– Tak? - mówię zaspany do słuchawki telefonu, który obudził mnie swoim dźwiękiem.
– Harry, tata musiał zostać, ale ja już przyjechałam. Gdzie jesteś? Nie ma cię w domu... – pyta zdenerwowana.
– Ja? A... No tak.. Jestem w... szpitalu?
– W szpitalu?! Dziecko co ty tam robisz, co się stało?! – wypytuje.
– St. Thomas' Hospital – oznajmiam – Ale to nic poważnego, wpiszą mnie dziś i.. wrócę do domu... powiem ci wszystko...
– Nie ma mowy! Już jadę!
Ech... Jest piąta nad ranem, tak bardzo chciałbym jeszcze pospać, ale telefon od mojej rodzicielki całkowicie mnie rozbudził...
***
Zanim moja mama przyjeżdża do szpitala, wypisuję się z niego. Ubieram się w normalne ciuchy i kładę się z powrotem na łóżku czekając, aż kobieta przyjdzie.
Nie muszę długo czekać ponieważ po chwili drzwi otwierają się i widzę jej zatroskaną twarz.
– Harry!
– C-cześć – odzywam się zmieszany, a ona dusi mnie w szczelnym uścisku – Udusisz mnie!
– Przepraszam skarbeczku, tak dawno cię nie widziałam, jak ty wyrosłeś! Mój Boże! – całuje mnie w czoło kilka razy. – Mów co się stało!
– Pojedźmy do domu... Ja.. Ja potem ci wszystko opowiem – kobieta kiwa głową, a ja wstaję z łóżka czując niemiłe ukłucie.
– Coś cię boli? – pyta zmartwiona, na co ja kręcę głową.
– Chodźmy już.
***
– Poczekaj – mówi moja mama kiedy mijamy salę 203.
Kobieta zatrzymuje się przed drzwiami i wpatruj się przez szybę. Tak bardzo chciałbym tam wejść i pożegnać się z Kaylee...
– Mamo chodź... – widzę jak brunetka otwiera drzwi sali. O nie co ona robi! – Mamo! – podążam za nią.
– C-co pani tu robi? – pyta Kaylee przestraszona.
– Nie pomyślałabym, że jeszcze się spotkamy... – mówi jakby nieobecnie.
Przypatruję się całej sytuacji zdezorientowany.
– T-to wy się znacie? – pytam.
– Harry, znasz tę dziewczynę? – odpowiada pytaniem na pytanie moja mama.
- Harry, kim jest ta kobieta! – wtrąca się Kay.
– To moja mama... – odpowiadam, a ona wpatruje się we mnie zdziwiona. – Ale zaraz... Nie rozumiem – marszczę brwi – Znacie się?
– Nie znam jej! Jak mieszkałam w Nowym Yorku, to ubzdurała sobie, że jestem jej umarłą córką! – wyjaśnia dziewczyna, a moja rodzicielka chce się do niej zbliżyć.
– Harry, ona naprawdę jest twoją siostrą czuję to! Patrzcie jacy jesteście podobni! - stawia na swoim.
Czemu to wszystko tak strasznie się pokomplikowało?!
– Co się tutaj dzieje?! – do sali wpada przestraszony pan Thompson. – Co pani tu robi?! Mówiłem by zostawiła pani naszą córkę w spokoju! – krzyczy.
– Ja... – zaczyna brunetka.
– Tato mam wezwać lekarza? – pyta Kaylee i już prawie przyciska żółty przycisk znajdujący się u boku łóżka.
– Stop! - przerywam kłótnie – Kaylee to wszystko prawda, jesteśmy rodzeństwem! – wypalam. Nastaje cisza, a do sali wchodzą Rayan i jego mama oraz doktor Blue. Cóż, spóźnili się prawda wyszła na jaw.
– Mieliśmy umowę! – przypomina Angie.
– Co? Jaką umowę! – mówią niemalże równocześnie obie brunetki.
– Nie było żadnej umowy, proszę pani! – krzyczę a złość rozwala mnie od środka – Na nic się nie zgadzałem!
– Harry, o co chodzi? – pyta dziewczyna zdezorientowana.
– To jest szpital, proszę państwa! – zauważa pan James. – Lepiej wszystko powiedzieć...
– Nie! Nie zgadzam się! Kaylee jest moją córką, to ja i Mark wychowywaliśmy ją przez te wszystkie lata!
– Mamo... – zaczyna Rayan.
– Naprawdę proszę się uspokoić – prosi doktor.
– Czy ktoś może mi to wszystko wyjaśnić! – słyszymy głos Kay i znów zapada chwila milczenia.
Zajmuję miejsce koło niej, moja mama siada przy stoliku na jednym z krzeseł, a na pozostałych Angie i Mark. Rayan i doktor Blue postanawiają postać choć i tak nie mają wyboru, bo nie ma miejsca.
– Więc... – zaczyna lekarz.
![](https://img.wattpad.com/cover/88332321-288-k482968.jpg)
CZYTASZ
Definicja miłości || Harry Styles ✔️
FanfictionDziewiętnastoletni Harry Styles jest chłopakiem żywiącym pewną urazę do swoich rodziców. W szkole stawia się i pyskuje nauczycielom, opuszcza lekcje i góruje nad innymi uczniami wraz ze swoimi kumplami z elity - Louisem i Alexem. Cała trójka wyznaje...