purpury. - Torao do cholery! - nieświadomie użyła przezwiska, które wymyślił Luffy, gdy zapytała braci jakie przezwisko może nadać osobie o nazwisku Trafalgar. Nigdy nie wyjawiła im, jak poznała kogoś o takim imieniu.
Chłopak zabrał powoli ręce. W jego oczach widziała mieszaninę smutku i radości w jednym. Nie rozumiała tego, lecz widząc to okropieństwo zwane smutkiem, ją samą ogarnęło to uczucie, a włosy zmieniły swą barwę na ciemny brąz. Uświadomiwszy sobie jak blisko chłopaka się znajduje, odsunęła się i zakłopotana spuściła wzrok.
-Ucieknij z nami- Neko popatrzyła na szarookiego jak na szaleńca-tutaj nie jesteśmy bezpieczni.
-Nie mogę- dziewczyna zaprzeczyła kręcąc przy tym głową- jest coś co muszę jeszcze zrobić. - mówiąc to patrzyła na swoje dłonie. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Nie teraz, gdy jedno spojrzenie wywoływało szaleńczy rytm serca. Gdyby spojrzała mu w oczy nie potrafiłaby odmówić, a musiała to zrobić.
-Neko, proszę- błagalny ton wskazywał jej jak bardzo tego pragnął. Już kiedyś użył tego tonu wobec niej. Tamtego dnia były urodziny Luffy'ego, więc żeby dać bratu prezent musiała opuścić Law'a. Po południu, gdy zbierała się by wrócić do chaty Dadan ranny chłopak chwycił ją za rękę. Popatrzyła na niego pytający wzrokiem i usłyszała cichy szept. Pytał ją czy wróci. Nim odpowiedziała usłyszała cztery słowa, które do dziś pamiętała. Proszę, wróć do mnie. Obiecała mu wtedy, że to zrobi. Teraz znów słyszała ten ton. Bała się tego co chłopak może jeszcze powiedzieć. Popatrzyła na załogę. Widziała ich zdziwienie i zakłopotanie. Nie byli przyzwyczajeni. Nie często się zdarzało by ich kapitan ukazywał swoje emocje. To było nowe doświadczenie w ich życiu. Dziewczyna zagryzła wargę. Stróżka krwi pociekła po brodzie, gdy zęby wbiły się za mocno.
-Ja.. nie wiem czy powinnam - poddała się. Palący wzrok szarookiego zmusił ją do tego czynu.
-Neko...-tylko tyle usłyszała. Zaczęła osuwać się na blachę, z której zrobiona była łódź, gdyby nie chude, a za razem silne ramiona kapitana Piratów Serca, ciało piętnastolatki zaliczyło by spotkanie z zimnym metalem.
-Odpływamy. Natychmiast !- mówiąc te słowa podniósł bezwładne ciało Neko i w zastraszającym tempie wszedł pod pokład. - Odpływamy jak najdalej od tego miejsca. Nie mogą nas znaleźć. Inaczej już po nas. - ostatnie słowa wyszeptał na tyle cicho, by nikt go nie usłyszał. Zaniósł dziewczynę do swojej kajuty i położył na pryczy.

Lawendowy uśmiechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz