Ja: Mam taki pomysł, żeby 12.12 zacząć serię czternastu miniaturek świątecznych (osobny shot ze sterekiem będzie dłuższy i niezwiązany z tą serią), tylko potrzebuję co najmniej 7 pairingów, którzy sami wybierzecie, więc czekam na propozycję (1 to na sto pro Johnlock)
- Scotti, nie musiałeś - powiedział Stiles, kiedy dwa tygodnie później dostał od niego dużego pluszaka na urodziny. Pocałował go w policzek i przytulił się do niego.
- Musiałem, to twoje urodziny - mruknął, przyciskając go mocniej do siebie. - Zapraszam cię też na randkę wieczorem.
Stilinski uśmiechnął się do niego, ciągnąc go w stronę kanapy, na której za chwilę usiedli.
Stiles położył głowę na kolanach Scotta, wzdychając cicho. McCall pogłaskał go delikatnie po włosach i zaplątał lewą dłoń z jego prawą.
- Dalej nie wiem dlaczego cię odmieniła - powiedział Scott, przyglądając się uważnie swojemu chłopakowi. Myślał, że czarownica będzie chciała czegoś wyjątkowego, a wróciła go bez powodu.
- A może powiedziałeś coś, co ona chciała usłyszeć - mruknął, bawiąc się jego palcami. Nie pamiętał nic z ostatnich dni bycia niemowlakiem.
McCall westchnął cicho, starając sobie przypomnieć wszystko, co mówił przed skończeniem męki, a gdy sobie przypomniał, uśmiechnął się szeroko, przypominając sobie swoją rozmowę z Liamem.
- Hej - przywitał się Liam, uśmiechając do niego szeroko i siadając na ławce. Scott odwzajemnił jego gest, ciesząc się, że wreszcie ktoś przyszedł z nim porozmawiać. Lubił go, był bardzo dobrym przyjacielem. - Wszystko w porządku? Dziwnie wyglądasz.
- Eh, nie wiem - westchnął. - Nie wiem, może po prostu brakuje mi go - powiedział i pokazał palcem na uśmiechniętego Stilinskiego, który leżał spokojnie w wózku.
Liam kiwnął głową, a między nimi zapadła cisza.
I wtedy Scott nagle sobie coś uświadomił. Czuł się, jakby kamień spadł z jego serca i poczuł w nim przyjemne ciepło.
- Nie wiem czy mi się zdaje, ale chyba go kocham.