Pierwszy września, czyli data, która jest jedną z najbardziej znienawidzonych dat w całym społeczeństwie mugolskim. Wczesne wstawanie rano, ciągła rutyna, która sprawia, że można odczuć jak życie zmienia się w monotonne. Ciągłe te same czynności wprowadzają we wrażenie jednostajności, ale przecież nie wszędzie tak jest. Wielu próbuje nie popadać w stan nijakości, dlatego stara się zrobić coś ze swoim życiem. Jednak to co odczuwała młoda czarownica nie mogło się równać ani z jednym, ani z drugim. Nie uważała, aby jej życie było jakoś specjalnie nudne, ale nie sądziła, że nabierze ono tyle ciemnych kolorów, które sprawiały, że czuła się ona jakby popadała w bezczynność. Patrząc na swój pokój ostatni raz zastanawiała się, dlaczego dzisiaj, nie przyjedzie po nią powóz z Akademii, dlaczego nie spotka już tam siedzących uczniów i dlaczego nie przywita się z nauczycielem, który towarzyszy uczniom podczas ich podróży. Ciche westchnienie wydobyło się z jej ust, znała odpowiedzi na te wszystkie pytania, ale nie chciała jeszcze, aby to co się za chwilę ma wydarzyć ją dotknęło. Tak, to prawda, musiała się z tym pogodzić, w końcu było już pozamiatane, nie mogła się od tego odwrócić. Trzymając z całej siły rączkę od kufra, drżała. Nie wiedziała co ją czeka, mimo, że miała świadomość o tym, że jej brat z nią jest, nie mogła się uspokoić i to wcale nie tak, że nienawidziła swojego bliźniaka, w końcu byli rodziną, a przecież rodzina w życiu jest najważniejsza. Isabelle nie wątpiła w miłość jaką mogą ją darzyć najbliżsi, to co wydarzyło się w przeszłości, nie miało wielkiego znaczenia. To, że kiedyś postrzegała Draco jako jeden z powodów, dlaczego rodzice ją odrzucili, nie miało znaczenia, bo to on pewnego dnia przyszedł do niej po trudnej rozmowie o przenosinach i powiedział "Pomogę ci siostrzyczko", blondyn nigdy nie dostrzegał nienawiści swojej siostry w dzieciństwie, sądził, że zamyka się w swoim pokoju, ponieważ nie chce nadmiernej bliskości, tak jak ojciec. Myślał, że Isabelle, ma tak samo ciężki charakter jak ich ojciec. Ilekroć ten próbował się dowiedzieć od rodziców, dlaczego Isabelle płacze, ci odpowiadali tak samo "Nie jest jeszcze wystarczająco wychowana", a to w dziwny sposób dawało Draco satysfakcję, że jest lepszy niż jego siostra, ale jednocześnie zadręczało go to, że żyją osobno, mimo, że są rodzeństwem. Draco rozwijał się w sposób jaki wyobrażał sobie ojciec, od samego początku. Blondyn chciał pomóc Isabelle, chciał, aby jego siostra się śmiała i nie płakała, ale przecież podając jej pomocną dłoń, nie pogorszył by sytuacji? No właśnie, ofiarowując jej swój rękaw do wypłakania, nie sprawiłby, że stanie się silniejsza, tylko jeszcze bardziej miękka. W końcu kiedy cierpisz w samotności, w pewnym momencie dochodzisz do wniosków, że nie ma takiej osoby, która ci ulży. W wielu domach mówi się, że to rodzina jest najlepszym wsparciem, ale nie dla Lucjusza. On pragnął, żeby jego dzieci były odporne na coś co zowie się "okrutnością świata", a chcąc je uodpornić mógł to zrobić tylko w jeden sposób. Sam musiał im uczynić zło, aby nie zostały zaskoczone przez los. Sadystyczność jego metod odbijały się tylko na dziewczynce, nie trzeba było nosić wielkich okularów, aby zauważyć, że Draco był zawsze o szczebelek wyżej niż Isabelle, co nie spowodowało, że Draco nie nasłuchał się w swoim krótkim życiu ostrych reprymend, od ojca. Uważano, że Draco jest tym "lepszym", posłuszniejszym dzieckiem, które zawsze słucha rodziców i nie pozwala sobie na naganne zachowanie.
Niesprawiedliwość nie jest niczym obcym, dla większości, ale w dużej ilości przypadków, nie możemy nic na to poradzić, ponieważ pod każdym względem ktoś ma większą władze niż my, ale problem zaczyna się wtedy kiedy uwierzymy, że to co zrobiliśmy jest naszą winą, poddając się wpływom temu, który chciał, abyśmy przyznali się do popełnienia błędu, który wcale nie był błędem, a odpowiednią decyzją, czy też bezpodstawnym oskarżeniem. Manipulacja jest czymś, w co możemy popaść niezauważalnie, owijanie wokół palca najbliższych jest czymś banalnie prostym. Tak, właśnie czuła się Isabelle, kiedy wróciła do pokoju po kolejnej ostrej rozmowie z rodzicami, czuła się zdominowana przez swojego brata, który wydawał się być diamentem całej rodziny, a ona tylko nic nie wartym brudzącym węglem, którego trzeba dotykać przez rękawiczkę, aby się nie ubrudzić. Widziała, że poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia odnośnie rodziców zmienia się w odczucie, którego nie umiała opisać, a tym bardziej go nazwać. Czuła się dziwnie. Czy przypadkiem ojciec nie próbuje ją owinąć sobie wokół palca, aby wpłynąć na to kim będzie? Tak mogłoby się wydawać, ale czy taki był zamierzony efekt? Kto wie, być może poczynania Lucjusza nie zawsze są, dla standardowych czarodziejów, normalne jeśli chodzi o dzieci, dlatego nie wątpliwe, że byłby do tego zdolny, ale przecież kochał swoje dziecko. Tak, bez wątpienia. Byłby zdolny zrobić dla córki, jak i syn wiele, dlatego wszystko robił tak, co uważał za słuszne.

CZYTASZ
I had to be perfect | George Weasley
FanficHistoria niby taka sama jak wszystkie. Niczym się nie wyróżniająca, ale czy na pewno? Świat magii. Świat czarów, nie zawsze jest kolorowy jak nam się wydaje. Stawia przed nami niebezpieczeństwa, trudne decyzje, które podejmujemy impulsywnie i nie m...