...On a date? (9)

180 29 5
                                    


- Dziękuję, Harry. - mruknął Louis, zbliżając usta do jego ucha i całując lekko jego płatek, na co zielonooki zadrżał. - Tylko jak ja ci się teraz odwdzięczę? - kiedy Harry nie odepchnął go, postanowił zacząć składać delikatne pocałunki wzdłuż jego szyi, starając nie zwracać uwagi na niewygodną pozycję, w jakiej się znajdował.

Harry czuł jak jego żołądek wywraca filkołka, a kurewsko silne uczucie podniecenia rozlewa się w dolnych partiach jego ciała jak pieprzona Niagara. Usta Louisa działały na niego do tego stopnia, że niemal momentalnie cała krew z jego mózgu przepłynęła do jego penisa, nie ważne jak bardzo próbował z tym walczyć. To nie tak, że wyobrażał sobię tę scenę parę razy wcześniej i miał wrażenie, że to jego wyobraźnia płata mu figle, skąd.

Louis, zachęcony cichym westchnieniem, które wydostało się z pomiędzy rozchylonych warg Harrego, przesunął usta jeszcze wyżej, aż w końcu zetknęły się one z jego żuchwą. Harry wiedział, że powinien to przerwać, za nim da się po prostu wykorzystać, bo przecież Niall mówił mu jaki naprawdę jest Louis, a on nienawidził niczego bardziej niż traktowania ludzi jak zabawki. Chciał wierzyć, że osoby postępujące w sposób taki jak Louis, nie miały za grosz poszanowania do własnego ciała i były po prostu puszczalskie, ale nie mógł. Nie mógł wrzucić go do tego samego worka, razem z innymi, bo czuł, że w tym wszystkim to i tak właśnie Louis ma przewagę. To on robił to, żeby zaspokoić swoje potrzeby, może było to trochę lekkomyślne i ryzykowne z jego strony, ale umysł Harrego w tamtym momencie przestał działać i jedyne o czym myślał, to mokre usta chłopaka, wędrujące niebezpiecznie plisko tych jego, rozchylonych i spragnionych pocałunku.

- Nie jesteś gejem. - stwierdził Louis nie odklejając ust od jego twarzy, jednak celowo omijając usta.

- Huh. - wydyszał Harry, czując jakby ślina chłopaka paraliżowała całe jego ciało i odbierała zdolność poruszania się. Torturował go w tak cholernie dobry sposób...

- Miałeś dziewczyny, jesteś biseksualny. - wychrypiał, całkowicie pewny swoich słów i Harry nawet chciał spytać, skąd niby może to wiedzieć, ale nie był w stanie. Wiedział, że popełnia błąd, ale coś w jego głowie stowrzyło blokadę, która zabraniała mu w to wierzyć.

- T..Tak. - jęknął, a wtedy usta Louisa znalazły się zaledwie milimetry od tych jego. Milimetry, pieprzone milimetry, i gdyby zielonooki nie był sparaliżowany umysłowo i cieleśnie to zamknąłby przestrzeń między nimi i nie pozwolił Louisowi na dalsze droczenie się. Louis był podstępny i zawsze dostawał to, czego chciał, więc nie było sensu nawet z tym walczyć.

Byli sami, w pokoju Harrego, najpewniej zamkniętym na klucz i mogło wydarzyć się tutaj dosłownie wszystko, wszystko to czego Harry tak bardzo nie chciał, a z drugiej strony pragnął jak niczego innego. Louis utrzymywał usta tak blisko należących do Loczka przez długie, trwające wieczność sekundy, aż w końcu uśmiechnął się szeroko, i zaśmiał delikatnie.

- Na co czekasz, Hazz? - spytał, a na drugiego chłopaka, zadziałało to jak impuls. Obudziło się w nim, coś czego zupełnie się nie spodziewał, ani on, ani Louis, więc w momencie w którym warknął i złapał go dość mocno za szyję, szatyn wydał z siebie zduszony jęk, jednak został on szybko urwany przez wygłodniałe usta Harrego. - Harry... - westchnął.

- Hm?

- Harry, halo. - sapnął szatyn, przygryzając jego wargę.

- Lou, o co ci... Ała! - wrzasnął, podrywając się jak oparzony.

- Przepraszam! Nie mogłem cię obudzić!

Kurwa. Jego. Pieprzona. Mać.

St. Lewis High School  | 1D + Larry Where stories live. Discover now