Wszystko ci wyjaśnię

806 61 7
                                    

Jimin

Cały wieczór dzwoniłem do Yoongi'ego, a raczej próbowałem sie do niego dodzwonić, bo zwyczajnie nie odbierał telefonu.

Wyłączył go.

Kurwa... To było pewne, że się wścieknie. Najpierw odwalamy taką akcję, a później z nikąd pojawia się ta laska i wszystko idzie się jebać. 

Nie spałem - zwyczajnie nie mogłem.
Ciągle sprawdzałem, czy nie oddzwonił lub chociaż nie napisał zwykłej, najzwyklejszej wiadomości, jednak jak na złość nic nie było.
Nie, ja tak nie wytrzymam. 
Zerwałem się z łóżka, na co moja 'narzeczona' zareagowała toną pytań co robię, gdzie wychodzę, dlaczego, jak długo mnie nie będzie i do kogo.
Nie odpowiedziałem jej, tylko bez słowa wyszedłem z sypialni, a następnie wybiegłem z domu, od razu kierując się pod zapisany w telefonie adres.

Na szczęście Suga wpisał swój adres we wszystkich papierach podczas rekrutacji. 
Kilka minut biegu i byłem na miejscu. Cholera... Domofon. Zadzwoniłem pod pierwszy lepszy numer mieszkania i ktoś był chyba na tyle głupi (na moje oko geniusz), że po prostu otworzył drzwi. Wzruszyłem ramionami i po prostu wbiegłem na ostatnie piętro, gdzie od razu otworzyłem drzwi mieszkania.

Właśnie... Otworzyłem, bo nie były nawet zamknięte na klucz. Yoongi i to co zobaczyłem... Nie wierzę, kurwa.

Odciągnąłem chłopaka od zapłakanego Jeon'a i przygwoździłem starszego do ściany.

Kookie'mu kazałem spieprzać, co ten posłusznie wykonał chyba nawet nie zwracając na mnie większej uwagi, po czym zatrzasnął za sobą drzwi.

Od razu sięgnąłem do niech ręką, żeby je zamknąć, po czym wróciłem wzrokiem do oczu Sugi. Ująłem jego twarz w dłonie, po chwili wpijając się w jego usta.

- Za dużo wypiłeś. - stwierdziłem odrywając się od niego i pozostawiając międzi nami niedużą przerwę - Co to była za akcja przed chwilą? Nie mogłeś zadzwonić po mnie? - zapytałem. Kuźwa... Jimin, ty pieprzony egoisto.

- A ty niby lepszy...? - chłopak prychnął pod nosem i pchnął mnie na ścianę, o którą uderzyłem plecami - Dobierasz się do mnie, wszystko fajnie, super, bo facet który tak bardzo od początku mnie pociąga pokazuje, że mam u niego jakąkolwiek szansę, ale wszystko idzie się jebać, bo nagle wbija jego narzeczona. I jak? Nadal będziesz zachwowywać się jak gdyby nigdy nic? Nie bądż żałosny, do cholery i powiedz o co ci chodzi, albo raz na zawsze spieprzaj z mojego życia. - warknął w międzyczasie uderzając pięścią w ścianę zaraz koło mojej głowy.

Był wkurwiony, bardzo. Jimin, nie możesz się teraz poddać, debilu.

Chwyciłem jego ręce i jedną zabrałem ze swojego ramienia, a drugą ze ściany. Bez słowa zaprowadziłem go so pierwszego lepszego pokoju, którym okazał się być salon, gdzie poprosiłem go, żeby usiadł na sofie, a raczej sam go do tego zmusiłem.
Po chwili usiadłem koło niego i zapanowała nieco (cholernie) niezręczna cisza.

Ale się wkopałem... No i co teraz? Ehh... Tylko spokojnie, Jimin, tylko spokojnie.

- Yoongi, zanim zmasakrujesz mi twarz, to wysłuchaj tego, co mam ci do powiedzenia. - zacząłem od razu biorąc głęboki oddech. Jego wściekły wzrok zdecydowanie mi nie pomagał, bo gdyby mógł nim zabijać, to już dawno byłbym zamordowany w okrutny sposób, jego wzrok niszczył mnie milimet po milimetrze - Ja jej nie kocham, od tego zacznijmy. Tak, prawda, jesteśmy narzeczeństwem, ale wszystkie uczucia już dawno się wypaliły, bardzo dawno. Spotkanie ciebie tylko mnie w tym utwierdziło. Już przy naszym pierwszym spotkaniu coś mnie tknęło, coś we mnie mówiło mi, że powinienem dowiedzieć się o tobie więcej, być przy tobie. Po prostu mnie do ciebie ciągnie, nawet bardzo... - wyjaśniłem chowając twarz w dłoniach.
Z jednej strony cieszę się, że to z siebie wyrzuciłem, ale z drugiej czuję, że chyba nie powinienembył tego mówić. Przynajmniej nie w takiej sytuacji.

- Jimin... - usłyszałem jego cichy głos, który przerwał panującą w pomieszczeniu głuchą ciszę przez co niepewnie podniosłem na niego wzrok.

Chłopak poklepał miejsce koło siebie, więc przysunąłem się do niego i popatrzyłem na jego spokojną twarz, która po dłuższej chwili zbliżyła się do mojej, a jego usta delikatnie musnęły te moje. 

- Su-Suga.. Co ty...? - zacząłem, jednak nie było mi dane skończyć, ponieważ chłopak ponownie złaczył nasze usta ze sobą, jednak tym razem w długim i namiętnym pocałunku. 

Ten pocalunek nie był taki jak ten podczas sesji, nie był przepełniony nieuzasadnionym porządaniem, tylko namiętnością, delikatnością i... uczuciami. Był przepełniony miłością. 
Miłością, którą także ja jego darzyłem, takimi uczuciami, jakich oboje potrzebujemy. Tęsknota, spokój i miłość sprawiły, że teraz byłem już wszystkiego pewny, a wszelkie wątpliwości zniknęły. Byłem pewien tego co do niego czuję.
Tego wieczoru postanowiłem - zerwę zaręczyny i całkowicie poświęcę się tylko jemu, człowiekowi, który na nowo pokolorował mój świat.

My Princess || BTS || VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz