03

12K 549 421
                                    


Kochani!!! Bardzo wam dziękuję! Dramione ma ponad 100 wyświetleń. Tak się cieszę :) Wiem, że dla innych to mało... i inne fanfiction mają pewnie tysiące, a nawet miliony wejść, ale dla mnie to wielkie osiągnięcie! Z każdym kolejnym wyświetleniem jestem coraz bardziej szczęśliwa! Jeszcze raz bardzo wam dziękuję! :)

Także z okazji ponad 100 wyświetleń postanowiłam wstawić kolejny rozdział wcześniej. Czytajcie, komentujcie i gwiazdkę też możecie dać ^^...

No to zapraszam do czytania...

................................................................................................................................................................

Weszłam na wieżę. Od razu zauważyłam stojącego tyłem do mnie blondyna. Jego dłonie były schowane w kieszeniach, a głowę miał skierowaną prosto, jakby patrzył się w dal.

- Wiedziałem, że przyjdziesz. - powiedział oschle odwracając się w moim kierunku.

- Witaj Malfoy. Masz coś co należy do mnie. - powiedziałam.

Chciałam, żeby to spotkanie trwało jak najkrócej.

- Gdzie się tak śpieszysz? Tak, mam twój zeszyt. Spokojnie nie zaglądałem. - oznajmił Ślizgon podając mi moją zgubę.

Wzięłam od niego szkicownik i już miałam wyjść, gdy Draco złapał mnie za nadgarstek.

- Mam do ciebie jedno pytanie. -zaczął - Dlaczego nikomu nie powiedziałaś, że umiesz rysować?

- Powiedziałeś, że nie zaglądałeś. - odparłam

On przybliżył się do mnie i szepnął mi do ucha.

- Kłamałem. - powiedział, a potem wyszedł z wieży puszczając moją rękę.

...

Weszłam do swojego dormitorium. Usiadłam na łóżku i wzięłam do rąk szkicownik. Przekartkowałam go i coś przykuło moją uwagę. Na ostatniej stronie widniał napis.

Piękne. Rysuj dalej.

~ Draco Malfoy

Czytając to mimowolnie się uśmiechnęłam. Miło, że tak uważa. Wzięłam notes i schowałam go do szafki nocnej, którą zamknęłam na klucz. Tego dnia już nie poszłam na lekcje, co kolidowało z moją naturą. Leżałam w łóżku od dobrych dwudziestu minut starając się zasnąć. Byłam cholernie zmęczona i marzyłam tylko o tym, by oddać się w objęcia Morfeusza. Jednak mój mózg uznał, że o wiele ciekawsze jest ocenianie wystroju sypialni niż sen. Po kilkunastu minutach, gdy już zrozumiałam, że nie ma szans na jakikolwiek odpoczynek wstałam i postanowiłam udać się do biblioteki. Uczesałam włosy, wzięłam zeszyt na notatki i wyszłam z pokoju.

...

Przechadzałam się między półkami szukając książek o quiditchu. W końcu znalazłam pięć przydatnych tomów, z którymi poszłam do stolika. Zaczęłam czytać robiąc notatki. Po czterech godzinach wreszcie skończyłam. Umiałam wszystko co mogło mi się przydać. Zaczynając od podstawowych reguł, a kończąc na fizycznych wyrażeniach pomagających w grze. Zadowolona z tego, że teoria już za mną udałam się na spacer na błonia.

Przechadzałam się po błoniach dość długo, a gdy zorientowałam się, że dochodzi szósta szybko popędziłam do mojego dormitorium.

Dzisiaj Ginny robiła imprezę. Mieliśmy się spotkać w pokoju życzeń o dwudziestej pierwszej. Musiałam się szybko ogarnąć. Umyłam się i nałożyłam różany balsam na swoje ciało. Stałam przed szafą kilka minut, jak zwykle zastanawiając się jaka kreacja będzie odpowiednia. W końcu zdecydowałam się na krótką, rozkloszowaną sukienkę w kolorze jasnego różu. Pomalowałam rzęsy tuszem, usta kremowym błyszczykiem, a na policzki nałożyłam trochę różu. Włosy rozpuściłam i założyłam jasne, różowe szpilki, które idealnie komponowały się z resztą. Spojrzałam na zegar. Dwudziesta pięćdziesiąt. Wyszłam z pokoju i popędziłam na miejsce spotkania.

Gdy weszłam do pokoju było już pełno ludzi. Dużo Gryfonów, kilku Krukonów i Puchonów, oraz jeden Ślizgon.

- Hej Ginny. Zapraszałaś go? - powiedziałam zdziwiona wskazując ręką na Draco

- Nie... Musiał się wprosić, ale już trudno. - oznajmiła uśmiechając się szeroko i poszła w kierunku Harry'ego i Rona

Rozejrzałam się po pomieszczeniu i od razu zauważyłam barek z alkoholem, do którego podeszłam. Wzięłam szklankę i nalałam sobie do niej zimnej whisky. Wypiłam drinka i poszłam na parkiet. Kochałam tą piosenkę. Ruszałam się w rytm muzyki, a moje serce zaczęło bić w jej rytmie.

Nagle zobaczyłam coś co mnie zaskoczyło. Stanęłam jak wryta. Ron całował się z Luną. Powinno mnie to nie ruszyć, bo przecież zerwaliśmy, ale coś mnie ukłuło w sercu. Nie byłam smutna, ani zła. Po prostu czułam wielką pustkę. Myślałam, że minie więcej czasu zanim zobaczę go z inną. Postanowiłam jednak, że nie okażę słabości i próbowałam bawić się dalej.

Chwilę potańczyłam i znowu podeszłam do barku. Ile wypiłam? Nie wiem. Po piątej szklance przestałam liczyć. Świat w około się kręcił. Nie mogłam ustać prosto. Już nie myślałam racjonalnie. Szłam, a raczej zataczałam się w kierunku Harry'ego. Przykuwałam uwagę chyba wszystkich. Wtem poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku. Odwróciłam się prawie przewracając i spojrzałam mu w oczy.

- Cześć. Ja...jakiś pro...problem? - wybełkotałam, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy

- Hermiona, jesteś pijana. Wróć już do dormitorium. - powiedział Draco

- Od kiedy Malfoy tro...troszczy się o innych? - zapytałam i żeby utrzeć mu nosa wzięłam whisky

- Hermiona, odłóż to. - oznajmił srogo i próbował mi zabrać butelkę

Odsunęłam się od niego i wzięłam łyk alkoholu. Miałam mroczki przed oczami, a mięśnie odmawiały mi posłuszeństwa. Wypuściłam whisky z dłoni. Butelka roztrzaskała się o podłogę. Zatoczyłam się i upadłam. Jedyne co pamiętam to silne uderzenie bólu wynikające po moim spotkaniu z podłożem. Zemdlałam.

Ty szlamo... ~ DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz