26

254 9 0
                                    

Kiedy doktor Blue skończył swoją jakże długą wypowiedź o tym jak prawdopodobnie doszło do tego wszystkiego, Kaylee zażądała by wszyscy wyszli, oprócz mnie.

Siedzieliśmy chwilę w milczeniu, dziewczyna bawiła się skrawkiem kołdry, a ja wpatrywałem się w jakiś punkt za oknem.

– Masz naturalnie kręcone włosy? – przerywam ciszę.

– A ty? – pyta, ocierając rękawem swetra swoje mokre od łez policzki. Ona jest taka krucha.

– Jako jedyny w rodzinie.

– Chyba nie tylko ty – zauważa.

– Rzeczywiście... – przewracam oczami.

– Wciąż nie mogę uwierzyć, że... pielęgniarki te osiemnaście lat temu się pomyliły i zostałam podmieniona... – wzdycha. – Zawsze uważałam, że nie jestem ani trochę podobna do moich rodziców i brata... Ale nigdy bym nie pomyślała...

– A ja nigdy bym nie pomyślał, że moja mama była kiedykolwiek w drugiej ciąży, a ja mógłbym mieć rodzeństwo. Nigdy mi nie mówiła. - oznajmiam z wyrzutem.

– Wiesz co mnie zastanawia? – pyta, na co ja kręcę głową – Kiedy byłam mała też zachorowałam i też miałam przeszczep szpiku, ale skoro grupa 0 jest taka rzadka, a nikt z mojej rodziny – robi cudzysłów w powietrzu – nie mógłby być dawcą... No jak?

– Teraz masz nawrót choroby?

– Na to wygląda – wzdycha. – Ty też czujesz się jakbyś żył w kiepskim filmie?

– Czuję, że całe moje życie jest kiepskim filmem – chyba ją uraziłem bo dziewczyna spuszcza głowę – Ale z happy end'em – dodaje.

– Harry, powiedz tak szczerze... – przerywa. – Czy zakochałeś się we mnie?

To pytanie kompletnie mnie zaskoczyło.

– Skąd w ogóle takie pytanie, Kay... Jesteśmy rodzeństwem...

– Harry, czułam to na kilometr! Jesteś kiepski w ukrywaniu uczuć! - wybucha śmiechem.

– A-ale to braterska miłość! – bronię się. – Na serio!

– A ja jestem świętym Mikołajem – robi głupią minę. – W sumie to całkiem fajnie, że jesteś moim bratem...

– Poważnie? – pytam.

– Tak – mamrocze.

Znów zapada cisza. Och, czuję się taki kochany!

– Jak sobie to teraz wyobrażasz? – pytam po chwili.

– Co?

– No nasze życie... Wiesz jako rodzeństwo – prostuję.

Kaylee wzrusza ramionami.

– Nie mam pojęcia zielonego – przyznaje. – A ty?

– Też nie wiem – odpowiadam zgodnie z prawdą.

– Wiesz... Jak mieszkałam w Nowym Jorku i spotkałam twoją... naszą mamę... Myślałam, że ta kobieta jest jakaś psychicznie chora, mówiąc że jestem jej córką – oznajmia prosto z mostu.

– Cóż czasem jest szalona, ale że psychiczna – chichoczę – To za mocne słowo.

– Tak, tak wiem – uśmiecha się ukazujące te słodkie dołeczki w policzkach.

– Dlaczego nie zauważyłem wcześniej, że jesteś do mnie taka podobna?

– Czasami miłość jest ślepa – stwierdza. – A jest jeszcze jedna kwestia... Powiesz mi o jakim układzie mówiła moja... znaczy... – zająknęła się.

– No... chodziło o to, że pani Thompson zadzwoniła do mnie i zaoferowała, że zapłaci mi, a ja oddam ci szpik i zniknę z twojego życia, a ty nie poznasz prawdy. –  powiedziałem na jednym wydechu.

– Że co?!

– Kay, nie denerwuj się to miało być dla twojego dobra, a ja i tak nie chciałem tych pieniędzy... Nie bądź na nich zła oni chcieli dla ciebie jak najlepiej – wyjaśniam szybko.

– Okłamywanie mnie miało być dla mojego dobra?! – prycha i krzyżuje ręce na piersi.

– Nie chce wam przeszkadzać – słyszymy nagle głos pielęgniarki – Ale wasi... –  przerywa – najbliżsi chcą z wami porozmawiać. Pytają czy mogą wejść.

- Niech wejdzie tylko pani Styles – odpowiada Kay.

Pielęgniarka znika a na jej miejscu pojawia się Anne.

– Przepraszam, że tak na panią naskoczyłam – pierwsza odzywa się Kaylee – Ta sytuacja jest dla mnie nowa... zresztą dla wszystkich...

– Nic się nie stało – uśmiecha się do niej ciepło – Wiesz... powinnaś pozwolić aby twoi...

– Nienawidzę ich! – przerywa jej – Oni chcieli mnie okłamywać przez całe życie i jeszcze zaproponowali Harry'emu tak okropną rzecz! Nie chcę ich widzieć!

– Ja rozumiem twoją złość... – mówi spokojnie – Ale jednak są to ludzie, którzy cię wychowywali...

– Na razie nie chcę z nimi rozmawiać. Chcę to wszystko przemyśleć.

– Oni martwią się o ciebie – ciągnie dalej, a Kay wzdycha.

– Mamo – przerywam im – Dlaczego mi nie powiedziałaś nigdy, że byłaś w ciąży? –  rzucam.

– Może porozmawiamy o tym w domu...

– Nie. Ja chcę wiedzieć teraz.

Brunetka wzdycha i opowiada mi wszystko. Kiedy miałem rok zaszła w drugą ciąże. Lekarze już na początku poinformowali ją, że dziecko będzie mieć słaby układ odpornościowy i może umrzeć po porodzie - dlatego nic mi nie mówiła.

Po pierwsze byłem wtedy za mały żeby cokolwiek zrozumieć, a po drugie nie chciała mi robić takiej jakby nadziei w razie gdyby coś poszło nie tak. Kiedy Kaylee się urodziła od razu zabrano ją gdzieś i moja mama już jej nie widziała. Dopiero potem dowiedziała się, że jej dziecko nie żyje...

Definicja miłości || Harry Styles ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz