Epoilog

2.8K 187 42
                                    

 - Arthur, przestań, spóźnię się - śmiałem się próbując wyswobodzić z jego ramion.
 - Zawsze jesteś wcześniej, więc jak raz będziesz później, to nic się nie stanie - wymruczał zjeżdżając pocałunkami z mojej szyi na obojczyki.
Westchnąłem cicho przeczesując palcami jego włosy. Prawdę mówiąc sam nie miałem ochoty nigdzie wychodzić, ale cztery miesiące wcześniej nasz zespół zawiązał współpracę z agencją Make Your Dreams Come True. Podpisaliśmy kontrakt i byliśmy zobowiązani stawiać się na każdy występ trochę wcześniej, aby się przygotować.
 - Stanie się, stanie - zaoponowałem odpychając go, by wypuścił mnie ze swoich ramion. - Jutro jest sobota, trening jest odwołany ze względu na dzisiejszy występ, więc jak ty wrócisz będziemy mieli resztę weekendu dla siebie - dodałem cmokając go jeszcze przelotnie w skroń i szybko wstałem, aby nie zgarnął mnie znowu na łóżko.
 - Jak ktoś się mi wpierdzieli w nasze plany, to nie ręczę za siebie - oświadczył również wstając i sięgając na fotel po swoje jeansy.
 - I tak nic nie przebije tego, jak twoja mama przyłapała nas w zeszłym tygodniu - przygryzłem wargę. - To było okropne. I może to wredne, ale cieszę się, że twoi rodzice wyjechali na dwa tygodnie do twojej babci - dodałem kręcąc głową z zażenowaniem.
Blondyn zaśmiał się cicho. Poczułem jego dłonie na moich biodrach i tors przylegający do moich pleców, kiedy mnie do siebie przyciągnął.
 - Mogę Cię zapewnić, że nie była zła. Powiedziałbym nawet, że była wręcz zachwycona - rzucił całując mnie w lewy bark.
 - To nie chodzi o to, jak ona się czuła, bo wiem że z chęcią popatrzyłaby dłużej - burknąłem rumieniąc się po same uszy. - Tylko o to, że nie czuję się z tym zbyt komfortowo. Następnym razem zamknij te cholerne drzwi na klucz.
 - Jak sobie życzysz, księżniczko - cmoknął mnie przelotnie w usta, kiedy przekręciłem głowę w bok i ubrał białą koszulkę, którą mu podałem. - Spakuję twoją torbę, więc spokojnie się ubierz.
 - Dzięki - posłałem mu wdzięczny uśmiech.
Puścił mi oczko i wyszedł z pokoju. Na moją twarz wkradł się czuły uśmiech, kiedy przez otwarte drzwi obserwowałem, jak chłopak krząta się po mieszkaniu.
Byliśmy parą już parę miesięcy, a Arthur ani razu nie dał mi odczuć, że tego żałuje. Dbał o mnie i nasz związek, rzadziej zapominał o ważnych datach i chociaż od czasu do czasu musiałem znosić fakt, iż rozmawiał w szkole z Blair, to przynajmniej już do niego nie dzwoniła.
Wszystko powoli toczyło się w dobrym kierunku. Ja mogłem otwarcie powiedzieć, że kocham Arthura, on często mówił, że kocha mnie i wzajemnie trzymaliśmy w rękach nasze serca. Do szczęścia nie potrzebowałem już niczego więcej.

♡♤ The end ♢♧

Hold My HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz