VI

969 43 5
                                    

(...)
- Uchiha - powiedziałam prawie szeptem, co on tu robi? Z jego twarzy uciekł uśmiech, stał wpatrując się we mnie, a ja w niego. Jak on wyrósł. Chyba mnie nie usłyszał. Nie wiedziałam jak się zachować. - Kochanie, zgubilas się? - słyszałam głos Itachiego i zbliżające się kroki. - Co się stało? - zobaczył mnie. Podszedł obejmując mnie w tali. - Sasuke? - on zaś lekko się uśmiechnął. Itachi wypadł za drzwi, zbil  z nim piątkę i przytulił go po bratersku. Sasuke był od niego wyższy i dużo bardziej hm.. mężny. - Miałeś być jutro, ale niespodzianka.
- Pomyliłem dni. Wybacz, że przeszkadzam. Nie chce robić problemu. - jego zimny ton głosu, aż przeszył moje ciało. Nadal patrzałam na niego. Był bardzo podobny do Itachiego, miał tylko krótsze włosy i ostrzejsze rysy twarzy.
- Przecież nie przeszkadzasz, dawaj te rzeczy zaraz Ci pomogę je zanieść do góry.
- Nie rób sobie problemu, dam rade sam. Ty się zajmij koleżanką. - spojrzał na mnie i jego wzrok zsunął się na moja koszulkę. O nie. Momentalnie zrobiłam się cała czerwona. Stałam przed nim w samej koszulce, ledwo zakrywajacej moją pupę, a na dodatek na piersiach miałam odcisniete od mąki ręce Itachiego.
- To nie koleżanka to właśnie moja dziewczyna, Sakura. Na pewno ją pamiętasz. To córka przyjaciółki mamy. Często się bawiliscie razem jak byliście młodsi. - Sasuke prychnął ze śmiechu.
- Ja zaraz zejdę. - zaczęłam iść do tylu przodem do nich, żeby brat Itachiego nic nie zobaczył. Wyglądało to bardzo dziwnie, wiec w jedej chwili obrócił się na pięcie i pobiegłam do góry.

                                        ...

- Widzisz, uciekła. Sory stary, po prostu nas zaskoczyłeś. - uśmiechnąłem się pod nosem przenosząc do środa swoje rzeczy.
- A gdzie rodzice? - zapytałem.
- Wyjechali załatwić Ci do ciotki ten kurs.
- To jednak byliście sami i ewidentnie Wam przerwałem - wchodząc do kuchni zauważyłem istny armagedon. - No brat. Po Tobie bym się nie spodziewał.
- Ale co? - Zaczął sprzątać mąkę z podłogi i blatów.
- Ona taka niby słodziutka i niewinna, Ty przecież taki grzeczny, a tu proszę. Nie dość, że tutaj zabojowaliscie to chyba bałbym się wchodzić do Twojego pokoju jak ona tu półnaga po domy paraduje. - Widocznie mogłem nic nie mówić. Zdenerwował się. Oj Itachi. Podszedł do mnie tak blisko, że tylko ja mogłem usłyszeć co mi powie.
- Nie patrz na nią tak, nie myśl o niej tak i trzymaj się od niej z daleka. - zagroził mi. O, robiło się coraz ciekawiej.
- Itaś się zakochał? Serio? - zakpiłem. - Przyznam racje, nie za bardzo ją pamiętam, ale wyrosła. Ciałko ma bardzo zgrabne - chciałem go podirytować bardziej. Miał już coś powiedzieć, ale nagle do pomieszczenia weszła różowowłosa.
- Wybacz za wcześniejszy stan, jak pewnie Ci powiedział gotowaliśmy. - ubrała czarne leginsy, a do tego białą luźną koszulkę, spadającą jej z ramienia i odsuwającą czarne ramiączko od stanika.
- Nie ma problemu. - odwróciłam się ponownie w stronę brata. - Musiało być bardzo gorąco. Itachi aż cały kipiał. Zabawne.
- Tak więc, Sakura. - przedstawiła się. Ciągle utrzymywała ze mną kontakt wzrokowy. Coś w niej jest nie powiem.
- Haruno? Przecież się znamy od dziaciaka. - złapałem za jej nagietka ramię. - Jeszcze pamiętam gdzie jest mój pokój wiec zaniosę tam swoje rzeczy i trochę się prześpię.  Do potem Haruno. - minąłem ją i poszedłem na górę. Itachi mnie zabije. Wszedłem do swojego starego pokoju. Pusto. Odłożyłem torby pod szafą, a sam położyłem się na łóżku, wpatrując się w sufit. Co jak co, ale fajną znalazł sobie tą dziewczynę.

                                          ...

- Itachi, wszystko okej? - zapytałam go ponieważ wyglądał na niezadowolonego. Objęłam go rękami w pasie. - Ej Uchiha. - zepchnął je z siebie. - Co Ci jest?
- Nic. Wybacz Sakura muszę wyjść.
- Co? Gdzie? - zbulwersowałam się.
- Musze się przejść. - Złapał mnie za rękę i ucalował w policzek. Po chwili usłyszałam tylko trzask drzwi. A temu co znowu? Myśli, że będę tu na nie czekać? Kierowałam się na górę. Chciałam wziąć swoje rzeczy i również juz wyjść. Zebrała wszystkie swoje rzeczy. Wzięłam kartkę z biurka Itachiego i napisałam na niej "Musiałam juz wyjść". Schodząc na dół wpadłam na Sasuke.
- Przepraszam. - spojrzałam spędzony w jego oczy.
- Nic się nie stalo. Idziesz już?
- Tak, tak.
- To może Cię odprowadze?
- Brzmi naprawdę świetnie, ale się spieszę. Przepraszam Sasuke.
- Nie musisz ciągle przepraszać. Nie będę Cię zatrzymywał, wiec do zobaczenia w poniedziałek o ósmej. - lekko się uśmiechnął. Było w nim coś co powodowało, że sama się uśmiechnęłam. No tak będziemy chodzić razem do klasy.
- Do zobaczenia. - jeszcze raz odwróciłam się w jego stronę i wyszłam za drzwi. Starałam się jak najszybciej dojść do domu. Na szczęście daleko nie miałam i po drodze nie spotkałam Itachiego. Weszłam szybko do domu od razu wspinając się po schodach.
- Co się stało? - słyszałam głos matki z dołu.
- Itachi. - Sasori odpowiedział. Czyżby juz rozmawiał z nim? Co za.. wrr. Jestem wściekła. Kolejny raz zachowuje się jak dureń. Wskoczyłam pod koldre, zabralam laptopa i postanowiłam cały dzień leżeć i oglądać filmy. Tak też zrobiłam. Dostałam smsa od Itachiego około 20. Naprawdę? Teraz sobie przypomniał?
"Kochanie?"
"Proszę, daj mi odetchnąć. Nie mam teraz czasu. Jutro załatwiam sprawy związane ze szkołą wiec tym bardziej nie będzie kiedy się spotkać."
Nie odpisał. Szybko poszłam spać, a co za czym idzie szybko wstałam. Byłam bardzo glodna a na zegarku widniała godzina ósma. Juz jutro o tej godzinie będę się męczyć w szkole. Zaszłam na dół, przygotowałam sobie pyszne śniadanie i siadam przed telewizorem. Rodzice jeszcze spali, a Sasori wychodził wczoraj na jakąś imprezę wiec pewnie został u jakiegoś kumpla. Niedziela mijała mi bardzo szybko.

                                            ...

Jestem zły na siebie, za to wczorajsze zachowanie. Nie chce jej teraz siadać na głowę. Wymysle coś w poniedziałek. Na dodatek wczoraj wyszedłem z Sasorim i chłopakami na miasto nic jej o tym nie mówiąc. Kilka dziewczyn przylepiło się do nas, ale tylko z nimi tańczyliśmy. Mam nadzieje, ze przyjaciel się nie wygada. Zostało mi rozmowie się z Sasuke. Była 12, a on ciągle siedział w swoim pokoju. Mama mi mówiła, że spędzili miły wieczór razem. Bardzo za nim tesknila. Ja powoli zaczynam się zastanawiać czy jest tu potrzebny. Boje się, że namieszać w związku moim i Sakury. Zapukałam do jego drzwi.
- Sasuke - wszedłem nie słysząc odpowiedzi. Siedział na łóżku czytając książkę "Prawo cywilne" ma fioła na punkcie swojej przyszłości. - Chce Ci przekazać ważna wiadomość. Jestem z Sakurą bardzo szczęśliwy i juz naprawdę długo ze sobą jesteśmy. Kocham ją i.. - Nie dał mi dokończyć.
- Boisz się, że Ci ją zabiorę?  - Zaczął się śmiać. - Itaś nie będę musiał, przecież sam z niej zrezygnujesz dobrze o tym wiesz.
- Nie jestem Tobą i nie zrezygnuje z niej. - wysyczałem. - To Ty się bawisz dziewczynami.
- Przynajmniej ich do siebie nie przywiązuje, tak jak Ty to teraz zrobiłeś z Sakurą. A teraz wybacz chciałbym czytać dalej. - wkurzył mnie.
- Czemu tak uważasz?
- Itaś jeszcze przed nią sam opowiadałeś mi historie o swoich podbojach, myślisz, że to Ci nie wróci? Widzisz znowu zaczynasz chodzić na imprezy. Ty jesteś taki, że Tobie to wróci.
- Zamknij się. - trzasnalem drzwiami od jego pokoju i wróciłem do swojego. To będzie ciekawe..

Ostateczny wybór - sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz