*7*

153 16 6
                                    

Chłopak chodził zdenerwowany po całej kajucie. Od pięciu dni nie miał żadnych wiadomości od nastolatki. Już dawno powinna się odezwać, jednak wciąż nie dawała najmniejszego znaku życia.
Martwił się, że coś jej się stało. Wiedział, że wędrówka po otwartym oceanie jest niebezpieczna, a jeśli wpadła pod wodę, nikt nie mógł jej pomóc.
Do głowy chłopakowi przychodziły teraz najgorsze scenariusze, jakie mógł sobie wyobrazić. Nie wiedział co działo się z jego ukochaną, a z załogą nie miał żadnego kontaktu od dwóch lat. Nie wiedział już co robić. Pomimo zmęczenia walką nie spał już drugą noc zamartwiając się o dziewczynę, nie wiedział czy dotarła na Zou czy nie, a niewiedza ta przygniatała go poczuciem winy coraz bardziej.

Kapitan wyszedł z kajuty, a następnie zszedł ze statku na wyspę. Swe kroki skierował ku chacie, gdzie przebywała część Słomkowych. Musiał sprawdzić czy młody kapitan obudził się, a jeśli tak, chciał jak najszybciej wyruszyć i dołączyć do swojej załogi na Zou. Chciał dołączyć do jedynych ludzi, którzy coś dla niego znaczyli.

Doszedłszy do małego domku, z rozmachem otworzył drzwi i rozejrzał się po pomieszczeniu z nadzieją, że ujrzy Luffy'ego buszującego po całym domu, lecz ten wciąż spał jak zabity na łóżku.
Zrezygnowany Kapitan zamknął drzwi chaty i podszedł do stolika na drugim końcu pokoju, gdzie siedziała Robin wraz z Zoro, który swoją drogą, też spał.
Usiadł na jedynym wolnym krześle i spojrzał na ciemnowłosą kobietę.
Ta czując na sobie spojrzenie szarookiego podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Na ogół zimne, jakby stalowe, nieukazujące żadnych uczuć, jakby ich właściciel był ich pozbawiony. Teraz jednak - kobieta wzdrygnęła się lekko - szare oczy przepełnione biły cierpieniem, troską, a tęsknota jaka z nich biła, łamała serce każdemu, kto spojrzał w te oczy.

Robin smutno patrzyła na Law'a, nie mogła mu pomóc w żaden sposób, Luffy wciąż był nieprzytomny, ona i Zoro ledwo trzymali się nogach. Gdyby mogła pomogłaby mężczyźnie bez wahania. Bardzo polubiła nastolatkę, która zawsze wprowadzała wszystkich w dobry nastrój , a także - co bardzo cieszyło całą załogę - Luffy przestał przeszkadzać im w codziennych zajęciach, zaaferowany obecnością fioletowowłosej.

- Law, uspokój się. Może jest tak zaaferowana spotkaniem z załogą, że wyleciało jej z głowy, aby dać ci sygnał, że dotarła na Zou. - Słowa pocieszenia były jedynym co mogła zaoferować mężczyźnie. - A może wysłała sygnał ? Tylko my byliśmy wtedy już na wyspie?

- Robin-ya, niemożliwe. - Chłopak podniósł rękę i odciągnął rękaw bluzy. Na bladej skórze przedramienia widoczne były drobne odrobinę ciemniejsze od skóry blizny, jakby jakiś duży zwierz wbił w jego rękę pazury. - Gdyby wysłała sygnał byłyby zielone. To oznaczenie. Jestem z nią w pewien sposób.. - Przez chwilę szukał odpowiedniego słowa. - Połączony.

Robin spoglądała to na ramię chłopaka, to znów na jego twarz. Nie wiedziała co powiedzieć. Teraz panika ogarniająca chłopaka była całkowicie uzasadniona, a wszelkie próby pocieszenia straciły sens. Myślała - podobnie jak pozostali załoganci - że sygnał ten będzie sygnałem wodnym. Dziewczyna kilka razy zademonstrowała im jak on wygląda, aby nie przegapili go pod żadnym pozorem. Nie wiedziała jednak, że Law miał otrzymać także drugi sygnał objawiający się bliznami na jego ręce.

Mężczyzna cały czas obserwował reakcję starszej kobiety. Widział jej zaskoczenie i troskę ogarniającą jej twarz. Neko była lubiana przez Słomkowych, właściwie, wszyscy których nastolatka spotykała byli pozytywnie nastawieni w stosunku do niej. Była taka sama, jak jej brat. Kropka w kropkę. Radosna, uparta, optymistyczna, nieznosząca sprzeciwu i nieobliczalna, ludzie garnęli do niej bez wyjątku. Strasi i młodsi, mężczyźni i kobiety. Każdy, kto ją spotykał, pragnął być w centrum jej uwagi. Nie dziwiło więc Law'a, że pomimo krótkiej znajomość Robin martwiła się o nastolatkę.
Siedzący spokojnie na krześle szarooki Kapitan zerwał się niespodziewanie i czym prędzej wyszedł z domku. Potrzebował pomyśleć. Mimo że nie robił nic innego od dwóch dni, musiał przemyśleć całą sprawę od nowa.

Lawendowy uśmiechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz