13 ♣

33 2 0
                                    


*8 miesięcy później*


Od tamtych wydarzeń minęło 8 miesięcy. Jak ten czas szybko leci, prawda? Nie odezwałam się do Harry'ego ani on do mnie już więcej, miałam wyrzuty sumienia przez to co zrobiłam tamtej nocy, ale skoro on nawet nie próbował do mnie pisać, czemu ja miałabym wyjść z ręką porozumienia? Na moje szczęście przygoda z Jake'm się skończyła, no.. może nie do końca. Już nie jest moim sąsiadem,  ale chodzi na tą samą uczelnie co ja, plusem jest, że obrał sobie inny kierunek, więc nie za często się widujemy, ale można powiedzieć, że ten palant trochę się zmienił, nie mogę powiedzieć, że go uwielbiam, ale nasze rozmowy stały się.. jakby normalniejsze? Może dlatego, że są sporadyczne? Nie wiem. Rozdział z Niall'em tak jak nigdy się nie rozpoczął tak też nigdy się nie zakończył. Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, czy jeszcze mnie pamięta.  W sumie szczerze? Gówno mnie to obchodzi. Jednak jest jedna rzecz która się nie zmieniła, pomimo, że mnie i małą M dzielą kilometry, to dalej jesteśmy przyjaciółkami, a co nas do siebie jeszcze bardziej bliża? Louis. Tak, Louis jest z Mary od momentu tamtej cholernej nocy. Cieszę się jej szczęściem, ale wiecie, ja jak to ja, po co tracisz czas na frajerów?  Szczególnie takich, którzy mają coś wspólnego z moim byłym sąsiadem. Jednak co do Lou trochę się przekonałam, mam w nim taką.. drugą Mary można powiedzieć? Co nas do siebie zbliżyło? Okazało się, że obraliśmy ten sam kierunek studiów i po prostu było się do kogo odezwać, może to i lepiej. Najbardziej jednak boli to, że Londyn nie jest taki piękny jak mi się zdawało, Londyn jest samotny. Ja jestem samotna. Czasem zastanawiam się czemu odizolowałam się od innych na rzecz mojej kurewskiej dumy? A może to przez to, że uważałam, że nikt inny poza małą M jest mi nie potrzebny?  Cóż. Dziś każdy wieczór spędzam sama, oprócz kaw z Louisem nie mam innych zajęć, a moją największą rozrywką jest oglądanie kolejnego sezonu słodkich kłamstewek i popijanie herbaty.  Tylko, czy to jest to czego chciałam? Żałuje, że nie potrafiłam wtedy nie być taką antyspołeczną osobą, teraz chciałabym z tego wyjść, ale kurwa, nie potrafię.


- Lucy mówię Ci, zaliczysz tego kolosa, przysiądziesz do tego raz jeszcze  i wyśpiewasz jak wierszem - usłyszałam śmiech Louisa który właśnie zabierał się za jedzenie hamburgera.

- Eh, łatwo Ci mówić, będziesz lepszym prawnikiem niż ja, przecież te kodeksy są tak popieprzone, że mylą mi się podstawowe informacje jak prawa człowieka! - mruknęłam dziobiąc w sałatce.

- Aktualnie powinnaś nie przejmować się prawami człowieka, tylko tym, co jesz. Jak ta sałata ma Ci pomóc w rozwijaniu umysłu, ha?

-  Oj zamknij się, Ty jesz to codziennie, boję się, że w końcu skończysz z zatruciem żołądka.

- Daj spokój  prawdziwy mężczyzna je prawdziwy obiad, a nie jak cioty jakąś zieleninę! - na te słowa ukazał swój "biceps" którego wcale tak nie było, a ja wybuchłam śmiechem.

- Tak, widać, że Ci to cholernie pomaga, ten biceps aż prosi się o trochę siłowni.

- Zawsze umiesz mnie skrytykować, nie dość, że wredna, to jeszcze ruda.

- Nie dość że chudy, to jeszcze udaje mięśniaka - wysunęłam język w jego stronę po czym znów spojrzałam na sałatkę aby dodać do niej więcej sosu.

- Dobra dobra, zjadaj to i idziemy, muszę zacząć się uczyć.

Posiedzieliśmy w knajpie jeszcze chwilę i udaliśmy się do bloku w którym wynajmowaliśmy mieszkania, tak, teraz Lou był moim sąsiadem, ale był o sto razy lepszy do  tego robił dobre obiady na które niechcący pojawiałam się w jego mieszkaniu pod pretekstem pożyczenia cukru, wierzcie mi zapach był kurewsko cudowny.  Pożegnaliśmy się i każde z nas zamknęło za sobą drzwi.  Rzuciłam torbę na ziemię po czym sama uwaliłam się na kanapę. Znów to samo.  Ta sama codzienność, to samo smutne popołudnie w Londynie. Zsunęłam się z kanapy aby odsłonić kotarę i ujrzałam deszcz. Normalka, tutaj albo jest deszcz, albo.. deszcz, huh. W tym momencie przypomniało mi się co mówiłam o Londynie "jest piękny z deszczem czy bez" co ja wtedy sobie myślałam? Że będę w tym deszczu skakała jak kurwa baletnica? Śmieszne. Usiadłam do stołu i chwyciłam kolejną książkę z prawa, tak bardzo mi się nie chciało, wyciągnęłam telefon.

@LucyPerez napisał/a:

Czy ktoś może wpoić mi tą cholerną książkę do głowy?! Dobrze zapłacę, dam obiad na wynos, pls xx

Naprawdę nie wiedziałam, jak mam wpoić sobie  to do głowy. Ostatnio za dużo myślałam o wielu rzeczach, może to było tym powodem, ale wiedziałam, że muszę się skupić. Przecież za żadne kurewskie skarby nikt nie byłby w stanie nauczyć mnie tego wszystkiego, co ja sobie myślałam? Że wybierając prawo stanę się wielką panią prawnik? Dobre kurwa sobie. Czasem myślę, że te całe studia to jedna wielka bujda, zresztą tak samo myślałam będąc w liceum i chyba uwierzę kiedy mówi się, że ludzie się nie zmieniają, a to źle. Zamknęłam książkę i wstałam aby wsypać kawę do kubka. To cholerne kolokwium było już za tydzień, a ja nie umiałam nic, albo kurwa to udupię, albo stanie się cud i to zaliczę. 


***

Bam. Mamy to.

#nowościomójboże

Pozdrawiam, zachęcam do czekania na więcej, tt w nowej  odsłonie, o tak! A co do Lucy, spokojnie, nadal będzie przeklinać i być "złą" dziewczynką, haha.

Ah, a co do tt Lucy zapewne zauważyliście, że "Littlemouse" zniknęło. Celowo. To miała być jakby zmiana Lucy, jakby miała uciec od tego co było kiedyś i być po prostu zwykłą sobą, Lucy Perez.

Buziaki, K xx


Twitter || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz