5

3.3K 184 25
                                    

Okazało się, że to jak planowałam zwykłą rozmowę po wejściu do mojego nowego mieszkania, zamieniło się w gorącą sesję obściskiwania się podczas gdy siedziałam na kolanach Brazylijczyka.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam - wymamrotałam czując jego palce coraz mocniej wbijające się w moje plecy.
- Jeszcze niedawno mnie nienawidziłaś - powiedział spokojnym tonem, a ja się zaśmiałam.
Odsunęłam twarz od jego i pogładziłam go po zarośniętym policzku.
- Potrafisz zniszczyć nastrój - mruknęłam klepiąc go po nim i opuściłam jego kolana ignorując jawny szok na jego twarzy.
Był przeuroczy.
Przełożyłam papiery, które niestety musiały zaśmiecać mi mieszkanie, tak abym mogła swobodnie znaleźć wszystko.
Byłam typem perfekcjonistki ale papiery zawsze walały się wszędzie, cokolwiek z nimi robiłam i tak zawsze kończyły porozrzucane. - Czy ty przypadkiem nie masz jutro meczu?
- Brakuje mi mojego ulubionego culé na trybunach - mruknął mi prosto do ucha przytulając się do moich pleców.
- Przecież wiesz, że gdybym mogła to bym na nich siedziała.
- Mówiłem akurat o mojej siostrze ale ciebie też dobrze tam widzieć - zaśmiał mi się do ucha, a ja trzepnęłam go po dłoniach.
Jednak po chwili westchnęłam cicho i położyłam swoje dłonie na jego, odchylając głowę do tyłu.
W ciągu naszego pobytu razem, gdy miałam go zaledwie na wyciągnięcie ręki, zdążyłam się przywiązać.
Przebywanie bez jego osoby obok sprawiało mi psychiczny ból i tęsknotę, o której nie myślałam ale odczuwałam.
Czułam, że coś jest nie na swoim miejscu, jego nie było zaraz obok mnie.

Okazuje się, że zostawienie śpiącego Neymar'a w moim łóżku było trudniejsze niż przypuszczałam.
Ostre i twarde rysy jego twarzy zostały zmiękczone przez morfeusza, a niewielki uśmiech na jego ustach oznaczał, że pięknie śnił.
On był niezaprzeczalnie piękny.
Zarówno ciałem jak i duszą.

- Powoli - powiedziałam do Marco za bardzo przyśpieszającego na bieżni.
Biegał o wiele zbyt szybko niż tego potrzebowaliśmy.
On po prostu życzył sobie kolejnej kontuzji. - Marco zwolnij.
Zatrzymał się gwałtownie i oparł głowę na ręce przytrzymującej rączki po boku.
Oddychał głęboko, a ja się zaniepokoiłam. - Co ci odbiło?
- Mam kontuzje już ponad pół roku - odparł z trudem przez dyszenie. - Odbija mi bo nie mogę grać i pomóc mojej drużynie wywalczyć tego co zasłużyli aby wygrać.
- Zachowuj się tak dalej, a obiecuje ci, że nie zagrasz już w ogóle - powiedziałam poważnie, a on zerknął na mnie.
Może byłam za ostra, ale to była najwyższa pora spojrzeć prawdzie w oczy.
Jeśli nie będzie się stosował do moich poleceń to piłka nożna będzie ostatnim co będzie mógł robić.
Jednak ból w jego oczach sprawił, że zrobiło mi się to żal.
Wiedziałam co oznaczała niemoc robienia tego co kochał ale nie mogłam tego przyspieszyć.
Przeczesał mokre włosy i westchnął ciężko.
- Rozumiem - powiedział cicho i posłał mi uśmiech.
Niesamowicie wymuszony.
- Borussia jutro gra mecz. Pójdziesz ze mną na niego?
Uśmiechnęłam się delikatnie przesuwając ręką po jego ramieniu.
- Pewnie.

***
Pamiętajcie im więcej komentarzy, tym szybciej kolejny rozdział.
To od was zależy ile rozdziałów dzisiaj się pojawi x
Miłego wieczorku misie xx

New Culè » neymar ✐ #Wattys2017Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz