Where is Styles? (5)

211 25 7
                                    


Parę dni później, Niall wraz z Harrym przechadzali się głównym korytarzem w kierunku klasy w której miały odbyć się ich następne zajęcia. Co jakiś czas wymieniali mało znaczące zdania na tematy szkolne, ewentualnie sportowe, do momentu, w którym uwagi loczka nie przykuła leżąca na podłodze, fioletowa karteczka ze sporą ilością tekstu. Schylił się i podniósł ją, od razu pytając o nią blondyna.

- Nie wierze, że jesteś tu od ponad tygodnia, i nie słyszałeś jeszcze o imprezie Gigi. Przecież każdy gada o tym przynajmniej od miesiąca. - wyjaśnił, w międzyczasie podjadając żelkowe miśki.

- Taa... Jakoś nie miałem okazji...

- Przyjdź, cała szkoła tam będzie. - przerwał mu, wzruszając ramionami.

- No nie wiem, zobaczę... - rzucił obojętnie. - Wiesz co, zgadamy się później. - dodał, kiedy zauważył zmierzającego w jego kierunku Louisa.

- To zależy czy będę miał na to ochotę. - zaśmiał się, właściwie sam do siebie, bo zielonooki już dawno szedł w przeciwnym kierunku, z ręką przewieszoną przez szyje niższego szatyna. Niall odwórcił się, szczycąc ich przelotnym spojrzeniem. - Dzieci. - westchnął pod nosem, i oscentacyjnie wrzucił sobie do ust kolejną porcje żelek.

Kontynuował swoją drogę w samotności, nucąc pod nosem piosenkę, która leciała akurat w radiowęźle, co jakiś czas rozglądając się po uczniach, a nuoż widelec, podsłucha jakąś ciekawą rozmowę, albo zauważy jakąś istotną sytację, którą później będzie mógł wykorzystać w opłacalny dla niego sposób. Deliah Miller znowu zeszła się ze swoim chłopakiem, Mike'iem, Jesse z IIIb pieprzy się na zmianę z siostrami Carlson, (OA: musiałam, przepraszam 😂) a elita impertynenckich dupków po raz kolejny zamknęła w schowku na mopy biednego Ted'a Humphrey'a z pierwszej klasy. Niall zanotował sobie w głowie, żeby zająć się tą sprawą później, bo mimo, że zdawał się być zupełnie obojętny na cudzą krzywdę, w rzeczywistości lubił wykorzystywać swoją wiedzę również do celów szlachetnych, no ale to tylko sporadycznie, przecież nie jest jakąś tam Matką Teresą.

- Nialler! - usłyszał wołanie zza swoich pleców, a chwile potem jego oczom ukazała się bardzo ładna blondynka, o trochę infantylnej urodzie. Ładna, ale zdecydowanie, nie w jego typie.

- Hej Gigi. - przywitał się z nią krótkim buziakiem w policzek.

- Będziesz w piątek? - spytała niepewnie.

Niall uderzył się w pierś, udając wielce oburzonego jej słowami. - Za kogo mnie masz? Ja nie imprezuję, alkoholu nie tykam, nawet herbaty nie słodzę!

- Bardzo zabawne, Horan. - stwierdziła, przechodzącą obok nauczycielka hiszpańskiego.

- Dziękuję, pani Williams! - zawołał za nią, rozbawiony do granic możliwości, jednak ta już na to nie zareagowała.

- Niall, nie żartuj sobie ze mnie. To ważne, potrzebuję twojej pomocy. - kontynuowała dziewczyna, zakładając ręce na piersi.

- W czym miałbym ci pomóc, G? - zaciekawił się.

Dziewczyna rozejrzała się dookoła, a gdy stwierdziła, że jest w miare pusto, nachyliła się do niego i wyszeptała na ucho parę zdań, a blondyn zaczął uśmiechać się coraz szerzej, z każdym kolejnym słowem.

- Masz to jak w banku. - zapewnił ją, kiedy ta mu już wszystko powiedziała. - Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć jego minę.

- Czyją minę? - oboje podskoczyli przestarszeni, słysząc głos mulata. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po czym oboje uśmiechnęli się do niego pięknie.

St. Lewis High School  | 1D + Larry Where stories live. Discover now