- Nie wierzę, że tak po prostu rzuciłeś mnie na ziemię, Tobio-chan – westchnął Oikawa.
Kageyama natomiast zerknął najpierw na swoje dłonie, potem na otrzepującego się z kurzu szatyna – i w żadnym razie nie wyglądał, jakby sam wierzył.
XXX
Nigdy wcześniej przekraczanie płotu aż tak nie zapadło Tooru w pamięć.
Nie pierwszy raz zdarzyło mu się wejść do Iwaizumiego tą wymagającą drogą. Pierwszy raz za to nią wychodził, bowiem gospodarz okazał się nieobecny i nie było komu zlitować się nad Oikawą w sprawie otworzenia furtki. A kurs na zewnątrz przysparzał więcej trudności, dając mniej punktów podparcia.
Co więcej, Kageyama, towarzyszący Tooru, nie tylko odmówił uczestniczenia we wtargnięciu, ale i nie wspierał ewakuacji.
- Życz mi powodzenia, Tobio-chan!
Brunet mógł nie życzyć, a Oikawa, oparłszy ręce na szczycie parkanu, musiał skakać, z błogosławieństwem czy bez.
Leciał ułamek sekundy – tyle potrzebowała prawa noga, żeby znaleźć się po przeciwnej stronie płotu. Jako jedyna, gdy lewa kończyna została, w praktyce, na terenie posesji.
Tooru zdawał się chętny do miotania przekleństw, ale jego głos do współpracy już nie.
To przynajmniej wzbudziło odrobinę litości u Kageyamy, który pozwolił się oprzeć o siebie, nawet objął szatyna ramionami.
W kolektywie dokonywał się cud zejścia.
Tobio mimochodem zerknął na swojego gramolącego się towarzysza.
Oikawa odwzajemnił spojrzenie, a że prawie zwlekł już odpowiednią nogę na ziemię, nawet bez łamania, odezwał się z triumfem:
- A mówiłeś, że ci nie zależy i mi nie pomożesz.
Tobio odruchowo go puścił i zrobił krok do tyłu.
Oikawa zaprzyjaźnił się z trawnikiem.
XXX
- No... przepraszam – mruknął Kageyama.
„To chyba taki odruch z dawnych lat" – przyznał w duchu.
CZYTASZ
365 dni Haikyuu √
Fanfiction♣ listopad ~ KageOi [zrobione] ♣ grudzień ~ IwaOi [zrobione] ♣ styczeń ~ BokuAka [do nadrobienia - 13 dni] ♣ luty ~ LevYaku ♣ marzec ~ KuroTsukki ♣ kwiecień ~ KageHina ♣ maj ~ KuroYachi ♣ czerwiec ~ TsukkiYama ♣ lipi...