III》Czary《

639 53 1
                                    


Polecam włączyć piosenkę
Dwa lata później...

Siedziałam na jednym z kamieni tuż przy rzece, byłam daleko, daleko od Atlanty. Co prawda nie wiedziałam gdzie jestem, ale nie przeszkadzało mi to...byłam szczęśliwa wiedząc że zimnych tu nie ma.

Trochę doskwierała mi samotność, ale jakoś dawałam radę.
Miałam jedzenie i byłam bezpieczna, a w tych czasach tylko to się liczyło.

Jedynie brakowało mi tylko towarzystwa pewnego bruneta, który zyskał u mnie sympatię.

-wszystkiego najlepszego...-powiedziałam do siebie. Nie wiem czy dziś był dzień moich urodzin, ale patrząc na porę roku mamy wiosnę. Czyli pora moich urodzin.
Jejku czyli mam już 12 lat.

Po jakiejś godzinie odsiadki ruszyłam w dalszą drogę. Nie mogłam sobie pozwolić siedzieć cały dzień.

Po drodze do...nawet nie wiem czego natrafiłam na jednego sztywnego, którego bez problemu zabiłam nożem. Może i bałam się tych umarlaków, ale musiałam się umieć bronić.

Po paru godzinach dotarłam do jakiegoś miasteczka,  tak jak każde inne było opustoszałe.
Szłam nie pewnie ulicami tego miejsca, w każdej chwili mogłam się na coś, bądź kogoś natrafić.

Kiedy miałam już wchodzić do sklepu, moją uwagę przykuł jakiś sznur leżący na ziemi. Podniosłam go i pociągnełam. Na moje nieszczęście otworzyły się drzwi od ciężarówki, a z niej...wszło miliony szwendaczy. Zaczęłam uciekać, niestety biegnąc potknelam się i skręciłam kostkę. Czyli to tak miał wyglądać mój koniec? Zjedzona  przez te parszywce.

Zamknęłam oczy i oczekiwałam na to co mi los przyniesie... jeden z nich był już naprawdę blisko mnie.
^kochanie proszę nie poddawaj się ^ usłyszałam głos mojej mamy w głowie. Jak z automatu wyciągnęłam nóż z kieszeni i wbiłam w głowę potwora. Reszta z nich jeszcze była w trochę większej odległości Ode mnie.wstałam z trudem i zaczęłam biec mimo bólu.

Udało mi sie zabarykadować w jakimś budynku.
Sprawdziłam dokładnie czy aby na pewno jestem sama w owym pomieszczeniu. Jak się okazało trafiłam na sklep spożywczy, rozwiazalam się trochę i znalazłam bandaże, oraz wodę. Szybko owianelam opichniętą kostkę i napiłam się wody. Ból był nie miłosierny, ale nie mogłam tu zostać. Prędzej czy później te stwory tu wejdą, a wtedy ja wolę być daleko z tąd.


Okazało się, że jest tylne wyjście. Wolnym ruchem wyszłam przez nie, w moje oczy uderzyło światło.
Na szczęście w okolicy było pusto, ani jednej żywej i nie żywej duszy.

Chwyciłam kij który leżał nieopodal mnie i zaczęłam iść przed siebie podpierajac się na mojej nowej lasce.

Jestem kowalem własnego losu, to ja wybieram kiedy umrę. Na razie ta chwila jeszcze nie nadeszła...

The Walking Dead-Life After Life || Carl Grimes (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz