Sala, w której się znajdowaliśmy była ogromna! Byłam pod wrażeniem tego co zobaczyłam. W środku były cztery stoły przy których siedzieli uczniowie. Był też jeszcze jeden dla nauczycieli.
McGonagall zaczęła jeszcze raz nam tłumaczyć wszystko. Mieliśmy podejść do krzesła i założyć gadającą czapkę. Brzmiało to dosyć dziwnie, chociaż profesor mówiła to jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Wzięłam większy wdech i rozejrzałam się po uczniach. W barwach czerwonych siedzieli Harry, Hermiona, Ron i cała ruda rodzinka. Uśmiechcnęłam się pod nosem, jednak moje szczęście szybko zniknęło. W Ravenclaw i Hufflepuff nikogo nie znałam, jednak w Slytherinie siedział tleniony baran i spółka. Wszyscy tam zdawali się krzywo patrzeć na inne domy, zwłaszcza na pierwszorocznych. Jednak skupiłam ponownie wzrok na domu Godryka. Bliźniacy kibicowali swojej siostrze. To było miłe, trochę jej zazdrościłam. Też chciałabym mieć rodzeństwo, nawet Hermiona trzymała kciuki za Ninę. Ciekawe czy mam jakąś rodzinę? Chociażby najdalszą. Od zawsze miałam tylko mamę. Chciałabym się w końcu dowiedzieć wszystkiego.
- Luna Lovegood! - wyczytała McGonagall. Blondynka podeszła do i założyła na głowę czarną czapkę. Ta zastanawiała się chwilę po czym krzyknęła - Ravenclaw! - dziewczyna po chwili znalazła się wśród uczniów nowego domu.
Zauważyłam, że gdy zamyśliłam się to wybrano już dwóch Puchonów.
Byli wyczytywani różni uczniowie. Ja, Nina i Ginny czekałyśmy na swoją kolej. Nagle usłyszałam znane mi nazwisko.
- Ginny Weasley! - rudowłosa podeszła do wyznaczonego miejsca. Była zestresowana, bo bardzo chciała trafić do Gryffindoru jak jej bracia. Szła niepewnym krokiem. Trzymałam za nią kciuki. Tiara miała lekki dylemat, ale po chwili można było usłyszeć doniosłe - Gryffindor!
Uśmiechnięta dziewczyna podeszła do stołu domu lwa, gdzie tam spotkały ją wielkie gratulacje. Z ciągłym uśmiechem obserwowałam poruszenie Gryfonów. Oczekiwałyśmy już tylko my dwie i paru uczniów na swoją kolej.
- Nina Granger! - po tych słowach na sali rozległy się szepty. Nie codziennie masz siostrę przyjaźniącą się z Wybrańcem i ratującą Hogwart. Brązowooka była jeszcze bardziej zestesowana niż najmłodsza Weasley. Założono jej czapkę na głowę. Widziałam, że rozmawia z nią, tylko nie było słychać o czym konkretnie. Cała Nina, pewnie wykłóca się z Tiarą o miejsce, w którym będzie spędzać dni w Hogwarcie. - Gryffindor!
Zaczęłam klaskać i obserwowałam jak moja przyjaciółka siada obok Ginny z wyraźnym zadowoleniem. Zostałam jeszcze ja i brunetka zapatrzona z przejęciem w dom węża.
- Annie Moncrieffe! - usłyszałam moje nazwisko, które nie było na szczęście ostatnie. Gdybym została zupełnie sama to prawdopodobnie umarłabym ze strachu. Jednak skarciłam się za takie myślenie, tam gdzie chcę trafić nie przyjmują tchórzów. Popędziłam po schodach jak z motorkiem w tyłku. Chciałam już mieć to za sobą. Jak na złość akurat wtedy, nagle wszyscy ucichli. Miałam przeczucie, że jeden z nauczycieli bardziej mi się przygląda, ale zawsze jest tak ze stresu. Czasem nam się wydaje coś po prostu. Usiadłam na krześle i przy tej czynności straciłam równowagę, ale chyba nikt nie zauważył. Po chwili tiara wylądowała na mej głowie.
- Hmmm... Hufflepuff raczej nie... Oni nie lubią lenistwa. - mam nadzieję, że nikt nie słyszał tego. - Ravenclaw... tak, całkiem inteligentna... - zaśmiałam się po tych słowach. - Gryffindor... - oby tak - Już wiem! Uczniowie tego domu osiągają zawsze sukces, twoja rodzina też tam była.
- Sly...
- Czekaj! - weszłam jej w słowo. - Myślę, że to nie jest dobry pomysł. Uważam, że Gryffindor lub Ravenclaw będą lepsze - Gadająca czapka chwilę się zastanawiała.
CZYTASZ
Inna Historia//HP
FanfictionTego dnia, pogoda była piękna. Lekki wiaterek wprawiał w ruch zielone liście drzew. Bezchmurne niebo było koloru intensywnego błękitu. Spokojny krajobraz zachęcał by wyjść z domu. Jednak to była cisza przed burzą. Nikt nie ma pewności co przyniesie...