ROZDZIAŁ 1. ZŁODZIEJ ASMODIAN (POPRAWIONE)

236 13 18
                                    

Nowy dzień. Nowe przygody. W Sanctum jak zawsze świeciło słońce. Roiło się tam od Elyosów Handlarzy, Kapłanów i wielu innych. Nic tak nie wprawia w dobry nastrój jak rozmowa z przyjaciółką. 

Standardowo o świcie pojawiłam się w stolicy. Jako, że w zaawansowanym stopniu dbam o elyoską część Atrei muszę być wszędzie o każdej porze. Zwykle rano tacy jak ja pojawiają się u Kapłana na zebranie, czyli szybkie omówienie sytuacji wokół nas oraz odnalezienie odpowiedzi na pytania, które nas nurtują. 

Jednak dziś nie było nawet jak dojść ani do przyjaciół, ani do Kapłana. Sanctum było wręcz przepełnione Naszymi. Cóż, nie miałam innego wyboru jak tylko iść w stronę, w którą zmierza wzrok każdego Elyosa. Pchałam się przez tłum gapiów, aż wreszcie udało mi się ujrzeć starego Handlarza. 

- Miron – podeszłam do niego. – co cię stało? 

- Złodzieje! Bandyci! To jakiś skandal!

Rozejrzałam się wokoło. Wszyscy tylko patrzyli na niego. Ktoś z daleka krzyczał:

- Z drogi! Przepuśćcie nas! Odsuń się!

To Elyosi od Spraw Niewyjaśnionych Sanctum. Było ich pięciu – Wojownicy. Jeden z nich pochylił się nad klęczącym rozhisteryzowanym starcem i pytał go o co chodzi, ale ten w kółko powtarzał to samo. 

Znów słychać było wrzaski. Każdy odwrócił wzrok. Jakaś dziewczyna biegła w stronę Straży. 

- Złodziej! Oni tu są! W Sancum nie jest bezpiecznie!

- Kto jest? 

- Asmodianie! To już koniec. Jesteśmy skończeni...

- Zaraz – przerwałam jej. – przecież to niemożliwe. Elyosi przez cały czas stoją na straży, nikt nie mógłby się tu włamać. 

- Chyba, że – odezwała się Kantorka stojąca niedaleko mnie – komuś z Asmodianów udało się w końcu stworzyć Portal... 

Wśród tłumu zamiast ciszy słychać było tylko szepty. Nie mogę w to uwierzyć. Żadnemu stworzeniu z drugiej części jeszcze nigdy nie udało się stworzyć Portalu. Czyżby aż do teraz?

- Gdzie widziałaś tych Asmodianów? – zapytał Strażnik SN Sanctum. 

- Jednego. Niedaleko Apartamentów. Był ubrany na czarno, miał zbyt duży kaptur, bym mogła zobaczyć jego twarz... 

- Asasyn - szepnęłam do siebie. – Jesteśmy skończeni...

- Skoro tak to ma wyglądać, trzeba się dobrze przygotować na wszystko i dokładnie przeszukać naszą część. To, co się tu dzieje jest niemożliwe. – Wtrąciła się Tasmo, moja przyjaciółka. Kantorka.

- Posłuchajcie mnie – zaczął Strażnik. – Niech każdy Elyos obserwuje okolicę. Wypatrujcie grzyw i ogonów, od razu atakujcie. Trzeba wprowadzić stan alarmowy i jak ostrzec amatorów z Poety, jest to bardzo ważne. Nie lekceważcie cichych szmerów i odgłosów rzekomo wydawanych przez zwierzęta. Zrozumieliście?

Elyosi przytakują. 

- W razie pytań zgłaszajcie się do Strażników i innych Istot Żywych. I nie zapominajcie o swoich obowiązkach. 

Grupa Straży powoli oddalała się od tłumów rozglądając się na wszystkie strony. 

- Cholera. – odezwała się po chwili Tasmo. 

- Co? – zapytałam.

- Intruz węszył przy Apartamentach, dokładnie przed bramą.

- Co w związku z tym? I tak musimy chronić każdy zakątek. 

AION: Wieczna WojnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz