XXX

649 31 5
                                    

Byliśmy już w domu po ciężkiej i dość cichej podróży. Nie byłam gadatliwa. Nie mialam powodu. Rozmawiałam z rodzicami, z Sasorim. Wszyscy są zachwyceni. A ja? Boję się. Pokochałam Sasuke, pokochałam jak nigdy nikogo. To się nie uda, wiem to. Tak dobrze to wiem. Zaszlochałam. Został mi tydzień. Tydzień żeby się pożegnać, wszystko poukładać. A co jeśli się nie nadam?
- Cześć maleńka. - Sasori podszedł do mnie od tylu i pocałował w głowę. - Jadę z Akane poleżeć na kocyku na przedmieściach. Jedziecie z nami? Jest taka piękna pogoda, możemy w końcu coś porobić! W ogóle Akane ma za tydzień urodziny, będziesz musiała mi pomóc coś dla niej wybrać, Wy dziewczyny to się najlepiej znacie. Pomożesz, prawda? A wiesz co jest najlepsze? Jej rodzice wyjeżdżają, wiec pewnie zobimy jakąś imprezę.. - w końcu się zatrzymał, a ja nie miałam siły się odezwać. - Saki? - usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego zaplakane mi oczami. Po chwili poczułam jak mocno mnie przytula, nie miałam już siły być silna. Mocno wtulilam się w niego. - Nie płacz już, będzie dobrze.
- Nie będzie Sasori. Dlaczego to musi być takie ciężkie? - zaszlochałam mocniej. Nagle usłyszeliśmy dźwięk telefonu. - To Sasuke.. odbierz proszę. Ja nie dam rady. - odebrał telefon z mojej ręki i nacisnąć zieloną słuchawkę.
- Halo? - powiedział puszczając mi oczko.
- Sasori? - odezwał się głos po drugiej stronie. - Gdzie Sakura?
- Bierze prysznic, a zostawiła telefon na dole. W sumie dobrze, że dzonisz. - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - Sakura pyta czy nie chcesz jechać z nami posiedzieć na przedmieściach?
- Sasori, nie! - powiedziałam szeptem. Jak on mógł. Nie mam na to ochoty.
- No pewnie, to może tym razem ja prowadzę, będę po Was za godzinę. Cześć. - rozlaczyl się.
- Sasori jak mogłeś? Nie mam ochoty wychodzić..
- Nie będziesz smęcić w domu, a potem żałować, że nie spędzałaś z nim czasu. Zbieraj się, Słyszałaś. Masz godzinę. - Ucalował mnie w czoło i poszedł do kuchni. Jak zwykle. Nie potrafię robić dobrej miny do złej gry, ale może miał rację. Powinnam się ruszyć, wypadałoby tez poinformować znajomych. Przecież będę tam zupełnie sama.

                                             ...

Byłem chwile przed czasem, poinformowałem Sasoriego, że już czekam. Nie chciałem wchodzić nie miało to najmniejszego sensu. Zobaczyłem jak Sasori razem z Akane wychodzą z domu trzymając się za ręce. Jeszcze trochę i sam nie będę miał takiej możliwości.. Spoglądałem skupionym wzrokiem w drzwi czekając aż wyjdzie zza nich różowowłosa postać. Nie musiałem czekać długo, czapka z daszkiem zasłaniają jej twarz. Nie miałem okazji nawet na nią spojrzeć. Spojrzeć na tą piękną twarz. Odwróciła się szybko wyciągając z kieszeni klucze i zamykała dom.
- Nie wygląda na szczęśliwą.. - usłyszałem głos Akane zza okna. - Musimy poprawić jej humor Sasuke, wiesz o tym? - spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami. W geście porozumienia tylko kiwnąłem głową. Po chwili para usiadła z tyłu, a Sakura zajęła miejsce z przodu. Nawet na mnie nie spojrzała,  spuściła lekko głowę, włosy i czapka zasłaniały wszystko. Bawiła się swoimi palcami trzymając dłonie na kolanach. Nabrałem ciężkie powietrze do płuc i ruszyłem. Cała droga w ciszy. Dotarliśmy na miejsce. Cisza. Tak nie może być. Rozlozylismy się blisko drzewa, które dawało jakikolwiek cień. Sasori z Akane wrocili do auta, ponieważ czegoś zapomnieli. Ta jasne..
- Sakura. - cisza. - Spójrz na mnie. - złapałem za jej podbródek. Zmuszając do spojrzenia w moją stronę.
- Zostaw mnie. - powiedziała oschle odtrącając moją rękę.
- Znam Cię, znam Cię jak nikt. Dlaczego nie pozwolisz nam się cieszyć tymi ostatnimi dniami?
- Jak mam się cieszyć? - powiedziała cicho. - Sasuke ja wyjeżdżam. Daleko, rozumiesz?
- Tak, rozumiem. Będziesz się rozwijać i spełniać swoje ambicje. Wiec dlaczego nie jesteś szczęśliwa? - tym razem już spojrzała, prosto w moje oczy przeszywajac mnie zielenią.
- Zostawiam tutaj Ciebie.. - złapała mnie za policzek. - Kocham Cię, rozumiesz? Nie chce wyjeżdżać..
- Też Cie kocham, będziemy rozmawiać. Obiecuje. Będę Cię odwiedzać. Damy radę.
- Dobrze wiesz, że to nigdy nie wychodzi. - spuściłam głowę.
- Chyba, że bardzo tego chcesz. Ja chcę bardzo. Zrobię wszystko żebyśmy byli ze sobą już na wieczność. Obiecasz mi to samo? - pokiwała tylko lekko główką. - I nie płacz już tyle. Nie chce Cię takiej zapamiętać. - przytuliłam ja mocno poczym po chwili ucalowałem jej słodkie usta. - Rozchmurz się już. - Po chwili wrócił Sasori z Akane, przynieśli jakieś kanapki. No tak w końcu piknik. Spędziliśmy tam bardzo miłe popołudnie. Sam byłem w szoku, że tak dobrze się bawiłem. Nie spodziewałem się, że Sakura się tak zmieni. W sekundę. Zaczęła się uśmiechać, śmiać, wyglupiać i żartować. Będzie mi jej brakowało. Brakowało jak nikogo. Ten mały promyczek, który potrafi zmienić każdego. Wpływa na każdego i oddzialowywuje swoją siła na innych. Spojrzałem na rozpromienioną twarz dziewczyny. Dziewczyny, która jako pierwsza podbiła moje serce. Której nie chce oddać, dla której będę walczyć do samego końca. Ja Sasuke Uchiha w końcu rozumiem czym jest miłość. Będę ją pielęgnować. Często wspominam nasze dzieciństwo. Kiedy urwał się kontakt wspaniałej trójki przyjaciół. Co prawda byłbym szczęśliwszy gdyby nie było w tym Itachiego. No ale cóż. Czy wtedy też by się to wszystko tak potoczyło?
Odwioze rodzeństwo, następnie Akane i wróciłem do domu.
- Jestem! - dałem znać domowniką.
- Nie drzyj się tak, rodzice wyszli na jakiś bankiet. - upomina mnie brat. Usiadłem leniwie na kanapie włączając telewizor. - Sasori mi powiedział.. - spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. - Sama się nie przyznała. - usiadł na fotelu obok.
-Sakura.. - powiedziałem cicho.
- Mała złośnica, chce wyjechać bez pożegnania?
- Nie mam pojęcia. - odpowiedziałem szorstko. Nie miałem ochoty na rozmowy.
- Będzie ciężko,  wiesz o tym? - spojrzał na mnie znacząco. - Ona się nie podda.
- Ja też. - Stwierdziłem pewnie. Tak to prawda. Miałem nadzieję, że może po miesiącu zrezygnuje. Ale nie ona, nie Sakura. Nie da się przegonić, to ona przegoni wszystkich tych pseudo-lekarzy. Pokaże im jak to się robi. Jest mądra, silna. Jest cudowna.
- Nie pozwól jej uciec od siebie, bo uwierz mi będzie próbować. Tez ją dobrze znam, pamiętaj. - spojrzałem na niego ostro. Nie lubię gdy wspomina o niej, gdy o niej myśli. - Sakura jest sprytna i silna, ale potrafi się poddać, kiedy zabraknie juz siły.
- Tego nam życzysz? - zapytałem.
- Przed tym Cię ostrzegam.

Dzisiaj bardziej emocjonalnie. Mam nadzieje, ze się podobało :)

Ostateczny wybór - sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz