23

228 8 0
                                    

Następnego dnia rano zamiast iść od szkoły jadę autobusem do szpitala. Gdy już jestem na miejscu zamierzam odwiedzić Kay i powiedzieć jej o wszystkim. Kłamstwo jest najgorszą rzeczą jaką można sobie wyobrazić.

Niektórzy ludzie kłamią ze strachu a inni... no cóż. Już zamierzam przekroczyć próg drzwi sali nr 203, kiedy widzę przez szybę Kay siedzącą na łóżku oraz jej rodziców i brata rozmawiających z nią. Zauważam jak włosy brunetki skręcają się lekko tworząc gdzie nie gdzie loczki. Zabawne.

Uśmiecham się na tę sytuacje sam do siebie. Odsuwam się od drzwi z zamiarem odnalezienia doktora James'a.

Może faktycznie nie powinienem mówić Kay prawdy... Może byłoby lepiej jakby jej nie znała... Cała ich czwórka wyglądała na szczęśliwych...

– Przepraszam, gdzie znajdę doktora James'a Blue? – zaczepiam jedną z pielęgniarek oddziałowych gdy orientuję się, że błądzę po szpitalu kilka minut.

– Powinien być w gabinecie lekarskim – oznajmia – Proszę iść prosto, następnie skręcić w prawo i iść do końca. Tam będzie winda. Pierwsze piętro, trzecie drzwi po lewej. –  wyjaśnia.

– Dziękuję – odpowiadam i zgodnie z instrukcją idę do owego gabinetu.

– Niall teraz ty! –  powiedziałem do mojego przyjaciela.

Niall był pięciolatkiem z błękitnymi, wielkimi, oczami oraz włosami zbliżonymi kolorem do kasztanów. Był moim najlepszym przyjacielem ze szpitala, który tak jak ja miał zapalenie płuc.

Dzieliliśmy razem sale przez jakiś czas. Niall był bardzo pogodnym dzieciakiem. Wspólnie bawiliśmy się, oglądaliśmy bajki i psociliśmy. Kiedy robili mu badania pocieszałem go i mówiłem, że będzie dobrze. Od niego także dostawałem wsparcie. Tworzyliśmy idealną drużynę.

– Nie biegajcie tak, bo pochorujecie się bardziej! – ostrzegali nas rodzice, ale nas pomimo choroby rozpierała energia.

Pewnej nocy, Niall bardzo kaszlał, niemal dusił się powietrzem. Byłem przestraszony i nie wiedziałem co zrobić więc zacząłem krzyczeć i wołać o pomoc. To wyglądało naprawdę źle.

Do naszej sali wbiegły pielęgniarki oraz jakiś lekarz, wywieziono gdzieś mojego przyjaciela.

– Niall został wypisany do domu kochanie, już się nie pobawicie – powiedziała moja mama kiedy kolejnego dnia pytałem o niebieskookiego. –  Ale na pewno kiedyś się jeszcze zobaczycie...

Wyglądała na smutną, a ja byłem jeszcze za mały by zrozumieć. Niall był moim najlepszym przyjacielem, ale już nigdy go nie zobaczyłem i nie zobaczę. Kogo śmierć zabiera – już nie oddaje...

Wzdycham smutno na to wspomnienie.

Wreszcie docieram do  owych drzwi gabinetu. Pukam a kiedy słyszę stłumione: proszę – wchodzę do środka.

– Dzień dobry –  witam mężczyznę, a on gestem dłoni wskazuje na krzesło naprzeciw niego, dając mi znak bym usiadł. – Ja... Ja przyszedłem odnośnie tego szpiku... dla Kaylee Thompson. – oznajmiam. – Chciałbym się dowiedzieć jak to będzie wyglądać, czy będzie bolało...

– Oczywiście. To są częste pytania zadawane przez dawców. Już wszystko wyjaśniam – na jego słowa skinam głową. – Podczas zabiegu nic nie poczujesz ponieważ będziesz uśpiony, a my w tym czasie wykonamy nakłucie w talerzu kości biodrowej i pobierzemy potrzebną ilość szpiku. To tyle. – wzrusza ramionami. – Nie jest to skomplikowane i będzie trwać tylko godzinę, ale o nic się nie martw jesteś w rękach specjalistów. – uśmiecha się. 

– Tylko? No, a potem jak już się wybudzę...

– Będziesz musiał zostać w szpitalu, a następnego dnia cię wypiszemy. – informuje.

Zastanawiam się chwilę. Skoro to nie jest takie pokręcone i jakoś szczególnie niebezpieczne to warto byłoby zrobić to jak najszybciej.

– A kiedy można pobrać ten szpik? – pytam.

– Jeśli chcesz, nawet dziś.

Waham się przez chwilę, z jednej strony chciałbym mieć to wszystko za sobą, ale z drugiej – boję się i to bardzo.

– No... dobrze – zgadzam się.

Definicja miłości || Harry Styles ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz