12

2.7K 189 9
                                    

Nienawidziłam lotnisk.
Zawsze ktoś spieszący się na jakiś samolot musiał cie szturchnąć, a ludzie się ciągle pchali.
Jestem pewna, że gdyby nie przedzierali się przez tłum agresywnie to dostaliby się tam gdzie chcieli o wiele szybciej.
Z moich ust wydostał się niemal pisk gdy dostrzegłam osobę na którą czekałam tam od prawie godziny.
Rzuciłam się Neymarowi w ramiona, doczepiając się do niego jak małpka.
Chwycił mnie jedną ręką za udo abym nie spadła ale drugą mocno przytulił ze śmiechem.
- Zapomniałem już jakim dzieciakiem jesteś - powiedział mi do ucha muskając ustami mój policzek.
Uśmiechnęłam się lekko chwytając jego policzki i mocno całując.
Boże, tęskniłam tak bardzo. 
- Tak bardzo jakbym chciał stać tu i całować cie do utraty tchu to kochanie, robimy scenę - miał rację, ludzie gapili się na nas jakbyśmy byli wystawką w muzeum.
- Zaparkowałam niedaleko wejścia - oznajmiłam na nowo wtulając twarz w jego szyję.
Zaśmiał się tylko i ruszył do szklanych drzwi.

Gdy tylko dotarliśmy do mojego mieszkania, chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do mojej sypialni.
Popchnęłam go na łóżko i nie zrobiłam nic innego jak tylko położyłam się obok i mocno do niego przytuliłam, każdą cząstką siebie.
Objął mnie mocno, tak jak zrobił to na lotnisku tylko...bardziej.
- Brakowało mi tego - powiedział przesuwając palcami po moim ramieniu. - Całej ciebie.
- Mi też - wymamrotałam wkładając zmarzniete dłonie pod jego sweter.
Zadrżał delikatnie.
- Marc nie dokuczał ci za bardzo?
- Chyba zaczęliśmy się tolerować - odpowiedziałam ciągnąc gierkę Hiszpana.
Nie musiał widzieć wszystkiego.
- Cieszy mnie to - powiedział w moje włosy. - Naprawdę na niczym nie zależy mi tak bardzo jak na tym.
- Na niczym? Jesteś pewien?
- Tego jak zależy mi na tobie nie potrafią opisać żadne słowa.
- Awww - wymamrotałam i objęłam mocno jego ciało jeszcze mocniej.
Przesuwałam palcami po jego włosach, krzywiznach twarzy, chcąc zapamietać jak najwiecej, wiedząc, że nie zostanie ze mną na zawsze.
Niedługo będzie musiał wyjechać, a ja znowu zostanę sama z pustką obok jak i w sercu. - Jesteś kochany.
- Tylko dla ciebie - pocałował mnie w czubek głowy i westchnął lekko. - Powiedz mi proszę, Marco i...
- Nie psuj tego - jęknęłam chowając twarz w zacięciu jego szyi. - Marco to ostatnia osoba o którą powinieneś się martwić Ney.
- Wydajecie się być blisko - powiedział szybko. - Rozmawiacie ze sobą...
Uniosłam się na łokciach i spojrzałam mu prosto w oczy z uśmiechem.
- Nieważne ile razy będę z nim rozmawiać - mruknęłam przeciągając palcem po jego policzku, starając się ignorować jego spojrzenie wbite w moje usta. - Kocham tylko ciebie.

***

Nawaliłam ostatnim razem, wiem i niesamowicie za to przepraszam.
Mam nadzieje ze jutrzejszy wigiliowy maraton, który rozpocznie się dzisiaj, sprawi, że mi wybaczycie <3

Im wiecej komentarzy, tym szybciej rozdział jak zawsze miśki x

New Culè » neymar ✐ #Wattys2017Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz