Kenma, zdawało się, już ogłuchł. Miało to swoje dobre strony, obok złych oczywiście, skoro przynajmniej znieczulił się na obecność Bokuto i Kuroo przy tym samym stoliku. Bez wątpliwości głośną obecność.
Keiji sprawiał równie udatnie pozory, ale - otóż to - tylko pozory. Jakby to nie przedstawiało się w sprawie Kozume, na niego hałas z pewnością wywierał zły wpływ. Pod maską znużenia czaiło się głębokie zirytowanie obecną sytuacją; najgłośniejszy duet świata przekrzykiwał się nawzajem, jedna strona drugiej udowadniała swoje racje i Akaashiemu poszczęściło się tylko o tyle, że nie wiedział, o co właściwie w zamieszaniu owym chodzi.
Te dane, przeznaczone dla zwykłych śmiertelników, musiałyby zlansowować mu mózg.
Siedział dotąd, dłonią podpierając podbródek. W końcu zastał się jednak trochę w jednej pozycji i ośmielił drgnąć, a to zwróciło na niego uwagę Koutarou.
- Keiji! Keiji! Ty się ze mną zgadzasz, prawda? - Popielatowłosy poderwał się z krzesła, przewracając je, czym też zupełnie się nie przejął. - Bo ten tu mnie obraża. Zrób coś, kochaaanie.
Akaashi niespiesznie podniósł wzrok znad blatu stołu, przekrzywiając lekko głowę.
- Mam go zabić? - spytał spokojnie.
Zapanowała chwila słodkiego milczenia.
Króciutka.
- KEIJI! - zaświergotał Bokuto. Natężeniem decybeli zdołał ogłuszyć nawet Tetsurou. - Moje kochanie, gotowe mnie bronić!
Mógłby rozwodzić się jeszcze długo. Na szczęście pochłonęła go bardziej myśl o wyściskaniu młodszego bruneta, a koncept zaraz wcielił w życie, wyrzucając całą swoją osobę do przodu. W takim co najmniej pośpiechu, jakby Akaashi zwiewał, gdzie pieprz rośnie.
A wszak drugoroczny siedział na swoim miejscu.
Również po kilku sekundach, gdy krzesło poleciało do tyłu, z nim i przyklejonym do niego Koutarou.
CZYTASZ
365 dni Haikyuu √
Fanfic♣ listopad ~ KageOi [zrobione] ♣ grudzień ~ IwaOi [zrobione] ♣ styczeń ~ BokuAka [do nadrobienia - 13 dni] ♣ luty ~ LevYaku ♣ marzec ~ KuroTsukki ♣ kwiecień ~ KageHina ♣ maj ~ KuroYachi ♣ czerwiec ~ TsukkiYama ♣ lipi...