Rozdział 8

20 2 0
                                    

Strasznie przepraszam za spóźnienia z rozdziałami ale mam masakrycznie dużo pracy ;-; 

----------------------------------------------------------------------------------------

Jane

Wreszcie dojechałam na miejsce i skierowałam się do lokalu. W środku zobaczyłam bruneta siedzącego bokiem do mnie, wpatrzonego w widok za oknem. Ehh, byłam spóźniona.. Podeszłam go od tyłu i..

- Bu! – położyłam mu ręce na ramionach, próbując go nastraszyć

- o ty cipo. Ale się przez ciebie obsrałem.. – roześmiał się gdy siadałam naprzeciwko niego. Po minutce podeszła do nas kelnerka.

- Podać coś?

- Dla mnie Latte- oznajmiłam jej

- Ja poproszę... hmm.... Frappucino, karmelowe- Jack uśmiechnął się jak dziecko na myśl o wielkim lizaku. Kelnerka pokiwała głową i odeszła

- To o czym porozmawiamy?

- Nie wiem a o czym chcesz?

- zacznijmy od prostego pytania. Czemu się spóźniłaś?

Opowiedziałam mu całą historię z chłopakiem od samochodu, a on słuchał od czasu do czasu tylko kiwał głową.

- okey to teraz ty opowiedz mi co u ciebie.

I tak spędziliśmy miło wieczór, rozmawiając i co jakiś czas zamawiając to herbatę to ciasto. Spojrzałam na mój telefon leżący na stoliku. Jasna dupa już po 20..

- Dobra stary, czas się zwijać- wstałam na co on też się podniósł

- No już późno – przytaknął patrząc na ekran swojego smatrfona- ale jak chcesz to możesz wpaść na noc to Se pogadamy, w sumie mieszkasz tylko 2 pokoje ode mnie – pomachał sugestywnie brwiami przez co chwilowo wyglądał jak pedofil kapiący się na małe dzicko. Oboje wybuchneliśmy dzikim śmiechem.

- Chyba cie suty swędzą! – roześmialiśmy się jeszcze bardziej, na co kelnerka, przechodząca obok nas, dziwnie się na nas spojrzała.

Jack odprowadził mnie w stronę mojego samochodu.

- Może cię podrzucić?- zaproponowałam

- w sumie to przyszedłem z buta więc nie mam nic przeciwko- uśmiechnął się do mnie odsłaniając rządek idealnie białych zębów

- to pakuj się do środka

Jack usadowił się na miejscu pasażera, więc mogliśmy wracać. Odpaliłam auto i skierowaliśmy się w stronę naszego akademika. W pewnym momencie w radiu zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka i zaczęłam sobie podśpiewywać. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam się z Jackiem wydzierać razem z wokalistą. Po parunastu minutach tego cyrku dojechaliśmy na miejsce.

- No, wypad- powiedziałam udając dresa i zaczęliśmy się śmiać

- A w życiu od teraz to autko jest moje

- No chyba cie posrało! Zwalaj mi z samochodu!- wydarłam się po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem, ale przynajmniej Jack wyszedł z auta. Szliśmy do akademika przepychając się i śmiejąc.

Nowe życie (Zawieszona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz