Pierwszy dzień

69 21 1
                                    

Wstałam rano bardzo wcześnie, ponieważ byłam strasznie podekscytowana pierwszym dniem zajęć. Moje współlokatorki jeszcze spały, a ja nie chciałam ich budzić, więc postanowiłam jeszcze chwilę poleżeć. Właśnie spełnia się moje największe marzenie! Wreszcie mogę dorównać swojej siostrze Hermionie, jestem w pokoju z Annie, a do tego jestem w szkole, w której nauczę się czarować. Już wczoraj było super. Jestem w swoim wymarzonym domu, wszyscy są dla mnie bardzo mili... Rodzinka Weasley'ów jest naprawdę bardzo uprzejma, ale najmniej lubię Percy'ego. Jest prefektem przez co cały czas zrzędzi. Ron wydaję się fajny, nawet zaprosił mnie na grę w szachy. Przy bliźniakach to już w ogóle można stracić głowę. Jeżeli chodzi o Ginny myślę, że zostaniemy bliskimi przyjaciółkami.                                                                                                  

- Nina, wstałaś już? - spytała mnie Ginny.

- Tak .

- Ja też już nie śpię - szepnęła Annie.

- My też już wstałyśmy - odezwała się Iris Blunt.

- To co wstajemy? - zapytała Annie.

- A, która godzina? - spytałam.

- 8.03 - odpowiedziała Emma Hoover.

- Co?! - krzyknęłyśmy niemal jednocześnie.

- Przecież śniadanie jest do godziny 8.45, a o 8.55 rozpoczynają się eliksiry!

- Szybko zbieramy się! - wstałam szybko przy czym oczywiście uderzyłam się głową w sufit.

- Co tu robi ten durny sufit! - zaczęłam się denerwować.

- No chodź już Nina - poganiały mnie współlokatorki.

Szykowałyśmy się bardzo szybko. Nie miałyśmy do zrobienia wielu czynności. Założyłyśmy tylko nasze szaty, zasłałyśmy łóżka i umyłyśmy zęby. W natychmiastowym tempie zaczęłyśmy schodzić na dół prosto do Wielkiej Sali. Na szczęście droga była dość prosta więc udało nam się nie zgubić. Musiałyśmy też uważać na te głupie schody, ale przeszłyśmy przez nie bez problemu. Gdy byłyśmy już na sali była godzina 8.33. Uczniów było już bardzo mało. Szybko zasiadłyśmy do stołu Gryfonów i wzięłyśmy do ręki cokolwiek. Była 8.39, więc Iris, Emma i Ginny poszły już na lekcje, a ja czekałam na Annie, która guzdrała się z jedzeniem tosta. Gdy już skończyła, nawet nie patrzyłyśmy na zegarek tylko pędem opuściłyśmy Wielką Salę. Najgorsze było jednak to, że ani ja ani Annie nie miałyśmy pojęcia w jakiej klasie odbywają się eliksiry. Próbowałyśmy podpytać ludzi znajdujących się na obrazach. Otrzymałyśmy kilka wskazówek, ale niektóre postacie naprawdę gadały od rzeczy. Biegłyśmy, gdy nagle zobaczyłyśmy mężczyznę o czarnych, tłustych włosach do ramion, który miał trupio bladą skórę, spore ciemne oczy i wąskie usta oraz spiczasty nos, a na sobie miał długą szatę, w której przypominał mi trochę księdza. Jego wyraz twarzy był rozgniewany i wyglądał jakby się nie uśmiechał od lat. Był wczoraj na uroczystej kolacji. To nasz nauczyciel od eliksirów, Profesor Snape!

- Profesorze proszę zaczekać, jeszcze my! - krzyknęła Annie, w momencie gdy dobiegłyśmy do drzwi. Nauczyciel odchylił drzwi abyśmy mogły wejść, ale nie wyglądał na zadowolonego z naszego spóźnienia.

- Bardzo przepraszamy za spóźnienie Panie Profesorze - przyznałam szczerze.

- Zajmijcie miejsca - rzekł oschle.

Usiadłyśmy w ławce przy, której po obu stronach znajdowały się kociołki, a na ławce leżały pióra z atramentem.

- Jak się nazywacie - zapytał nagle Snape

Inna Historia//HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz