- Nie uważasz, że to całkiem dziwne? - spytał Zayn, poraz kolejny wgryzając się w swoją kanapkę.- Niby co? - odparł Louis biorąc gryza swojej.
- Że nasza szkoła nazywa się zupełnie tak jak ty. - wyjaśnił wzruszając ramionami. - St. Lewis... - tu na ustach chłopaka uformował się leniwy uśmiech. - ...High... School.
Louis wziął głęboki oddech i zamknął oczy, dając sobie chwilę na uspokojenie, gdyż już tłumaczył to mulatowi nie raz.
- Ile razy mam ci powtarzać, że ma na imię Louis a nie Lewis? ,,S" jest nieme, a ty znowu jesteś zjarany. - wywrócił oczami, chcąc pokazać jak bardzo go to irytuje, jednak odpuścił sobie, gdyż parę sekund później rozległ się dźwięk dzwonka, oznaczającego koniec przerwy. - A zresztą, nie ważne. - dodał i zaczął pakować rzeczy do torby, a na jego ustach momentalnie rozkwitł uśmiech.
- Co się tak szczerzysz? - spytał lekko zbity z tropu chłopak, jednak Louis w odpowiedzi tylko się zaśmiał. - Nie wierzę, że zapisałeś się na trygonometrię tylko dlatego, że pan Davidson jest gorący... - westchnął, przeżuwając reszte swojego śniadania. Louis przestał się pakować i wbił w przyjaciela parę niebieskich oczu.
- Gorący to mało powiedziane, Zi. On wygląda co najmniej jak grecki bóg.
Zayn udał, że dławi się jedzeniem które akurat miał w ustach. - Nie poleci na ciebie.
- Owszem, poleci.
- Zakład? - zaproponował, wyciągając dłoń w kierunku drugiego.
- Jasne, co mi tam. - odpowiedział ściskając jego dłoń, po czym poklepał go po ramieniu i udał do sali gdzie miały odbyć się następne zajęcia.
¥*¥*¥*¥*¥*¥*¥*¥
Szatyn siedział w ostatniej ławce, co jakiś czas zalotnie zerkając w stronę nauczyciela, jednak ten wciąż udawał, że nie widzi jego usilnych prób zwrócenia na siebie uwagi. Louisa mało interesowała matematyka, właściwie to nie miał pojęcia o czym jest dzisiejsza lekcja, a tym bardziej czym jest cosinus albo sinusoida. Cały czas obmyślał plan jak zostać z nauczycielem sam na sam, ponieważ postanowił, że prędzej umrze niż da Zaynowi poczucie satysfakcji z wygranego zakładu.
Nigdy nie miał kompleksów i doskonale wiedział, że jest postrzegany za bardzo atrakcyjnego zarówno wśród dziewczyn jak i chłopców. Był też znany z jedno, lub paro razowych przygód, i tego, że nigdy nie był w związku, bo twierdził, że to byłoby dla niego zbyt nudne.
Sypiał ze wszystkimi. Zaczynając od pierwszoklasistek, przez członków drużyny footballowej, aż po nauczycieli. Cóż, teraz już fakt, że mimo zatrważająco ubogiej znajomości historii ma same A, nie powinien nikogo dziwić. Oczywiście, czasem musi zostać po lekcjach, żeby nadrobić materiał z panią Flack, jednak jego korepetycje wyglądają nieco inaczej niż u pozostałych uczniów. Louis bardzo lubi wykorzystywać czas w produktywny sposób.
Nagle drzwi otworzyły się z ogromnym hukiem, co skutecznie zwróciło uwagę jego, jak i całej klasy. Chłopak, którego twarzy Louis nie był wstanie zobaczyć, przez gęste loki, które na nią opadały, cały zdyszany wpadł do pomieszczenia i mamrocząc ciche: przepraszam za spóźnienie ruszył w kierunku najbliższej wolnej ławki. Wtedy odrzucił włosy na plecy, a Louis momentalnie zmienił obiekt swojego zainteresowania. Zapomniał o nauczycielu, o szkole, o zakładzie, o wszystkim bo patrzył właśnie na najpiękniejszą istotę na świecie, którą od razu zapragnął odhaczyć na swojej liście.
Zdziwił sie, gdyż mimo że był już październik nigdy wcześniej go tutaj nie widział, a przecież Louis zna w tej szkole każdego.
YOU ARE READING
St. Lewis High School | 1D + Larry
Fiksi Penggemar- Louis, dlaczego nie przepisujesz? - Zapatrzyłem się na cudowny tyłek nowego kolegi, przepraszam. Czyli AU w którym Louis to arogancki, pyskaty uczeń ostatniej klasy, bi-seksualny chłopak, który prowadzi sekretna listę swoich zdobyczy. (Czyt. Oso...