Rozdział 5.
-Gdzie mnie zabierasz?- Pytam zaciekawiona, kiedy otwiera przede mną drzwi swojego czarnego samochodu. Nie odpowiada, dopóki nie zajmuje miejsca obok mnie, odpalając silnik.
-Pomyślałem, że na pierwszą randkę dobre może być wesołe miasteczko.- Ciągle patrzy w drogę przed nami, abym nie zauważyła drobnego zakłopotania, malującego się na jego twarzy.
-Jasne.- Mówię najmilszym tonem, na jaki jest mnie stać. Teraz Harry jest zupełnie inny, niż wtedy na imprezie. Gdy patrzyło na niego mnóstwo osób. Teraz jest cichy, spokojny i co bardzo mnie dziwi, miły. Daleko mu jest do tego chamskiego, bezczelnego chłopaka z wczorajszej zabawy.
-Jesteś kuzynką Liama?- Zaczyna rozmowę, kiedy kierujemy się w stronę huczącego placu. Wszędzie daje się słyszeć przerażone krzyki dzieci, korzystających z rozmaitych atrakcji. Przypominam sobie, że Liam przecież przedstawił mnie jako swoją rodzinę. Harry najwidoczniej woli się jednak upewnić.
-Tak.- Potwierdzam z uśmiechem, nie bardzo wiedząc jak dalej rozwinąć rozmowę.
-Nie zachowujecie się jak… jak… um…- Jąka się, a ja śmieję się cicho, na co rzuca mi ironiczne spojrzenie.
-Jesteśmy ze sobą bardzo zżyci.- Wyjaśniam, natychmiast odwracając głowę w stronę gigantycznej kolejki górskiej.- Chodźmy tam!- Nie zastanawiając się nad własnym postępowaniem, chwytam jego wielką dłoń i ruszam szybkim krokiem w kierunku ciągnącej się kolejki ludzi.
-Um… Na pewno nie chcesz iść gdzieś indziej?- Pyta, jakby nieco zszokowany wysokością tej zabawki.- Nie wygląda to bezpiecznie.
-Jest naprawdę fajnie. Nie jechałeś nigdy kolejką górską?- Dziwię się, szukając jego zmieszanego spojrzenia.
-Jakoś nie było okazji.- Mruczy pod nosem i spuszcza głowę.
-Nie marudź, tylko chodź.- Ciągnę go dalej, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że ciągle trzymam jego dłoń. Jego palce zaciskają się mocniej wokół moich, kiedy pomaga mi wejść do wagonika. Po chwili niepewnie zajmuje miejsce obok mnie.
Przejażdżka jest naprawdę niesamowita. Wpatruję się w widok pod nami z rosnącą ekscytacją, co chwila zerkając na piękną twarz mojego towarzysza. Zaciska mocno oczy, nie odważając się ich otworzyć.
Gdy wychodzimy, chwieję się lekko, przez co musi mnie podtrzymać.
-To było niesamowite!- Mówię, idąc z nim ramię w ramię. A raczej łokieć w ramię. Harry jest dużo wyższy ode mnie, a ta różnica daje się jeszcze bardziej we znaki, gdy idziemy obok siebie.
-Taa…- Burczy, drapiąc się w kark.- Następnym razem wybierz coś, co spodoba się nam obojgu.
Uśmiecham się z wyższością i unoszę brwi, na co Harry zagryza lekko dolną wargę. W ciele rozlewa mi się przyjemnie ciepła fala, gdy patrzę, jak niemal rozbiera mnie wzrokiem.
-W takim razie…- Zastanawiam się chwilę, rozglądając dokoła. Nie zdążam jednak wybrać niczego ciekawego, ponieważ Harry chwyta mój nadgarstek i ciągnie w stronę, gdzie znajduje się stragan z różnorodnością pluszaków.
-Na czy polega gra?- Pyta sprzedawcę, który jest wyraźnie przestraszony jego niecodziennym wyglądem. Sama już dawno zapomniałam o jego kolczykach i tatuażach. Widzę tylko jego oczy i pełnie usta, które tak niesamowicie seksownie zagryza.
-T…trzeba zbić te… o tam…- Starszy pan odchrząkuje i zerka na mnie. Posyłam mu pokrzepiający uśmiech, więc zwraca się do mnie, starając nie patrzeć na chłopaka.- Należy zbić sześć butelek jak najmniejszą liczbą kuleczek. Chcieliby państwo zagrać?
CZYTASZ
Other ✔ || h.s.
FanfictionZoey to 18 letnia dziewczyna mieszkająca wraz z rodzicami w Wolverhampton. Jej największym marzeniem jest zobaczyć Londyn. Udaje jej się, gdy z inicjatywą wychodzi jej kuzyn- Liam, którego nie widziała od dwóch lat. Zamieszkuje razem z nim, jednocze...