17

2.8K 199 20
                                    

- Wszystkiego najlepszego Marco - było wszystkim co powiedziałam następnego dnia na widok Reus'a.
Uśmiechnięty wszedł na stadion i przyjmował życzenia od swoich kolegów, w końcu chcąc czy nie chcąc, musiał dotrzeć do mnie.
- Dziękuje - odpowiedział z szerokim uśmiechem. - Jutro mogę nie przyjść na trening.
Zaśmiałam się chwytając piłkę i pachołki.
- Jest szansa, że ci to wybaczę - odparłam, a on szturchnął mnie żartobliwie.
Oddałam mu trochę za mocno, trafiając w żebra na co skrzywił się lekko.
- Co dzisiaj robimy szefowo?
- Zagramy jeden na jednego - rozstawiłam pachołki, robiąc nam niewielkie miejsce, jednak wystarczające aby swobodnie się poruszać.
Podałam mu piłkę.
- Więc co planujesz dzisiaj z okazji twoich urodzin? - zapytałam biegnąc w jego stronę, niemal agresywnie próbując zabrać mu piłkę, jednak zręcznie mnie unikał.
- Mario wyciąga mnie do klubu - odpowiedział, wykonując obrót ze śmiechem przemykając obok mnie.
Był już obok mojej bramki jednak zatrzymał się, odwracając do tyłu i podając mi piłkę.
Uśmiechnęłam się mimowolnie widząc to zachowanie. - Ty też jesteś zaproszona swoją drogą.
- Ja? - zdziwiłam się i wbiłam piłkę prosto do jego bramki.
Puściłam mu oczko, a on przewrócił oczami.
Czułam się za bardzo swobodnie w jego towarzystwie.
To było niezdrowe.
- Mario cię chyba polubił - wyjaśnił, tym razem do mnie podbierając i próbując zabrać mi piłkę.  - I co najważniejsze, ja chciałbym abyś przyszła. Nawet z tym swoim przydupasem.
- Przestań - zaśmiałam się unikając jego kopnięć.
Nawet nie chciałam wiedzieć jaki siniak wykwitłby na mojej piszczeli gdyby trafił. - Neymar dzisiaj wyjeżdża ale pewnie dla ciebie, z szerokim uśmiechem przyjdzie.
- Związek na odległość nie jest ciężki?
Zmarszczyłam lekko brwi na to pytanie jednak chciałam abyśmy byli przyjaciółmi, prawda?
- Trochę jest - odpowiedziałam litując się nad nim i podając mu piłkę.
Chyba sądził, że bez oddawania mi piłki, nie jestem w stanie wbić bramki, jednak był w błędzie.
Za każdym razem gdy otrzymywał piłkę, oddawał mi ją albo po prostu tworzył pokaz popisówek. - Ale gdy kogoś kochasz to jest łatwiej.
Kiwnął głową lekko, ucinając temat i podał mi piłkę.
- Ale odpowiedź brzmi: 'tak' - mruknęłam przyciągając jego uwagę. - Przyjdę na tą imprezę.

Neymar miał opuścić Dortmund w nocy więc postanowił wybrać się ze mną na jakiś czas na urodziny Marco.
Za tydzień wygasała moja umowa z panem Tuchelem, więc mogłam wrócić do Madrytu.
Do klubu bliskiego mojemu sercu, do rodziny.
Z jednej strony się cieszyłam, jednak z drugiej, było mi żal wyjeżdżać.
Miesiąc to długi okres czasu, przywiązałam się do tych ludzi i klubu.
Ale musiałam w końcu wrócić.

- Nazwisko? - ochroniarz czekający przed wejściem, z wyjątkowo miłą twarzą, spojrzał na mnie wyczekująco, a gdy chciałam już je podać, z ciemności klubu wyłonił się uśmiechnięty i najwidoczniej podchmielony już Mario.
- Oni są ze mną - powiedział do faceta, a on odpiął linkę wpuszczając nas do klubu.
Götze objął mnie ramieniem, prowadząc w głąb pomieszczenia przepełnionego bawiącymi się ludźmi.
To musiało wyglądać dziwnie, on mnie obejmował, a Neymar szedł za nami trzymany przeze mnie za rękę.
- Co tam śliczna? - zapytał mnie, niemal wpychając mi w dłoń szklankę z alkoholem.
Zaśmiałam się lekko.
- U ciebie najwidoczniej świetnie - błysnął zębami w odpowiedzi w końcu kończąc ciągniecie mnie.
- Baw się dobrze Bella - powiedział patrząc na mnie. - To będzie noc twojego życia.
- Jak za dawnych czasów, co? - Brazylijczyk przysunął się do mnie bliżej, mówiąc wprost do mojego ucha, a ja objęłam go w pasie z uśmiechem.
A wtedy mój wzrok spoczął na loży Vipów, w której najwidoczniej się dzisiaj bawiliśmy i na Marco otoczonego przez dwie panienki, które nie wyglądały na zbytnio wychowane.
Tona makijażu, zdecydowanie za duże sztuczne rzęsy i niesamowicie krótka sukienka, sprawiła, że aż obrzydzony jęk wydobył się z moich ust.
- Okropieństwo.
Zaśmiałam się gdy Neymar najwidoczniej zauważył to co ja.
Przyjrzałam się całemu towarzystwu, a jedyna normalna dziewczyna, którą dostrzegłam siedziała na skórzanej kanapie w towarzystwie Marc'a Bartry.
Ney pociągnął mnie lekko za rękę w ich kierunku, co wiedziałam, że zrobi.
Byli przyjaciółmi, a ja skrycie zazdrościłam im więzi bo byli blisko.
Przywitali się lekko.
- Witaj królewska - powiedział do mnie z uśmiechem, a ja przewróciłam oczami. - Poznaj proszę moją dziewczynę. Bella to Melissa, Mel ta zdrajczyni to Bella.
- Ty masz dziewczynę? - zapytałam zaskoczona, a trójka się zaśmiała. - Wybacz, że pytam ale co taka miła dziewczyna robi z takim facetem jak on?
Melissa była śliczna.
Wysoka, nie miała na twarzy dużo makijażu i miała ładne włosy.
Z wyglądu była idealna i wydawało mi się, że jej charakter jest taki sam.
Więc co robiła z nim?
- Poleciałam na mięśnie - mruknęła do mnie ze śmiechem, a ja w myślach stwierdziłam, że już ją lubię.

***
Przewiduję, że dobijemy do 20 rozdziału i opowiadanie się zakończy.
Kto się cieszy?

New Culè » neymar ✐ #Wattys2017Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz