Rozdział 7.
-Dlaczego tak się bałaś, kiedy siedziałaś w samochodzie?- Pyta, wciskając we mnie uporczywe spojrzenie.
-Ja… um…
-Nie musisz mówić.- Poprawia się od razu, a płomień w jego tęczówkach lekko przygasa.- Po prostu byłem ciekawy…
Kiwam potakująco głową i starając się nie rozpłakać, odpowiadam drżącym głosem:
-J… jechałam z moim b…bratem, kiedy jego samochód…- Wciągam powietrze do ust czując, że się duszę. Siadam szybko, łapczywie chwytając tlen. Moja reakcja na wspomnienie brata jest niezmienna od kilku lat.
-Po prostu wbiło nas w drzewo. Miałam pasy, więc przeżyłam, ale byłam w ciężkim stanie. Brat zginął na miejscu…- Wykrztuszam na jednym tchu i chowam twarz w dłonie z całych sił starając się, aby kotłujące się łzy nie spłynęły mokrymi strużkami po policzkach.
-Przykro mi…- Szepcze Harry, przyciągając mnie do siebie niepewnie. Wtulam głowę w jego tors, próbując się uspokoić. Nie chcę przy nim płakać. Pokazać, jak słaba emocjonalnie jestem.
-Nie płacz, Zoey.- Chwyta moją twarz i delikatnymi całusami zmywa łzy w kącikach oczu. Wydaje się być równie zdziwiony swoim zachowaniem co ja. Odsuwa się, odchrząkając. Nie bardzo wiem co teraz zrobić.
-Nie będę szybko jeździł.- Mówi po chwili milczenia, a jego oczy przepełnione są determinacją.- Będę uważał.
-Dziękuję, Harry.- Odzywam się, starając ukryć rosnące zdziwienie. Czym jeszcze mnie zaskoczy?
Spędzamy wieczór, wylegując się na miękkiej trawie i rozmawiając o najbardziej błahych sprawach. Do tej pory nie zdaję sobie sprawy, że można z nim porozmawiać tak po prostu, o wszystkim i o niczym.
W drodze powrotnej Harry pamięta o tym, co wcześniej mi powiedział i bardziej uważa podczas jazdy. Jestem mu bardzo wdzięczna, jednocześnie mogę się trochę rozluźnić. Czuję się głupio, przyznając się do wypadku w tak krótkim czasie, w którym go znam.
Wysiadamy pod domem i chłopak jak zwykle podprowadza mnie pod drzwi. Przystaje na chwilę, kiedy odwracam się w jego stronę, niepewny swojej nagłej decyzji.
-M… mogę wejść?- Pyta, rzucając mi błagalne spojrzenie. Kolana całkowicie miękną mi pod wpływem jego zaborczego wzroku, badającego każdy skrawek mojej twarzy.
-Może innym razem…- Dukam zszokowana, kiedy w jego oczach rozlewa się rozczarowanie, przysłaniając mgłą jaskrawość jego zielonych tęczówek.
-To… Do zobaczenia, Zoey.- Uśmiecha się, głaskając mnie po policzku, po czym oddala się w stronę samochodu. Stoję przed drzwiami i obserwuję jak zwinnymi ruchami wskakuje do środka. Już mam krzyknąć, aby jednak został, gdy Liam ustawia się tuż za mną, całując lekko w policzek.
-Cześć, skarbie.- Rzuca, a ja przysuwam dłoń do policzka, zaczarowana miękką fakturą dłoni Harry'ego. Nie spodziewam się, że mogą być tak gładkie.
-Zoey, słyszysz mnie?- Liam lekko popycha moje ramię, abym się otrząsnęła.- Wchodź, bo zmarzniesz.
Posłusznie chowam się w środku, odkładając buty w przedpokoju. Żegnam się z Liamem i przechodzę do sypialni, chcąc jak najszybciej zanurzyć się w ciepłej pościeli.
***
-Liam, pośpiesz się! Spóźnimy się!- Krzyczę, kiedy kuzyn nie może pozbierać się przed wyjściem do kościoła.
CZYTASZ
Other ✔ || h.s.
FanfictionZoey to 18 letnia dziewczyna mieszkająca wraz z rodzicami w Wolverhampton. Jej największym marzeniem jest zobaczyć Londyn. Udaje jej się, gdy z inicjatywą wychodzi jej kuzyn- Liam, którego nie widziała od dwóch lat. Zamieszkuje razem z nim, jednocze...