Halloween cz. 2

45 19 2
                                    

Harry zdjął z nas pelerynę niewidkę. Niestety przez tą całą ucieczkę przed Filch'em nie zdążyliśmy się zabrać ze wszystkimi.

- I co teraz? - zapytał nagle Ronald.

- Musimy poczekać na jakiegoś spóźnionego gościa. - wypowiedziała się Annie.

Nagle jak na zawołanie usłyszeliśmy kroki. Harry szybko założył na nas niewidkę w obawie, że to mógł być Filch. Jednak jak się potem okazało to był Percy! I to z jakąś dziewczyną! Nie spodziewałam się po nim takiego potajemnego imprezowania. W ogóle jakiegokolwiek imprezowania. Przecież to prefekt Percy, największa zrzęda jaką znam!

Słyszałam jak szli i widziałam doskonale jak dziewczyna z uśmiechem patrzy na chłopaka u swojego boku.

Okej nie komentuje... wcale...

Nie no serio Percy?!

Ale serio?!

Percy?!

Obserwowałam każdy ich ruch. Stanęli przed drzwiami i dziewczyna szepnęła coś pod nosem po czym obraz się otworzył. Weszli do środka, a my szybko wcisnęliśmy się za nimi.

Kurde, ta peleryna jest świetna.

Poczekaliśmy chwilę aż Percy ze swoją towarzyszką oddalą się od wejścia do dormitorium. Harry zdjął z nas narzutę i schował do małego woreczka.

- Udało się! - pisnęłam uradowana. - Teraz już nas stąd nikt nie wygoni.

- Chodźmy. - odparł Ron.

Pokój wyglądał bardzo przytulnie. Był oczywiście w barwach Hufflepuff'u. Wszędzie stało pełno ludzi w różnym wieku.

W całym pomieszczeniu roznosiła się głośna muzyka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W całym pomieszczeniu roznosiła się głośna muzyka. Obecni tu tańczyli, śmiali się i bawili. Gdzieś w rogu zauważyłam Percy'ego, który siedzi obok swojej partnerki i nie odrywa od niej wzroku. Współczuje bidulce. Nawet ładna, a tak się przy nim marnuje...

- To co robimy? - zapytałam z trudem ponieważ zagłuszał mnie hałas.

- Chodźmy tańczyć! - krzyknęła Annie. Ona to ma szalone pomysły.

- Idźcie, ja do was dołączę potem, pójdę po sok. - oznajmiłam po czym odwróciłam się na pięcie i powędrowałam do stołu z różnymi posiłkami oraz napojami. Podeszłam do niego i nalałam sobie soku dyniowego do plastikowego kubeczka. Napiłam się trochę pomarańczowej cieczy, po czym odwróciłam się aby powrócić do przyjaciół, jednak zderzyłam się z czyjąś klatką piersiową i cała zawartość kubeczka wylądowała na bluzce tej osoby.

- Oh, tak mi przykro! - spanikowałam i nie spoglądając nawet na tę osobę zaczęłam się rozglądać za jakimś papierem. Szybko chwyciłam w rękę chusteczkę, która leżała na stole i zaczęłam wycierać bluzkę tego chłopaka. Tak to był chłopak. I to starszy. O dużo. Upsik.

Inna Historia//HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz