*Harry
Zaniosłem Ellie do jej sypialni zostawiając ją pod opieką Nialla, w sumie nie wiem czy dobrze zrobiłem, ale nie chciałem zostawiać jej samej. Udałem się z ojcem do jego gabinetu, chciałem po prostu, żeby mi wszystko wyjaśnił. Usiadłem na krześle, a mój rodziciel po drugiej stronie.
- Widzisz synu, ja i Aiden poznaliśmy się jakieś 136 lat temu, byliśmy przyjaciółmi, ona miała wtedy męża i 2 dzieci.- zaczął
- To znaczy, że mama Ellie ma rodzeństwo?
- Nie do końca. Tak jak mówiłem na początku się przyjaźniliśmy ona miała Grega, a ja miałem twoją matkę i ciebie, ty miałeś wtedy jakieś 15 miesięcy, więc tego nie pamiętasz.10 lat temu, nasz romans wyszedł na jaw. Pamiętasz jak wysłałem cię o Londynu, żebyś coś załatwił.
- Tak, chciałeś sprzedać zamek w Londynie.
- Właśnie, dokładnie w tym czasie lud wydał wyrok na Aiden i jej rodzinę.- zobaczyłem jak ojcu skamieniała twarz, był bez emocji.- Spłonęła żywcem wraz z Gregiem i ciocią Ellie. Rachel czyli mama Ellie przeżyła i żyje do dzisiaj, ma 41 lat, dokładnie tyle żyje na wyspie, a w rzeczywistości ma około...-zaciął się na chwilę.- 120. W tedy nie było jej na wyspie dlatego, nie została spalona.
-Ale, Ellie nie ma pojęcia o tym, że jej matka jest czarownicą.- dodałem.
-Jeśli czarownica żyje na wyspie 16 lat swojego życia, a potem wróci do świata ludzi i spędzi tam drugie tyle traci moc na zawsze, więc mama Ellie starzeje się od jakiś 12 lat, więc nikt o tym nie wie, a ona widocznie nie miała potrzeby nikomu o tym mówić.- Podrapałem się po karku.
- To jest strasznie skomplikowanie, nie uważasz?.
- Niestety jest, ale jeśli ta dziewczyna jest córką Rachel,t o żałuje że jej nie zabiłem, po prostu widziałem w niej moją dawną miłość i nie mogłem tego zrobić. Dlatego to ty musisz ją zabić..
- Co nie ma mowy.
- Synu nie takie rzeczy robiłeś.
- Nie mogę jej odwieźć z powrotem do stanów?
- Nie wiesz nic o klątwie?
- No tak, Abi coś mówiła.
- Szczerz się klątwy, która spadnie na ciebie czarownico z rodu Bennettów jeśli opuścisz wyspę.. istnieje jedno zaklęcie i nie trwa wiecznie, pozwalające na życie w ludzkim świcie.
- Co to znaczy?
- Istnieje klątwa, każdy potężny zna jej skutki.
- Czyli ty..
- Tak, znam. Spotka cię los równy twojemu rodowi.
- Tato nadal nic nie rozumiem.
- Zostanie skazana, na śmierć.
- Co? Przecież inne czarownice normalnie opuszczają wyspę i nic im się nie dziej.
- Dlatego pisze tam: „Szczerz się czarownico z rodu Bennettów..."
- Ale mama Ellie jest z rodu Bennettów.
- Złamała klątwę.
- Jak?.
- Tego synu nikt nie wiem.
*Ellie
I znów to samo, powoli otworzyłam swoje oczy i oślepiło mnie intensywne światło, przez co mój obraz był rozmazany, naglę poczułam jakby, ktoś uderzył w moją głowę młotkiem, dlatego automatyczne się za nią chwyciłam.
- Ellie.- usłyszałam lekko zachrypnięty głos.
- Mówiłam, że okład z ziół pomoże.- Dodał damskie głos
- Co się stało?.-wymamrotałam niezbyt wyraźnie
- Potem ci opowiem..
- Abi, Niall?
-Tak to my.-podniosłam się do pozycji siedzącej, chwytając się z głowę.
- Ojciec Harrego chciał cię zabić.- odezwał się blondyn.
- Co, ja nic nie pamiętam.
- Tak, a Anna cię uratowała, Harry teraz rozmawia z swoim ojcem.- Tym razem głos zabrała rudowłosa.
- O czym?
- Tego to nie wiemy.-wtrącił blondyn.
- Ja muszę iść, obowiązki wzywają.
- Pa Abi.- ta skinęła do mnie głową na pożegnanie.
- Musze ci opatrzyć ranę.
- Jaką ranę?
- Przeciął ci żyłę i straciłaś dużo krwi ,jak możesz tego nie pamiętać?
- Może to przez ziółka.- Niall się zaśmiał.
- Nie one są sprawdzone, pokaż,rękę.- podałam mu dłoń owiniętą w bandaż, a ten zaczął ją odwijać.
- W ogóle nie boli. - skomentowałam.
- To chyba dobrze. Zaraz zaraz, gdzie ona jest?
- Co?
- Rana zniknęła.- Zaczął dokładnie przeszukiwać moją rękę.
- Jak to zniknęła?.
- Zagoiła się.- w drzwiach stanął Harry.
- Jak to się zagoiła?
-Niall zostaw nas samych, muszę z nią pogadać.- Ten skinął głową i wyszedł.
-O co tu do jasnej cholery chodzi!
- Czarownice, też się regenerują, ale nie tak szybko jak wampiry.-podszedł do mnie i siadł na łóżku.
- Ja nie jestem żadną czarownicą!-Krzyknęłam.
- To jak myślisz, czemu jeszcze żyjesz? Hmm?
- Ja..ja nie wiem, może to te zioła, które dała mi Abi.- Loczek zaśmiał się.
- Nikt jeszcze nie wymyślił ziół, które regenerują rany, po za tym mój ojciec mi coś powiedział.
- Co?
- Nie znałaś swojej babci?
- No nie nigdy, znaczy tej ze strony mamy.
- Nawet na zdjęciach?
- No, w sumie to nie, dziadka tak samo, Harry do czego zmierzasz?
- Chodzi o to, że skoro twój babcia jest czarownicą, to twoja mama też.
- Co ty masz z tymi czarownicami?
- Daj mi skończyć, mój ojciec znał twoją babcie.
- Znał Aiden?
-Tak dokładnie, Aiden i Grega oraz twoją mamę.
-Jak to?
- Widzisz twoja babcia i mój ojciec mieli romans.
- Co ty pieprzysz.
- Tak dokładnie 10 lat temu, twoja babci została spalona na stosie.- wtedy moje oczy lekko się zeszkliły, pomimo że jej nie znałam była moją babcią i nikomu nie życzę takiego losu.
- To straszne, a moja mama?
- Twoja mam była w Stanach miała ciebie i twojego ojca.
- I straciła moc, za co że nie przebywała na wyspie, ale dlaczego mi nie powiedziała?
- Tego niestety nie wiem.
**
Hejka arbuzki!!!!
Jak tam szkła, i ogólnie. Ja właśnie siedzę i oglądam zaległe odcinki singielki- wspominała ,że kocham
W ogóle to sorki, że nie było tak dług rozdziałów, ale coś...no może ktoś mnie zatrzymał :)
Teraz, a pro po opowiadania czy ojciec powiedział wszystko Harremu?
Coś mi się wydaję, że za bardzo kręcił,a wy jak myślicie?
CZYTASZ
Love Me Harder|H.S
Fiksi PenggemarOtworzyłam delikatnie moje oczy i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu,po kilku minutach zdałam sobie sprawę że nie jest to moja sypialnia mimo,że była utrzymana w kolorach szarości dokładnie tak samo jak moja.Szybko podniosłam się z łózka co nie...