Francja vs Paryż #7

19 1 0
                                    


-Panie oficerze Glamaszu! - Krzyknął jeden z żołnierzy

-Po pierwsze, nie jestem oficerem tylko dowódcą, po drugie mów mi Glamak, a nie Pan Glamusz z zakonu świętych Januszów Pawlaczów, po trzecie czego chcesz?

-Na trzeciej flance przegrywamy

-Trzeciej flance? - Powtórzył jego słowa - Możesz mi pokazać która to, bo ja jestem dowódcą dopiero do dwóch godzin

-To jest przy wieży Eiffla, jakaś dwójka przybyła, podobno nazywają się bohaterami Paryża

-Jak się nazywają? - Zapytał Glamak nabierając podejrzeń kim są Ci tak zwani "bohaterowie"

-Biedronka i Czarny Kot - Oznajmił żołnierz

-Hehe - Uśmiechnął się szyderczo dowódca - Czas zostać myśliwym

-Ale myśliwi nie polują ani na biedronki ani na koty

-Cichaj, rujnujesz mój dobry moment

-Poza tym - Do pokoju wszedł drugi żołnierz - i tak nie możesz rozpocząć polowania

-Czemu niby? - Zdziwił się Glamaczyński - Lieutenant jesteś?

-Tak, jakiś lietenantue, czyli porucznik. Dostaliśmy telefon, że ma się stawić Prezydent Francji w Los Santos Police Departament, ale jako iż on nie żyje, ty tam jedziesz

-Ale ja wolę upolować te dwa raki - Zasmucił się dowódca

-Jedziesz, taki był rozkaz - Odpowiedział porucznik ciągnąc Glamaka do auta

***

-Moja lady? - Powiedział blondyn stojąc na szczycie wieży

-Tak? - Odpowiedziała kobieta stojąca obok niego i spoglądająca na żołnierzy patrolujących teren

-Jak mamy z nimi walczyć? Oni mają karabiny

-Dlatego zniszczymy ich broń

-Jak niby mamy to zrobić?! - Krzyknął Czarny Kot

-Użyj tego swojego Kotaklizmu, czy coś w tym stylu

-Ale ty wiesz, że to działa na jedną rzecz?

-Kurwa, ruszcie mózgiem debile, o ile go macie, bo już nie mogę! - Krzyknął ktoś za nimi. Obrócili się, a tam na wieżę wspinał się Kiszabaditalak z plecakiem na plecach.

-Wiesz kogo szkalujesz?! - Odkrzyknęła wkurzona Biedronka

-Nikt nie będzie obrażać mojej lady! - Czarny Kot wyciągnął kij z dupy

-Chuja, mogę obrażać nawet papieża, gdyż żyłem zanim się urodził! Skoro ten debil ma ten cały kataklizm, który pozwala mu niszczyć jeden przedmiot jaki dotknie, to chyba użył tego na swoim i twoim mózgu w dzieciństwie! Po prostu podłóżcie ładunki, a on niech dotknie tej wieży. Zdziwieni żołnierze podejdą i zostaną wysadzeni! Mam nadzieję, że z wami na czele!

-Nazwałeś mnie debilem! - Krzyknął blondyn skacząc na Kiszabaditalaka, przez co obaj spadli na sam dół.

-Ale debil - Biedronka walnęła facepalm

-Przeżyłem wojnę w Wietnamie, więc przeżyję także upadek z Wieży Eiffla - Krzyczał Kiszabaditalak podczas spadania na dół

-Ja też przeżyłem wojnę w Wietnamie! Nawet chodzimy do specjalnej szkoły dla przetrwańców z Wietnamu. - Oznajmił Czarny Kot - Nawet umiem spadać na cztery łapy

-Ja za to mam spadochron! - Krzyknął dziadek, kopnął Czarnego Kota i pociągnął za linkę wystającą z jego plecaka. Starszy zaczął powoli opadać na ziemię. Blondyn natomiast szybko obrócił się tak, żeby mógł upaść na cztery łapy

-I co, ja też przeżyję! - Krzyczał Adrien

-Ale wiesz, że nie jesteś prawdziwym kotem?! - Odkrzyknął dziadek, ale Czarny Kot już go nie słyszał. Prawie by złamał sobie wszystkie kości, gdyby nie Biedronka, która swoim yoyo obwiązała go dookoła i przyciągnęła do siebie.

-Dziękuję moja lady - Powiedział całując ją po ręce. Ona natomiast dała mu z liścia i powiedziała

-Debilu, mamy przeciwnika do pokonania

-Chcecie się ze mną zmierzyć?! Wy?! Przetrwańcy z Wietnama?! Tutejsi bohaterowie?! To chyba jakieś żarty! Hahahaha - Zaczął się śmiać Kiszabaditalak - Ale dam wam szanse, od następnego rozdziału, możecie pokazać mi, na co was stać!

Francja vs ParyżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz