...
Rok później...Mieszkałam wciąż w osadzie ,,Arcadia", było to miejsce ogrodzone murami. Były tu domy rodzinne z ciepłą wodą i prądem.
Co tydzień Jodie, Carmen,Nicole i ja jezdziłyśmy poza mury w celu uzupełnienia zapasów. Najważniejszą rzeczą jednak, były tampony,których każda z nas potrzebowała.
Uwielbiałam jeździć na wyprawy, bałam się jednak ludzi z innych klanów czy sztywnych.W wolnym czasie,pomagałam w uprawie ogródka.
Lizzy i Chelsy pomagały Tamarze przy budowie muru, no cóż a Delfie....Delfiena pindżyła się całymi godzinami przed lustrem....
-Kira! Chodź jedziemy! -zawołała do mnie Nicole.
-gdzie tym razem? -
-do miasteczka położonego 10 km z tąd-
-ee...to blisko-ucieszyłam się
-masz listę potrzebnych rzeczy?-spytała mnie po chwili.
-tak-odpowiedzialam machajac jej kartka przed nosem....
Jechałyśmy już jakieś pół godziny, próbując dotrzec na miejsce.
Gdy już byłyśmy w opuszczonym miasteczku, postanowiłyśmy się rozdzielić.Carmen i Nicole, które poszły po jedzenie, baterie i broń z amunicją, oraz ja i Jodie miałyśmy szukać rzeczy do higieny osobistej i ubrań.
Moim oczą rzuciła się apteka.
Do której niemal że natychmiast ruszyłyśmy.Znalazłam takie rzeczy jak:
*bandarze
*leki
*tampony
*mydła
*pasty do zębów
Później ruszyliśmy jeszcze do przydrożnego sklepu z ciuchami, najprawdopodobniej był to lumpex, ale w tych czasach kto by zwracał uwagę...
Spakowałam dużo bluzek, spodni no i bielizny. Natomiast Jodie spakowała kurtki,szaliki, czapki, rękawiczki i swetry.
Po drodze miałyśmy pozabijac paru sztywnych, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Miałyśmy już wracać kiedy przez radio usłyszałyśmy odgłos.
~Kir...Kira...Jodie!potrzebujemy pomocy!są tu z innej grupy i... ulica Driverstree sklep na poboczu...~słyszałam głos Carmen. Natychmiast ruszyłyśmy w tamtą stronę...
Kiedy dotarłyśmy na miejsce, widziałam jak Carmen i Nicole stoją obezwladnione, a przed nimi stała grupa ludzi...których znałam,a przynajmniej kilku z nich.
-kim jesteście? -spytał gościu z kuszą...to był ten...nie pamiętam no...
...
Wszystkie milczałyśmy, aż w końcu ja wyszłam na środek z bronią wycelowaną prosto w tego dryblasa.
-równie dobrze ja mogę to pytanie zadać wam...-zaczęłam.
Na co człowiek się zaśmiał.
-skończ ten teatrzyk smarkulo!-
Próbowałam zachować spokój, ale bałam się jak cholera...Nagle doznalam olśnienia.
-oh...W sumie Daryl masz rację nie musisz mi się przedstawiać-uśmiechnęłam się triumfalnie, gdy ujrzałam zaskoczony wyraz twarzy bruneta.
-skąd znasz moje imię?-spytał agresywnie.
-masz napisane na plecach...-zaśmiałam się- tak serio to...na prawdę mnie nie pamiętasz?czy Wy wszyscy mnie nie pamiętacie?-w tamtym momencie każdy patrzył się na mnie dziwnie.
Nagle z ich grupy wyszła średniego wzrostu dziewczyna, o lekko rudawych włosach.
-K..Kira?-usłyszałam jej głos i od razu widziałam kto to.
-Meggie-powiedziałam i natychmiast się do niej przytulilam, te ta to Już wogule wszyscy się na mnie patrzyli jak na wariatke.
-chwila...ta Kira, ta z która mieliśmy do czynienia parę lat temu?-usłyszałam głos mężczyzny z lekkim zarostem i lokami.
-T..tak...A ty to...R..Rick no nie?-spytałam nie pewnie, na co on skinął głową.
Po chwili kojarzyłam już praktycznie tam wszystkich.
-a to jest moja grupa, jesteśmy z osady ,,Arcadia" i szukałyśmy tylko zapasów...możecie nas puścić,my naprawdę potrzebujemy tych rzeczy-usmiechnelam się...
-a nie chciałybyście dołączyć do nas?-spytał Rick.
Spojrzałam na dziewczyny, nie wyglądały na przekonane.
-ej!laski! Nie bójcie się znam tych ludzi i są w porządku...pamiętajcie że im nas więcej tym lepiej.-próbowałam je przekonać.
-ja jestem...na tak, ale nie wiem co pozostałe i...tym bardziej nie wiem co na to moja matka...-mówiła przejęta Carmen.
Po chwili Jodie i Nicole również się zgodziły.
Postanowiliśmy że wszyscy wspólnie pojedziemy do Arcadii i porozmawiamy z Tamarą....
-otwórzcie bramę!-krzyknęła Nicole, gdy dojechaliśmy.
Wszyscy wysiedlismy.
-kim są ci ludzie?-podbiegla do mnie Chelsy.
-przyjaciele...zawołaj swoją matkę -powiedziałam do niej.
Już po chwili koło nas znalazla się Tamara.
-więc to są...-i tak zaczęłam jej opowiadac o przybyszach i o ich propozycji
-nie...-odpowiedziała starsza kobieta.
-ale Tamaro...będą będą tego same korzyści...zaufaj mi-próbowałam ją przekonać.
-zrozum dziecko, że tu jesteśmy bezpieczne...-
-tam też będziemy...zwłaszcza z nimi...Tamy no proszę...-błagałam ją
-ale najpierw chce pogadać z ich szefem-zażądała i już po chwili zaczęła rozmowę z Rickiem, po jakiś 30 minutach w końcu przestali, ogłaszając werdykt.
-tak więc, zdecydowaliśmy że...-zaczął Rick
-połączymy nasze osady i już jutro zaczniemy przeprowadzkę do Aleksandrii-dokońzyla Tamara po czym dodała-trzeba to jeszcze powtórzyć innym -.
...
CZYTASZ
The Walking Dead-Life After Life || Carl Grimes (Zawieszone)
FanficKira to młoda dziewczyna, która ledwo skończyła 15 lat. Epidemia, która rozciąga się po całym świecie od 6 lat dobija ja coraz bardziej. Udało jej sie przetrwać, żyjąc w osadzie gdzie znajdują się tylko kobiety i młode dziewczyny... czy uda jej si...