II》Queen 《

875 54 7
                                    


Rok później

Udało mi się przetrwać, bo nie narażałam się zbytnio i nie ingerowałam w grupy. Wolałam być sama, dzięki temu jeszcze żyłam, najtrudniej jest w tych czasach stracić kogoś bliskiego.

Obecnie siedziałam w jakimś opuszczonym obozie za granicami  Atlanty. Byłam tu od tygodnia, niestety jedzenie mi się kończyło, a łowienie ryb było jak Rosyjska ruletka.

Położyłam się spać w jednej z przyczep. Gdy obudziłam się rano dostrzegłam sztywnego kierującego się w stronę przyczepy, zwinnym ruchem wyciągnęłam nożyk i wyszłam otwierając cicho drzwi. Zabrałam swój plecak i szybkim krokiem odeszłam zostawiając wolno poruszającego się stwora w tyle. Gdy byłam już wystarczająco daleko, przestałam biec.
Szłam lasem który wydawał się być nieskończenie długi.
Po jakiejś godzinie wyszłam z liściasto-iglastych tortur bo zauważyłam drogę asfaltową.
Ruszyłam wzdłuż niej, szłam i szłam. Byłam już zmęczona bo nawet na chwilę nie zrobiłam postoju.

Za bardzo się bałam bo mogłam się natknąć na chorde sztywnych.

Udało mi sie dotrzeć do kolejnego lasu, po prostu pięknie...
Znów przedzierałam sie przez krzewy. Po bodajże paru godzinach dotarłam na jakąś polną gdzie była stodoła z dosyć dużym domkiem.

Bałam się wejść do środka, ale wolałam też spać dziś spokojnie na kanapie niż znów być skazaną na wbijające się w tyłek drzewo.

Wbiegłam na ganek i zapisałam do drzwi.
-Glenn to ty?-usłyszałam kobiecy głos...nie mogłam się odezwać, zamurowło mnie. Nie słyszałam żywego człowieka od prawie roku, to było coś miłego.
-Glenn?- usłyszałam ponowne pytanie.
-n..nie ...jestem Kira (czyt. Kejra)-
Odezwałam się po pewnym czasie.
-C..co ? Kim jesteś?-spytała oszolomiona.
-J..ja jestem dzieckiem mam 10 lat i przyszłam tu z południa- powiedziałam pewnie.

Usłyszałam otwieranie zamka i już po chwili w moje oczy uderzyło światło.
-jestem Maggie...-uśmiechnęła się do mnie dorosłą dziewczyna.
-Cz...czy ja mogę tu przenocować? Jutro z samego rana pujde dalej.-mówiłam zmęczonym głosem.
-oczywiscie że tak...-wpuściła mnie, za co ja byłam jej wdzięczna.
-to jest moja siostra Beth-powiedziała Magg pokazując mi siedzącą nie opodal nas blondynkę.

Skinęłam jej głową, na co ona mi pomachała piętro nad nami jest pokój takiego chłopaka jest mniej więcej w twoim wieku, jak chcesz możesz do niego iść -uśmiechnęła sie do mnie...traktowała mnie trochę jak jakiegoś małego dzieciucha, a ja co prawda miałam tylko dziesiątkę na karku, ale przeżyłam rok sama, bez nikogo.

Osierocona przez sztywnych szłam przez życie.
-dobrze ja...macie może bieżącą wodę?-spytałam.
-Ale tylko zimną-uprzedzila mnie na co skinelam jej głową i poszłam do łazienki.  Wzięłam sobie krótki, ale orzeźwiający prysznic i założyłam ubrania, które znalazłam w jakimś przydrożnym sklepie.

Wyszłam z mokrymi włosami, ale tym razem wyglądałam o wiele lepiej.

Poszłam więc na górne piętro zobaczyć tego chłopaka w moim wieku.
Zapukałam cicho do pokoju
-proszę...-usłyszałam cichy głos.
Otworzyłam drzwi, a moim oczą ukazał się brunet z niebieskimi oczami. Wpatrywał się we mnie, a ja w niego . Nie odzywaliśmy się przez długą chwilę...
-kim jesteś?-spytał nagle.
Westchnelam i powiedziałam mu to co powiedziałam wcześniej Meggie
-masz 10 lat?-spytał nagle.
-T..tak -
-więc jestem od Ciebie starszy-uśmiechnął się szeroko ukazując szereg swoich śnieżnobiałych zębów.
-o ile?-
-no...o rok, ale to nie zmienia faktu że jestem starszy. -
-wiek to tylko liczby, dojrzałość jest wyborem-przybrałam poważną minę.  Nie miałam siły na śmiechy czy inne, nie ukrywając Carl, bo owszem poznałam jego imię był dzieckiem. Może i był starszy, ale będąc od niego młodszą przeżyłam więcej.
No cóż miałam spać, ale całą noc przegadałam z brązowowłosym.

No może tak mniej więcej o drugiej położyliśmy się spać.

-Kira! Wstawaj już ranek!-został uderzona poduszką po głowie. 
-ciiii! Ja tu śpię!-zakrylam się kołdrą po uszy.
-no weź!Wstawaj!śniadanie czeka!- byłam jeszcze senna, ale słowo "śniadanie" wypowiedziane przez Carl'a od razu mię obudziło.

Zeszlismy razem na śniadanie, dopiero teraz zauważyłam że jest tu dużo więcej osób .
Gdy tylko inni mnie ujrzeli zaczęli szeptac między sobą.
-kochani! To jest Kira!  Wczoraj przyszła w nocy prosząc o nocleg. Wpuściłam ją i od dzisiaj będzie z nami mieszkała!-Maggie zaczęła przemawiać, ale ja nie chciałam tu zostawać. Miałam swoje zasady i chciałam się nimi kierować.
-ja nie wiem czy zostanę...chciałam wyruszyć dalej w drogę w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia i ubrań na zimę. - odrzekłam, wszyscy spojrzeli się na mnie dziwnie.
-Kira...proszę Cię zostań-nagle za rękę złapał mnie Carl.
-nie...nie mogę, wolę podróżować sama. Nie lubię angażować się w grupy. -
Odpowiedziałam
-ale puki tu jesteś chodź zjedz z nami śniadanie. -odezwała się nagle jakaś brunetka o jasnej cerze
-jestem Lori, mama Carla-dodała szybko.
Potem wszyscy zaczęli się po kolei przedstawiać. Nie lubiłam tego, ponieważ wiedziałam jak ludzie którzy umierają mają na imię. Jest to w jakiś sposób straszne, przynajmniej dla mnie.

Po południu chciałam wyruszać dalej, ale Magg poprosiła żebym jej pomogła z ogródkiem. Nie mogłam jej odmówić bo przyjęła mnie pod swoje skrzydła.
-dlaczego chcesz odejść?-spytała gdy podlewałam pomidory
-wolę żyć samodzielnie...sztywni osierocili mnie i dzięki nim zrozumiałam że sama też daje radę. Idę przed siebie szukając miejsc w ktorych mogę spać. -
Odpowiedziałam, a ona spojrzała na mnie ze współczuciem.
-nie pasuje tutaj-przymknelam oczy i cicho zapłakałam.
-Kira...tutaj każdy kogoś stracił, pasujesz tu uwierz mi-poklepała mnie po ramieniu.

Zaczęło się ściemniać,  a mi nie marzyło się iść po ciemku więc pozwoliłam sobie jeszcze przenocować w tym miejscu.

...

-Carl... -zaczełam kiedy leżałam obok niego na łóżku.
-tak?-
-jutro z samego rana odchodzę i  chciałam...-
-nie odchodz proszę-podniósł się i złapał mnie za rękę, uśmiechnęłam się na ten gest.
-chciałam ci coś dac...żebyś o mnie nie zapomniał,  zaczęłam i zdjełam ze swojej szyi wisiorek z literką "K".
-Jeżeli się kiedyś jeszcze spotkamy, to mi go  oddasz-powiedziałam i pocałowałam go w policzek, po czym założyłam na niego mój naszyjnik.
-znajde Cię...obiecuje- szepnął i mnie przytulił.
Później położyliśmy się spać.

Obudziłam się wcześnie rano, Carl jeszcze spał. Spakowałam się więc do mojego plecaka i zostawiłam jeszcze list do chłopaka.
"Kiedyś się odnajdziemy i zostaniemy już razem na zawsze"
Postawiłam karteczkę w jego dłoni i ucałowałam go jeszcze w czoło na pożegnanie.

Wbiegłam z domu i kierowałam  się kolejny raz w stronę lasu, nie wiedząc co los mi przyniesie...


¤¤¤☆¤¤¤
Hej. Mam nadzieję ze na razie się podoba?

Wiem że nie jest to zbyt długi rozdział i że pewnie myśleliście że Kira zostanie z Carlem, ale wtedy moja fabuła by się rozwaliła...

Do następnego 😉

The Walking Dead-Life After Life || Carl Grimes (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz