Scott uśmiechnął się, gilając Stilesa po rączce. Maluszek leżał z nim na łóżku, śpiąc.
- Jeszcze się tobą będę opiekował, skarbie - powiedział, przyglądając się jego słodkiej buźce.
Czarownica odrzuciła pazury Talii Hale. Scott nie miał pojęcia dlaczego, ale przeczuwał, że chodziło jej o jakieś rozwiązanie zagadki. Kiedy pozna prawdziwy cel zamienienia Stilinskiego w dziecko, odzyskają go. Musiał jeszcze się zastanowić o co jej chodziło.
- Ale to fajnie. Nie chodzimy do szkoły, możemy sobie spać i spać. Polubiłem cię trochę.
Tak naprawdę, to on się do niego przekonał. Uwielbiał się do niego przytulać i zasypiać u jego boku. Czasami myślał sobie, jakby to było, gdyby był tutaj prawdziwy on. Stiles był bardzo niski i chętnie się do wszystkich przytulał, a Scott kochał to robić. Niby to on był wilkołakiem i zawsze miał podwyższoną temperaturę, ale kiedy obejmował się z nim, czuł miłe ciepło pomiędzy nimi.
- Jak wstaniesz to cię nakarmię i pójdziemy na spacerek. Ostatnio siedzimy cały czas w domu, więc przyda nam się odrobina rozrywki.
Pocałował go w czółko, wzdychając cicho.
- Kocham cię, kruszynko.