-Wiesz, naprawdę mi to nie przeszkadza, ale czuję, że zaraz z zimna odpadną mi ręce. - mruknęła Amber przy moich ustach.
-Wiem co możesz zrobić, aby je ogrzać. - poruszyłem brwiami, a Amber, gdy ogarnęła o co mi chodzi, posłała mi spojrzenie.
-Nie zaczynaj. - westchnęła i korzystając z tego, że stoję naprzeciw, położyła swoje czoło na moim barku i schowała ręce do mojej kieszeni bluzy.
-Nie za dobrze ci? - parsknąłem, na co tylko wzruszyła ramionami
Czułem, jak się uśmiecha.-To twoja wina. Gdybyś mnie tu nie zabrał, teraz leżałabym w ciepłym łóżeczku. - uniosła głowę, aby spojrzeć mi w oczy.
-Więc ci się nie podoba? - uniosłem brew.
-Nie no, muszę powiedzieć, że mnie zaskoczyłeś. I to cholernie. - jej kąciki ust drgnęły ku górze. - Dziękuję.
-Coś dzisiaj często mi dziękujesz.
-Mam za co. - szepnęła.
-Dlaczego tak właściwie przyjechałaś do Nowego Jorku? - nawet nie wiem kiedy zadałem to pytanie.
-Co? - automatycznie przestała się uśmiechać i wyciągnęła ręce z moich kieszeni.
-No wiesz, trochę się już znamy, a ja praktycznie nic o tobie nie wiem. Nie mówisz za często o sobie. - zabrałem dłonie z maski samochodu i umieściłem je na jej biodrach.
-Uh, przyjechałam tu na studia, przecież wiesz.
-Tylko na studia? - uniosłem brwi, a ona przewróciła oczami, na co usmiechnąłem się pod nosem.
-Wiedziałam od dawna, że chcę tu przyjechać na studia i iść akurat na tę uczelnię. Lubiłam Londyn, ale to nie było to, a gdy wyjechał Josh to już w ogóle. Zawsze trzymaliśmy się razem i strasznie się wkurwiłam, gdy dowiedziałam się, że ta idiotka tak go potraktowała. - zrobiła krótką pauzę. - Nie lubię mówić o swoim życiu, bo jak każdy człowiek, zrobiłam kilka błędów i to sporych. - zaczęła pocierać swoje ręce, aby wytworzyć trochę ciepła.
-Wiedziałaś o mnie? - zmarszczyła brwi w zdezorientowaniu. - No wiesz, czy Josh mówił ci o mnie? Bo ja o tobie dowiedziałem się, gdy przyjechałaś i może ten baran upiera się przy tym, że nam o tobie opowiadał, ale nadal szczerze w to wątpię. Albo mówi prawdę, a ja go po prostu nie słucham. - odpowiedziałem, a blondynka zaczęła się śmiać.
-Kiedy przyjechał z tej wymiany trzy albo cztery lata temu mówił mi dużo o tobie i Lily. Oczywiście miałam to gdzieś, bo zawsze mam w dupie to co mówi. - teraz to ja parsknąłem śmiechem. Czy to źle, że obgadujemy i śmiejemy się z mojego kumpla, a brata Amber?
Nie.
Spojrzałem na jej usta, kiedy zaczęła coś mówić, ale szybko się wyłączyłem. Miała ładne usta. Pełne, ale nie jakoś przesadnie. Miały odcień jasnej maliny i lubiłem, kiedy malowała je na czerwono, ale i tak najlepiej było, gdy były naturalne. Stworzone do całowania.
Ckliwe.
-Słuchasz mnie, idioto? - poczułem lekkie uderzenie w ramię, więc szybko odpędziłem od siebie te myśli.
-Nazwałaś mnie idiotą? - zapytałem, unosząc brwi.
-Nie, idioto. - prychnęła. Szybko załapałem za jej uda i pociągnąłem w swoją stronę, a następnie przycisnąłem do swojego ciała.
Amber pisnęła cicho, gdy odbiłem się od samochodu i stanąłem na równych nogach. Szybko oplotła mnie w pasie nogami i zarzuciła ręce na moją szyję.