Rozdział 4

3.1K 170 21
                                    

-Sentencja odmrażania zostaje rozpoczęta- oznajmił jeden z naukowców. Steve podszedł do naszej małej grupki i stanął obok mnie krzyżując ręce na piersi, ja wsadziłam ręce do kieszeni spodni i podniosłam lekko głowę szykując się na to co miało za chwile nastać. Zimna para zaczęła wydobywać się z komory kriogenicznej gdzie przebywał Zimowy Żołnierz, poprzez zamrożoną tafle nie mogłam go zobaczyć ale dam sobie rękę uciąć że nie wygląda tak źle jak wydawało mi się na początku. Za dygotałam lekko z powodu wzrastającego poziomu zimna w pokoju, poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem i przytula lekko do siebie, od razu rozpoznałam zapach Steva i odsunęłam się od niego, nie udobrucha mnie tak łatwo jak mu się wydaje. Po 5 minutach patrzyliśmy jak drzwi komory się otwierają a zza nich wyłania się lekko zdezorientowany Skrytobójca. Był ubrany w biały t-shirt i białe spodnie szpitalne, jego brązowe włosy sięgały trochę za szczękę a niebieskie oczy patrzyły się na nas ze zdezorientowaniem i lekkim strachem, wyglądał jak spłoszona zwierzyna łowna, nie dziwie mu się, do tej pory był budzony tylko po to by kogoś zamordować. Przeleciał po nas wzrokiem jednak zatrzymał się na mnie, widziałam w jego oczach zaskoczenie zmieszane ze strachem a później tylko wściekłość. Rzucił się na mnie z zamiarem ataku jednak ja szybko rozmyłam się i pojawiłam się za jego plecami ziewając, nienawidzę się nie wysypiać.

-Bucky, spokojnie! Ona nic nam nie zrobi, jest z nami- Powiedział Steve przytrzymując Zimowego Żołnierza za ramie w chwili kiedy chciał ponownie na mnie zaszarżować 

-Ona, jest z HYDRĄ, widziałem ją kiedy umarłeś, to ona to zrobiła!- Powiedział dosyć głośno lekko zachrypniętym głosem

-To była misja od Furego w dodatku Steve sam to zaproponował a to że akurat tam byłeś to czysty przypadek.- oznajmiłam lekko znużona. 

-Dlaczego ze mną walczyłaś? Dlaczego nie mogliście zrobić tego już tam w bazie?- Spytał żądając wyjaśnień

-Walczyłam bo jako pierwszy mnie zaatakowałeś a nie zrobiliśmy tego wcześniej bo miało to wyglądać na zamach, i wyglądało- oznajmiłam zadowolona z siebie dalej trzymając w ustach cukierek który dał mi Clint.

-Bucky, nikt nie chce ci tu wyrządzić krzywdy, ona jest tu by ci pomóc. Jest technikiem jak Stark jak nie lepszym, przyjechała naprawić twoją drugą rękę.- wytłumaczył mu Steve, patrząc ukradkiem na mnie ja natomiast patrzyłam się na Skrytobójcę spokojnym wzrokiem.

-Dlaczego mam jej ufać? Nie znam jej- Powiedział James

-Ja ciebie też nie znam a tu jestem, robię to z dobroci mojego wielkiego serca- zaśmiałam się lekko na wzmiankę o wielkim sercu, Te lata w Asgardzie dość bardzo wpłynęły na to jaka jestem teraz.

-W to akurat nie wątpię- mruknął

-Annabeth Nova Banner Odinson- przedstawiłam się pełnym imieniem i nazwiskiem- Dla przyjaciół Beth lub Anna- Oznajmiłam podając mu rękę na przywitanie, po chwili zastanowienia uścisnął ją.

-James Buchanan Barnes, tak przynajmniej mi mówiono, dla przyjaciół Bucky- mruknął ściskając mi rękę.

-Od dzisiaj będziesz pracował ze mną i moim bratem Doktorem Bannerem który postara się pomóc ci z Amnezją

-A ty co będziesz robić?- spytał się podejrzliwie

-Będę robić ci rękę- odpowiedziałam z uśmiechem, mruknął coś tam pod nosem w odpowiedzi.

-Chodź, dam ci jakieś inne ubrania-Zaproponował Steve

-Przyprowadź go potem do mojego pokoju, zacznę już pracę nad ramieniem- oznajmiłam chłodno w kierunku Rogersa a on ignorując mój ton kiwnął głową z lekkim uśmiechem na który wywróciłam oczami. Rogers wraz z Jamesem wyszli z laboratorium a ja spojrzałam w kierunku brata i przyjaciela.

Soldier/ Bucky Barnes FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz