III

1.1K 42 3
                                    

- Sakura widzisz se dzisiaj z Itachim? - zapytała mama robiąc mi obiad. Wróciłam z godzinę temu, noc była wspaniała. Tylu rzeczy się dowiedziałam. Ino razem z Saiem zapisali się na lekcje salsy, żeby poprawić swoje relacje. Śmieszne prawda? Chociaż może kiedyś też namówie Itachiego, bo brzmi to całkiem ciekawie. Hinata zaprosiła na weekend Naruto, wiec pewnie w poniedziałek dowiemy się z Ino pikantniejszych szczegółów.
- Nie mamo, musi coś załatwić dzisiaj. Jutro się widzimy i raczej zostane u niego na noc. - Moja mama nie była staroswiecka, wręcz przeciwnie ta kobieta jest po prostu genialna. Nigdy nie buntowała się to co chce robić w życiu, nie kazała podejmować decyzji według jej mniemania, a oceny nie grały dla niej roli, zależało jej tylko żebym zdawała i przede wszystkim napisała maturę. Nie mogę powiedzieć, że źle się uczę. Jestem scislowcem matmę mam w jednym paluszku, niestety nie lubię języka polskiego. Analizy wierszy, czy lektur i wypracowań. Chyba wyobraźnia mnie ogranicza.
- Dobrze, to może wpadniecie w Sobote na obiad? - zapytała z usmiechem.
- Nie wiem czy sam nie będzie chciał czegoś ugotować, chociaż może to dobry pomysł żeby przyjść tu - zaśmiałam się.
- To zróbmy tak, w Sobotę on do nas przyjdzie spać i zostanie na obiedzie, pasuje? - nie czekała aż odpowiem. - Tylko powiedz mi co zrobić? Jakiś makaron? A może paprykowa i na drugie sushi? Tak to dobry plan. - mówiła do siebie. Bardzo lubiła karookiego. W sumie nie dziwię się. Mój ojciec i tak był teraz na wyjeździe służbowym, ale on nie przepadam za Itachim. Ciągle mówił, że jest za stary, że czegoś mu brakuje i nie ma perspektyw na przyszłość. No cóż, dało się to przeżyć. - A Ty jakie masz plany na wieczór? - wyrwała mnie z rozmyślań.
- W sumie to żadne. Nikt nie ma dzisiaj dla mnie czasu. - zrobiłam smutną minę i skierowała głowę w stronę mamy.
- A masz ochotę na jakieś zakupy? Wiesz idzie Wrzesień, może jakiś płaszczyk, sweterek?
- Oczywiście, że mam ochotę! - podbieglam całując matkę w policzek. - Dzięki mamo.
Po obiedzie stwierdziłam, że puszcze mamie zdjęcia z wyjazdu do Hiszpanii. Była zachwycona i sama powiedziała, że chce tam kiedyś pojechać. Zbierała się powoli godzina 17, stwierdzilysmy, że to idealny czas na chodzenie po galerii. Kupiłam płaszcz, taki siwi i do niego ogromny, mięciutki pudrowy szalik. Dobrze czuje się w jasnych kolorach. Czy kobiety w galerii handlowej to zło? Bardzo możliwe, ponieważ zostałysmy aż do zamknięcia. Itachi dzisiaj nie dawał, żadnego znaku życia. Mówił, że będzie zajęty, ale że aż tak. Może Sasori będzie coś wiedział. Dojechałyśmy pod dom, szybko wchodząc po schodach zapukałam do pokoju brata.
- Sasori? - uchylił lekko drzwi i wcisnelam w małą szparke głowę.
- Nie skradaj się tak, wchodź. - Siedział na łóżku robiąc coś w laptopie, poklepał na miejsce obok siebie. Przyjęłam jego zaproszenie i od razu znalazłam się przy nim kładąc głowę na jego ramieniu. Spojrzałam na komputer, na którym widniało zdjęcie naszej rodziny i rodziny Uchiha. Jak mowilam nasze mamy zawsze były blisko siebie tak więc nic dziwnego, że mamy takie zdjęcia. Miałam na nim może z 4 latka. - Szkoda, że już nie jest tak jak kiedyś co?
-Co? - zapytałam zdezorientowana. Wskazał palcem na naszego ojca. Posmutnialam nie powiem, ale mam wrażenie, że już się przyzwyczaiłam. W domu bywał od święta. Co prawda nie zauważam juz tego tak jak kiedyś, mam Itachiego, dobry kontakt z mamą. Nie brakuje mi go. Niestety Sasori nie dogaduje się za dobrze z moją mamą. Hm tak, moją  mamą, mama Sasoriego umarła rok po jego narodzeniu. Łatwo się domyślić, na początku był Sasori, po śmierci jego matki nasz ojciec ożenił się z moją matką i pojawiłam się ja. Lekko zagmatwane, ale pokochalismy go jak naszego, w końcu jest nasz. Lecz utrzymywał dobry kontakt tylko z tatą, mamie chyba ciężko było przywyknąć do dziecka innej kobiety. Ale wychowała go jak swojego syna. Było cicho przez dłuższy czas, nagle na zdjęciu dostrzeglam mała postać, wychylajaca się zza nogi Itachiego.
- Czy to.. - wskazałam palcem na ekran monitora.
- Sasuke. Brat Itachiego, z tego co wiem w Twoim wieku, może z 4 miesiące starszy. Pamiętasz go?
- Jak przez mgłę. Gdzie on w sumie jest?
- Szkoła prywatna w Fungog, mieszka w internacie, ale z tego co mi wiadomo nie ma problemów z nauką.
- To czemu tam w ogóle jest? - zapytałam ciekawa.
- Nie powinienem Ci mówić Saki, nie pamiętam dokładnie, ale już chyba do podstawówki tam chodził.
- Sasori pytam dlaczego się tam dostał. - zrobiłam maślane oczka - Proszę powiedz.
- Nie wiesz naprawdę? - pokiwałam przecząco głową. - Taka jest prawda, że nic nie zrobił. W końcu co mógłby zrobić sześciolatek.
- To co tam robi?
- Fukago ojciec Itachiego i Sasuke posłał go tam, bo wydawało mu się, że jego syn będzie geniuszem. Itachi nie był taki kreatywny wiec padło na Sasuke. Ktoś w końcu musi przejąć rodzinna firmę prawniczą, nie?
- O żartujesz, jak Itachi się dowie to się zdziwi - siedziałam z szeroko otwartymi oczami. - A właściwie skąd to wszystko wiesz?
- No właśnie, właśnie od niego. - podrapal się po głowie.
- To Ty masz kontakt z Sasuke? - zdziwiłam się.
- Sakura, nie z Sasuke. Itaś mi wszystko powiedział. - To dlaczego nie powiedział tego mnie? Sakura weź się w garść.
- Musze zadzwonić, sorki Sasori - wybiegłam z pokoju brata i szybko popedzilam do swojego. Wybrałam numer mojego chłopaka, jedyne co usłyszałam to abonent czasowo niedostępny, bla bla bla. Nie dam po sobie poznać, że coś jest nie tak. Napisałam smsa
"O której jutro wpadać? Dobranoc"
Telefon się już nie odezwał tego wieczoru. Jak mógł mnie tak okłamać? Zawsze mówił, że to był problematyczny dzieciak, że rodzice sobie z nim już nie radzili. A tu dowiaduje się, że to następca firmy prawniczej ich ojca. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic, a co dopiero takich rzeczy. Może nie powinnam tak reagować, bo nawet go nie pamiętam, ale jak sam Itachi mógł wprowadzić mnie w taki błąd? Na dodatek powiedział o tym Sasoriemu, rozumiem, że to jego najlepszy przyjaciel, ale ja jestem jego dziewczyną. Nie mogę. Jeszcze nie odbiera, nie odpisuje, zaczyna mnie irytować cała ta sytuacja. Położyłam się już do łóżka, do snu poczytałam jakąś książkę, mimo wszystko długo nie mogłam zasnąć. W końcu udało mi się.

                                            ...

Ostateczny wybór - sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz