17.

47.5K 2.7K 3K
                                    

Wszedłem do domu, rzucając klucze i torbę na komodę, po czym ściągnąłem buty i kurtkę. Byłem naprawdę zmęczony i jedyne co chciałem teraz zrobić, to rzucić się na łóżko i po prostu zasnąć.

Skierowałem się do salonu i zmarszczyłem brwi, widząc, że dom jest posprzątany, a na blacie w kuchni stoją różne miski z jedzeniem.

-Will! - usłyszałem za sobą radosny głos i już wiedziałem o co chodzi. 

Odwróciłem się z lekkim uśmiechem w stronę pani Zosi.

-Dzień dobry. - mruknąłem. Starsza kobieta zaszła ze schodów i stanęła obok kanapy. Jej wzrok powędrował na moją twarz, na co lekko się skrzywiła, ale nijak tego nie skomentowała.

-Już wszystko posprzątane, a obiad masz w kuchni. - powiedziała, a ja kiwnąłem głową.

-Okej, ale zjem późnej. Jestem zmęczony. - mruknąłem, zdejmując bluzę i rzucając ją na kanapę.

-Widać,dziecko. Za bardzo się przemęczasz. - zrzędziła, a ja przewróciłem oczami.    

-To nic takiego. - wzruszyłem ramionami. - Ja idę spać, więc do widzenia. - pożegnałem się, a kobieta, zapewniając, że już skończyła, wyszła z mieszkania.

Gdy wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na miękkie łóżko, poczułem niewyobrażalną ulgę.

Oczywiście w sypialni też był porządek, z czego się cieszę, bo ja do uporządkowanych ludzi się nie zaliczam.

Pani Zosia jest z Polski i jest moją gosposią, odkąd ojciec kupił mi to mieszkanie. Przyjechała do Stanów ze dwadzieścia lat temu i jest chyba jedną z najmilszych osób jakie znam. Nieraz zbierała mnie schlanego z podłogi po jakiejś imprezie, więc podziwiam jej wytrwałość.

Przymknąłem oczy, a potem już nic nie pamiętałem, bo po prostu zasnąłem.

***

-Czego ty, kurwa, chcesz? - mruknąłem zachrypniętym głosem.

Właśnie sobie spałem, gdy Josh, postanowił mnie obudzić. Gdy idę spać, powinienem wyłączać telefon.

Czy we własnym domu nawet się wyspać nie można?

-Grzeczniej, synu. - zaśmiał się, a ja przewróciłem się na brzuch.

-Czego chcesz? - mruknąłem z twarzą ukrytą w poduszce.

-Idziemy dzisiaj na piwo. - postanowił, a ja gwałtownie uniosłem głowę, podpierając się na łokciach.

-O nie. To ja dzisiaj cały dzień biegałem, a nie ty. Teraz do mnie macie nie dzwonić, bo chcę, do chuja, spać. - syknąłem, na co tylko głośno się zaśmiał.

Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na miejsce obok, po czym znów się położyłem i chciałem wznowić przerwany sen.

Jeśli chodzi o spanie, to nikt nie może mi przerywać.

***

-Co, kurwa, znowu ktoś chce? - warczałem sam do siebie, idąc w kierunku holu.

Znów ktoś mnie obudził, tylko że, tym razem ktoś chce mi złożyć wizytę domową. Jeśli to jakiś listonosz to nie będę zbyt miły.

Nie przejmując się tym, że jestem tylko w szarych dresach, otworzyłem szybko drzwi i już miałem powiedzieć temu komuś, aby sobie poszedł, ale zatrzymałem się w pół kroku, widząc osobę przede mną.

-Co ty tu robisz? - szybko się otrząsnąłem i przybrałem obojętny wyraz twarzy.

Blondynka bawiła się swoimi palcami i nieśmiało na mnie spojrzała.

We Found HappinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz