***Impreza!***

10.1K 296 4
                                        

***Megan***

   Siedziałam w swoim pokoju, kiedy usłyszałam śmiech dochodzący z dołu, dobrze znałam ten śmiech i wiedziałam do kogo on należy. Od sytuacji w moim pokoju minął już tydzień, przez ten czas starałam sie go unikać, ale jak można unikać kogoś kto ciagle przesiaduje w Twoim domu. Masakra, On już nawet nie puka tylko wchodzi jak by był u siebie, a Tomowi jak by to w ogóle nie przeszkadzało, dacie wiarę. Co jest z tymi ludzi, ja nawet u siebie w domu muszę sie chować bo kiedy tylko jestem gdzież w jego pobliżu to nie może sie przestań na mnie gapić a to jest bardzo wkurzające.

Wiec tak sobie siedzę zamknięta w swoim pokoju i nie mam życia, szkoda ze Agnes wyjechała z Davidem, Dina i jej chłopakiem pod namiot. Chcieli żebym z nimi jechała ale obiecałam rodzica ze pomogę naszemu sąsiadowi który ma mały sklepik i potrzebuje kogoś do pracy. Dlatego musiałam zostać chociaż perspektywa wyjechania na kilka dni i nie spotykania go była bardzo kusząca. Brayan niestety tez poleciał na dwa tygodnie do dziadków więc jestem sama. Bez jakiegokolwiek koła ratunkowego które mogło by mnie uratować.

Dlatego siedzę sama ciagle w swoim pokoju i mam dużo czasu żeby to sobie wszystko przemyśleć i postanowiłam ze nie będę jego nowa zabawka i nie dam sie traktować tak jak traktuje inne. Jeszcze tak bardzo na głowę nie upadłam chociaż musze przyznać ze jak wpadł wtedy do mojego pokoju cały wkurwiony i przycisnął mnie do ściany to nawet na chwile mi się to podobało, ale potem szybko się opamiętałam bo nie mam zamiaru zostać ze złamanym sercem kiedy on wyjedzie.

Po pewnym czasie głosy z dołu ucichły wiec mogłam spokojnie zejść i zrobić sobie herbaty. Kiedy weszłam do kuchni siedział tam tylko Tom i się głupkowato do mnie uśmiechał co nie wróżyło nic dobrego bo albo coś przeskrobał co była całkiem możliwe gdyż często mu się to zdarzało i nie raz słyszałam jak mama prosiła tatę żeby go wyciągnął z tarapatów  albo co gorsze to coś chce ode mnie nie wiem co było gorsze.

- Co tak się uśmiechasz do mnie co zrobiłeś?

- Nic młoda ale my coś zrobimy

- Niby co?

- Imprezę!

- Chyba ci na mózg padło, chcesz żeby mnie rodzice zabili, że się na to zgodziłam.

- No weź młoda nawet się o tym nie dowiedzą.

Jego uśmiech mówił sam za siebie. A w mojej głowie już zapaliła się czerwona lampka, impreza czyli wszyscy narypani, wszędzie alkohol i jeszcze pewnie po tym wszystkim ja będę musiała sprzątać.

- Rób co chcesz ale nie myśl że ja przyjdę i lepiej trzymaj wszystkich daleko od mojego pokoju czyli zakaz włażenia na górę bo inaczej Cię zabije.

- Spoko młoda nikt nie będzie Ci przeszkadzał ale moze zmienisz  zdanie?

- Raczej nie- powiedziałam i się skierowałam do mojego pokoju.

Dzisiaj był pierwszy dzień kiedy zaczęłam moja prace. Sklep nie był duży i szybko się w nim odnalazłam. Masz sąsiad jest bardzo miłym starszym panem który jak tylko mnie zobaczył przywitał mnie miłym uśmiechem i wszystko wytłumaczył umówiliśmy się ze narazie bede przychodziła na wieczorne zmiany gdyż był wtedy mniejszy ruch i łatwiej będzie mi się wbić w nowe obowiązki. Potem jak już wszystkiego się nauczę to przejdę na dzienne.

Cały wieczór przeleciał mi bardzo szybko i nawet nie wiem kiedy wybiła dziesiąta i czas było się zbierać do domu, nie miałam daleko wiec postanowiłam iść na pieszo. Kiedy weszłam ma swoje osiedle usłyszałam głośna muzykę i od razu wiedziałam ze to u mnie. Byłam tak wkurzona, że chciałam zabić Toma, wpadłam szybko do domu i zobaczyłam masę ludzi których w ogóle nie znałam. Butelki waliły się wszędzie czyli impreza trwała już na całego poszłam na poszukiwanie Toma. Znalazłam go w pokoju gdzie wszyscy tańczyli stał koło Stiva przytulając do siebie jakaś laske. Nie jakąś laske tylko oczywiście była to Klara która wisiała na nim a z jej koleżanka tańczył Aro.

Jestes moim zyciemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz