Chory Pojeb

723 55 12
                                    

Taehyung

Kiedy chłopak trochę się uspokoił, a ból minął, pomogłem mu wstać i powoli wyszliśmy ze szpitala.
Kilkanaście minut drogi i byliśmy pod domem. Na szczęście po drodze nie zapomniałem wstąpić do apteki, żeby kupić leki z recepty, więc młody chociaż troche będzie mógł odpocząć od zbędnego bólu.

Wyszedłem z samochodu i otworzyłem Jeon'owi drzwi. Pomogłem mu dojść do domu, gdzie następnie zaprowadziłem go do salonu, żeby mógł usiąść i odpocząć. Nie obyło się po drodze bez jęczenia z bólu. Gdybym mógł to bym się z nim bez wahania zamenił...

- Taehyung, na pewno mogę zostać? - zapytał Kookie, kiedy już pomogłem mu dostać sie na sofę - Nie chcę ci robić problemu.

- Jungkook, nie robisz mi problemu, ok? - zaśmiałem się siadając obok niego - Słuchaj mnie teraz uważnie, słońce. Chcę ci pomóc, zająć się tobą, chcę żebyśmy się do siebie zbliżyli. Po prostu chcę, żebyś wszystko sobie przypomniał. - wyjaśniłem patrząc mu prosto w jego ciemne oczy.

- Dziękuję, Tae. - odpowiedział ze szczerym uśmiechem, który od razu odwzajemniłem.

- Robi się późno... Co chcesz na kolację? - zapytałem nie kryjąc zadowolenia.

W końcu będę mógł coś dobrego dla niego upichcić.
O, jaka ze mnie kuchareczka.
Nie no, bo zaraz wyjdę na uke.
W sumie bardziej niż uke to sukę.
Kurwa...
Jutro mu wszystko powiem.

- Mam ochotę na tortille, jeśli to nie- - zatrzymał się w połowie zdania, zakrywając usta dłonią.

- Wyluzuj. - zaśmiałem się i wstałem z sofy. Pocałowałem nastolatka w czoło, a następnie poszedłem do kuchni zobaczyć, czy mam wszystkie składniki, które byłyby mi potrzebne.

Pech? Pech.

Nie było nic, z czego mógłbym zrobić tortille, ale nie zrobię nic innego, bo... Bo nie i tyle.

- Kookie! Skocze do sklepu, dobrze? - zapytałem wychylając się zza sciany.

- Dobrze, poczekam. - odpowiedział krótko, na co posłałem mu delikatny uśmiech i wyszedłem z domu zabierając ze soba portfel i klucze.

Nie zajęło mi dużo czasu zrobienie małych zakupów. Kupiłem wszystko, czego potrzebowałem, więc wróciłem do domu po około dwudziestu minutach.

- Otwarte...? - zdziwiłem się, bo na pewno zamykałem drzwi, a przecież Kookie nie mógł praktycznie nic zrobić sam.
W pewnym momencie coś mnie tknęło. Wbiegłem do domu po drodze włączając przycisk alarmu, dzięki któremu niedługo zjawi się ochrona, a zakupy chyba upuściłem gdzieś na korytarzu. Bynajmniej nie miałem ich w ręce jak jeszcze kilka sekund temu.
Zatrzymałem się dopiero w salonie, już z bronią w rękach.

Tak, tak, Taehyung z prawdziwą bronią.
Może jestem ciota, ale od ojca kryminalnego i dziadka z własną agencją detektuwistyczną czegoś się nauczyłem. No i na dodatek legalnie.

Przemierzyłem cały pokój i dopiero po chwili zobaczyłem, że za szafą siedzi Kookie. Co on odwala? Ledwo chodzi, a teraz łazi po całym salonie?
Cóż... Przynajmniej nie wpadł na pomysł, żeby wchodzić po schodach.

- Co się dzieje? - zapytałem podchodząc do niego i uklęknąłem przed nim, starając się ukryć broń za plecami.

- Nie wiem... usłyszałem czyjeś kroki. - mruknął cicho nastolatek na co zmarszczyłem brwi. Żarty sobie robi?

- Kroki? Ktos tu jest? - kolejne pytanie z moich ust i niezmienny pytający wzrok.

- Nie wiem... Nie widziałem... Tylko słyszałem... - odpowiedział drżącym głosem. Chciałem mu powiedzieć, że nie ma się czego bać, ale przecież sam nie wiem co tu się odpierdala.

My Princess || BTS || VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz