Nie jestem w stanie powiedzieć ile siedziałam na tym zimnym schodku. Może jakieś trzydzieści minut, ale zmuszona byłam wstać gdyż skończył mi się alkohol. Weszłam do pomieszczenia pełnego ludzi i przemykając się przez pijane pary dotarłam do kuchni z której tym razem wyciągnęłam tequile. Wzięłam również dobry sok pomarańczowy i zrobiłam sobie drinka, dodając jeszcze do szklanki z trunkiem słomkę, którą wygrzebałam z szafki. Przypominając sobie, że na barkach mam marynarkę Jake'a mruknęłam z niezadowoleniem, nie chciałam jej nosić, niestety z braku własnej nie mogłam jej oddać, gdyż zamarzłabym na dworze, bo tak.. postanowiłam tam wrócić. Chwyciłam fikuśną szklankę w dłonie i ponownie musiałam się zmierzyć z przeciśnięciem przez cholerny tłum. Przez moją nieuwagę i to, że miałam na sobie kurewskie szpilki na których umiem chodzić jak kaczka wpadłam na kogoś prawie wylewając moją zdobycz. Co jak co, ale alkohol był teraz najważniejszy! Zauważyłam, że tym kimś był Niall który już uśmiechał się od ucha do ucha.
- Niall, jakiś ty wesoły.
- Wiem, noc szalona to i bawić się trzeba szalenie - zaśmiał się uwalniając ponownie swój uśmiech. - Gdzie idziesz z tym sokiem?
- To nie sok, to moja tajemna receptura która sprawia, że człowiek czuje się jeszcze lepiej niż ty teraz! - powiedziałam dość głośniej aby usłyszał. Głośna muzyka nie pomagała w rozmowie.
- Okej - czknął, co wydało mi się bardzo zabawne. - Ale gdzie z tym idziesz?
- Na taras, tam jest miło, nie dudni muzyką, aż tak bardzo, a co najważniejsze nie ma Jake'a!
- Aaaa. Czekaj, zaraz do Ciebie tam przyjdę, tylko.. pójdę po recepturę siły! - dodał blondyn i dotykając uprzednio mojego ramienia zniknął w tłumie.
Receptura siły, serio Niall, serio? Chyba receptury najebania. Byłam pewna, że poszedł po alkohol. Westchnęłam z uśmiechem na twarzy udając się do mojego lokum, jeśli można było to tak nazwać. Zabrałam ze sobą tylko poduszkę z jakiejś sofy, aby przez przypadek nie złapać zapalenia pęcherza - uwierzcie, to byłoby przejebane. Usiadłam na wygodnej poduszcze nie zastanawiając się kto coś wczesniej na niej nie daj boże robił i stawiając obok siebie swoją tequile sięgnęłam po następnego papierosa. Byłam ciekawa, czy loczek coś mi odpisał. Loczek? Serio Lucy? Ostatnio nazwałaś go czterdziestoletnim pedofilem! To pewnie przez alkohol, który pomieszany nie za bardzo służył do racjonalnego myślenia. Wyjęłam telefon i widząc brak wiadomości postanowiłam sama się odezwać.
littlemouse: Cześć, znowu. Jest już pierwsza w nocy. Jest lepiej, może dlatego, że się napiłam, mają tu dobry alkohol. mój sąsiad nadal działa mi na nerwy, ale przynajmniej jego kumpel chce mi potowarzyszyć na schodach, nie będę sama się nudzić. trzymaj się, pewnie już śpisz to życzę dobrej nocy xx (nie przyzwyczajaj się do tego, że jestem miła, to tak jednorazowo! i tak każdy facet to dupek, buziole :))
Dodałam jeszcze szybko post.
@Littlemouse
This night is so fucking boring, give me some drink!*
Położyłam telefon obok swojego napoju i odpaliłam papierosa. Tym razem było łatwiej bo leżały na drugim schodku i nie musiałam szukać ich po torebce, chyba po prostu ich nie schowałam. Dochodząc już do połowy spalonego fajka w końcu pojawił się Niall. Nie to, że miałam do niego jakąś szczególną sympatię, ale on jedyny z nich wszystkich wydawał się gościem w miarę do pogadania.
- Patrz co mam - pomachał mi trzema butelkami. W jednej ręce miał dwa piwa, strzelam, że jedno było dla mnie, a w drugiej ściskał litr wódki. Ja pierdole, on zamierza to wypić?
- Dzięki, ja biorę to piwo, ziom! - wyciągnęłam rękę aby mi je podał, jednak wręczył mi litr wódki.
- Piwo jest do popijania. Pijemy wódkę, popijamy browarem. - ponownie dzisiejszej nocy czknął, a ja znów się zaśmiałam.
- Ehe.
- No weź, Lucy. Chciałem pić z Mary i Louisem, ale oni cały czas gadają ze sobą, a jak chciałem napić się z Jake'm powiedział, że nie pije bo prowadzi - powiedział oburzony, robiąc przy tym ze swoich brwi prostą linie.
- Eh, dobra, ale na pewno nie spiję całego litra.
- Super, ale czekaj musimy to uwiecznić! - zaśmiał się, był naprawdę nieźle wstawiony. Zbliżył się do mnie i cyknął fotkę kiedy trzymałam alkohol w dłoni. Ten wieczór nie skończy się dla niego dobrze, na stówę.
Zaczeliśmy naszą zabawę. Kurwa, zabawę? Zabawą można nazwa robienie babek z piasku, nie picie alkoholu. Więc dobra jeszcze raz, zaczęliśmy pić, aby się napierdolić. Każdy kolejny łyk wódki i popicie go piwem, był dla mnie kolejnym odjazdem. Po chyba 8 łyku i spaleniu pięciu papierosów byłam już nieźle najebana. Patrzyłam na blondyna, który również nie trzymał się na nogach za bardzo. Powoli wstaliśmy czując jak nasze nogi ogarnia ciepło, po czym obydwoje wybuchliśmy śmiechem i postanowiliśmy znaleźć jakiś pokój, aby się położyć. Chłopak chwycił moja dłoń, co mnie zdziwiło, ale mój organizm był zbyt spity, aby wyrwać się z uścisku jego dłoni. Weszliśmy do jednego pokoju i pierwsze co zrobiłam, to walnęłam się na łożko. Chciałam spać, tak kurewsko spać. Leżąc na boku, zauważyłam jak Niall opada obok mnie, a potem.. dotyka moich włosów. Co kurwa? On dotyka moich włosów?! Wplótł je w swoje palce i łapiąc mnie za biodra byłam tak blisko niego, że mój nos stykał się z jego a jego męskość która była w dość dobrym stanie ocierała mi się udo. Szlag. Czemu nie mogę być trzeźwa do kurwy!? Zaraz stanie się coś, czego będę załować do końca życia, a najgorsze jest to, że nie mam zamiaru odmawiać, no ja pierdole. Poczułam tylko usta na moich ustach i mocny uścisk wokół mojej talli. Nie odmawiałam mu niczego, byłam podatna na wszystkie jego ruchy. Był silny, bardzo silny. Próbował już sciągnąć mi sukienkę, ale widząc że nie daje rady głupio się zaśmiał i postawił nas do pionu, po czym przyciskając mnie do ściany zaczął mnie całować, a drugą ręką uparcie rozpinał moją sukienkę. Kurwa kurwa kurwa. Gdybym tylko miała jakąkolwiek władzę nad swoim ciałem. Od dziś wiem, że więcej nie pije, przysięgam. Czując kolejny dreszcz na moim ciele, Niallowi udało rozpiąć się sukienkę. Obcałował moją szyję i już miał pozbywać sie mojego odziania kiedy nagle drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem. Nie wiedziałam co się dzieje. W drzwiach stał Jake. Zauwazyłam tylko jak odpycha Nialla.
- Kurwa Niall, ochujałeś?! - wyrzrzyknął rzucając pijanego blondyna na łożko. - Zostań tu kurwa, porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz idioto!! Idziemy, ruda.
Pociągnął mnie za rękę zabierając ze sobą moją torebkę i tylko klnął pod nosem. Nagle się zatrzymaliśmy. Jake zapiął moją sukienkę i zarzucił mi kolejny raz na barki swoją marynarkę. Wyszliśmy na podwórko, na ławkę. Kazał mi usiąść i nadal wkurwiony wyjął papierosy, aby jednego odpalić.
- Pojebało Cię ruda, kompletnie Cię pojebało.
Skrzywiłam się, gdyż nadal nie za bardzo ogarniałam co się dzieje. Wyciągnęłam rękę w stronę jego papierosa, którego mi od razu oddał, a sobie wyjął kolejnego. Chyba palenie w tym momencie nie było dobrym pomysłem. Poczułam ścisk w żołądku i wydukałam.
- Niedobrze mi.
Jake włożył do ust swojego papierosa, pomógł mi wstać i kierując mnie w stronę krzaków przytrzymał mi włosy, abym przypadkiem się nie zarzygała. Zwróciłam połowę alkoholu który w siebie wlałam i odchrząkujac spojrzałam na ławkę, aby ponownie mnie tam zaprowadził.
- Nieźle ruda, jesteś kurwa moją mistrzynią. - zaśmiał się dość łagodnie, tak jak nigdy tego nie słyszałam i usiadł obok mnie. Ja z braku jakichkolwiek sił opadłam mu głową na kolana i zamknęłam oczy.
- Śpij, ruda, śpij.
_________________________________________________
Cześć kurczaczki!
Miałam dodać rozdział rano, ale w końcu obudziłam się za późno i nie dałam rady. Przepraszam! :( Jak wam się podoba? Czegoś wam brak w tym opowiadaniu? Może za dużo przeklinam czy coś? Radźcie mi, proszę! xx
*Ta noc jest cholernie nudna, dajcie mi parę drinków.
CZYTASZ
Twitter || h.s
FanfictionMiałem zły dzień, zły wieczór, mam złe życie. Jestem Lucy. Jestem najbardziej wredną, okrutną i co najważniejsza najbardziej zagubioną dziewczyną na tym chorym świecie. ○ Opowiadanie zawiera nie cenzuralne słowa.