IX》Słowa to za mało《

559 33 3
                                    

Jak zwykle do czytania polecam włączyć 😉😉

...

Siedziałam skulona w swoim pokoju, nie wiedziałam zbytnio co ze sobą zrobić. Chciałam uciec z tąd jak najdalej, by nie widzieć śmierci moich przyjaciół...

Wolę być sama, niż cierpieć i widzieć jak inny umierają. Nic nie zmienia bardziej człowieka niż takie życie...

Wyjrzalam przez okno, zobaczyłam jakąś dziewczynę. Miała brązowe włosy i nie była przy kości, ale nie była też gruba.
Na oko miała 16 lat...
Wyszłam z domu, śledząc dziewczynę.
Widziałam jak przechodzi przez ogrodzenie, więc wyszłam za nią.

Gdy znalazłam się na zewnątrz, widziałam jak brunetka przemierza las, po drodze zabijając sztywnych.

Ruszyłam szybszym krokiem, by jej nie zgubić.
Niespodziewanie nadepnelam na gałąź,która pękła. Schowałam się za drzewem
-ej...ty tam!wyłaź!no już!wiem że mnie śledzisz!-usłyszałam jej głos, był lekko zachrypnięty.
Wyszłam niepewnie zza drzewa.
A dziewczyna zaśmiała się u ruchem dłoni kazała mi się odwrócić. Moim oczą ukazał się sztywny, który omal mnie nie ugryzł. Zrobiłam szybki unik, przez co moja noga zahaczyła o konar drzewa i runełam na ziemię. Dziewczyna obok podbiegła do sztywnego i wbiła nóż w jego czaszkę
-dzięki...-wydusiłam z siebie.
-Enid-podała mi rękę.-Kira-
Odpowiedziałam jej.
Zaczelysmy ze sobą rozmawiać, obydwie miałyśmy ten sam problem...bałyśmy się przywiązywać do ludzi, by nie cierpieć po ich stracie.

Złamałyśmy jednak obydwie naszą zasadę i zaprzyjaźniłyśmy się ze sobą, bardzo polubiłam Enid...rozumiała mnie jak nikt inny.

...

Wróciliśmy do obozu, dopiero wieczorem. Jak się okazało, starsze osobniki robiły ognisko.
Podbiegła do Daryla i zabrałam mu kielbaske z patyka.
-Ejj!!-uniósł się, ale kiedy spojrzał na moją minę zaczął się śmiać.
-ups! Nie wiedziałam,  że jest twoja...chyba Jej nie podpisałeś-zaczęłam żartować, a on udając wkurzonego przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął skakać.
-puszczaj mnie!-śmiałam się jak nigdy...znów czułam się jak mała dziewczynka.

...

Po całym tym zajściu postanowiłam wrócić do domu, ale po drodze spotkałam Carla.

Siedział przy jeziorku, był do mnie tyłem więc nie widziałam jego twarzy, ale wiedziałam że to on.
Postanowiłam do niego podejść.
-hej...-usiadłam koło niego, a on spojrzał na mnie jakby nie dowierzał, że właśnie do niego zagadałam.
-cześć-odpowiedział cicho, wciąż na mnie patrząc.
-zrób zdjęcie, starczy na dłużej-zaśmiałam się.
-masz racje- odpowiedział, po czym wyjął aparat i cyknał mi fotkę...byłam rozkojarzona faktem, że on to serio zrobił. Do niego też dotarło to po pewnym czasie bo zrobił się cały czerwony i ukrył twarz w dłonie. Obydwoje zanieśliśmy się śmiechem.
-Oj Carl...nie bierz sobie Tak wszystkiego do serca.-mówiłam wciąż rozbawiona.
-dobsze...-brunet również był cały w skowronkach.

Po chwili coś sobie przypomniałam.
-Carl...-
-tak?-
-chodź ze mną na chwile-pociagnelam go za rękaw w stronę mojego domu.

Gdy się już w nim znaleźliśmy, pobiegłam do swojego pokoju i wyciągnęłam z plecaka wódkę, którą miałam. Schowałam ją tam, gdy byłam na ostatniej wyprawie z Arcadii.
Wróciłam do Carla i pomachałam mu butelką przed nosem z pytaniem
-piłeś już kiedyś?-
Na co chłopak odchrząkną.
Parsknelam śmiechem...był starszy ode mnie, a jeszcze alkoholu w ustach nie miał.
-no to chodź...czas na twoją pierwszą wódkę-śmiejąc się pociągnelam go za koszulę na tył mojego domu.

...

Siedzieliśmy już lekko podpici, w szampańskim nastroju.
Śmialiśmy sie ze wszystkiego, nawet z tego że  zaczęła się apokalipsa.

Nie wiedziałam czy dobrze robię, nie chciałam się zbliżać do Carla. Ale potrzebowałam co...nie wiedziałam czemu. Po prostu brakowało mi go, tak strasznie.

-Carl...nienawidzę Cię!-wstałam i zaczęłam na niego wrzeszczeć. Zdziwiony i wystrsszony chłopak również wstał.
-proszę...nie mów tak -
-ale to prawda! Jesteś tylko nic nie znaczącym epizodem w moim życiu!przeminiesz tak jak każdy inny!Jesteś idiotą myśląc, że Cię lubię!-cofnelam się dwa kroki do tyłu.
-mówisz tak pod wpływem alkoholu-zaczął do mnie podchodzić.
-myslisz się Carl! Prawda boli chłopczyku! Straciłeś tylko matkę Carl! Ja i ojca i matkę! Zginęli na moich oczach!wiesz jak ja się czułam! Pierdol się Grimes!Nienawidzę Cię, bo jesteś pieprzonym du...-nie dane było mi dokończyć, bo brunet wpił się w moje usta. Byłam zbyt szokowana, by cokolwiek zrobić. Bałam się oddać pocałunek, by nie pomyślał że coś dla mnie znaczy, ale nie chciałam też by przestawał. Nie myśląc za długo oddałam pocałunek. Dłonie Carla powedrowały na moje biodra, przyciągając mnie bliżej siebie. Swoje ręce uwiesiłam na szyi chłopaka, chcąc być bliżej niego.
Nasze usta poruszały się i stykały. Pocałunek był trochę agresywny, ale też namiętny.
Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam powietrza.
-Carl...-szepnęłam i znów przyległam do jego ust. Chciałam by był blisko mnie, pragnąłam by opiekował się mną i mnie wspierał.

Po krótkim czasie odsunelam się od niego i schowałam głowe w zagłębieniu jego szyi.
Napawałam się jego zapachem, pachniał męsko, ale z wyczuwalną nutką czekoladowych ciasteczek.
-K...Kira ja...-chciał coś powiedzieć, ale odsunelam się od niego i pokrecilam przecząco głową.
-to nie powinno się wydarzyć...jesteśmy pijani Carl, zrobiłeś to pod wpływem chwili, a ja odwzajemniłam to przez alkohol...nic..nic się nie stało...zapomnijmy o tym...dobrze?-zaczęłam od niego odchodzić.

-nie...-

The Walking Dead-Life After Life || Carl Grimes (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz