Rozdział 24

2K 135 13
                                    

Mój brat podszedł do mnie i Jamesa który nadal obejmował mnie ramieniem w pasie.

-Czy ty o tym wiedziałeś?- spytałam a on pokiwał głową-I mi nie powiedziałeś?!

-Myślałem że jesteś na tyle mądra be sama połączyć kropki- oznajmił

-Czyli jestem głupia- stwierdziłam i gwałtownie położyłam się na łóżku chowając twarz w dłonie.

-Jamesie możesz nas zostawić na jakąś godzinę samych?- poprosił Loki. Buck przytaknął i całując mnie w głowę wyszedł z pokoju ucierając wcześniej buty.

-Zabije Cię kiedyś- mruknęłam

-Po prostu miłość cię zaślepiła siostro- słyszałam że się uśmiechał.

-Wracając do tematu! Bo przyszedłeś tu nie bez powodu. Miałeś mi powiedzieć co się działo kiedy u władzy był jeszcze Odyn. Zrobił ci krzywdę?- spytałam

-Najlepiej jak byś to sama zobaczyła- oznajmił i zdjął górną część odzienia odsłaniając przy tym liczne rany i blizny.

-To... Wszystko przez Odyna?- spytałam z niedowierzaniem. Wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Położyłam delikatnie ręce na jednej z blizn, wiedziałam że to nie iluzja , umiem ją rozpoznać a zwłaszcza na nim.

-Nie chciał mi wierzyć i poddawał torturą by wyciągnąć ze mnie informacje- powiedział-Cholerny starzec

- Jak on mógł? Przecież sam cię wychowywał, powinien mieć trochę szacunku dla podopiecznego- wnerwiłam się lekko

-Nie jestem jego... Nie ważne, chciałaś wiedzieć to wiesz- oznajmił

-Dlaczego mi tego wcześniej nie powiedziałeś? Przecież byłam w Asgardzie kilka razy!- spytałam zła za to że nic nie mówił

-Nie chciałem cię martwić- oznajmił- i uspokój się, nie chcemy by to coś zabrało nad Tobą kontrole

-W nosie to mam, jak spotkam tego starca to zabije go po prostu- poczułam jak adrenalina przebiega przeze mnie hektolitrami. Musiałam się na czymś wyżyć.- Będę za niedługo- mruknęłam i wyszłam z pokoju.

-Ann nie rób niczego głupiego!- krzyknął za mną loki

-Idę się jakoś wyżyć!!- odkrzyknęłam i pobiegłam do sali treningowej, jedyne co zrobiłam to zdjęłam koszulę i podeszłam do pierwszego lepszego manekina kopiąc go w głowę z pół obrotu. Pokłady agresji skumulowały się na tyle że wszystkie kolejne ciosy wyprowadzałam mocno i automatycznie nawet nie zwracałam uwagi na to czy ktoś tu jest lub czy kogoś zranię.

-Ana- usłyszałam łagodny głos i rękę na ramieniu, zrobiłam przerzut i przygniotłam przeciwnika do maty wykręcając rękę i kładąc mu kolano między łopatki. Przycisnęłam wroga i zauważyłam metal.... Bucky. Zaniemówiłam z przerażenia które mnie ogarnęło. Mogłam zrobić komuś krzywdę, nie panowałam nad sobą. Nigdy to mi się nie zdarzało zwłaszcza podczas treningów. Jesteś zagrożeniem dla nich Wszystkich usłyszałam z tyłu głowy

-Nie- powiedziałam cicho puszczając Jamesa Zabijesz ich wszystkich prędzej czy później- NIE.- zaprzeczyłam twardo łapiąc się za głowę. Zrobisz to i nawet nie będziesz tego żałować. -NIE!!- krzyknęłam rozpłakując się na wizje wszystkich moich przyjaciół i całej rodziny martwych... Z moich rąk. Widziałam i wszędzie.
Usiadłam i skuliłam się zaczynając płakać jak małe dziecko. Jesteś słaba, płacz ci nie pomoże. Zawładnę twoim ciałem i nawet nie będzie mi szkoda kogoś takiego jak ty. - Nie mów tak- załkałam.- O-Oni mi pomogą, oni się ciebie pozbędą- powiedziałam Nie okłamuj się, nikt ci nie pomoże, nikogo nie obchodzisz, oni tylko udają. Powiedział głos

-Ann!- Słyszałam przytłumiony głos Lokiego, Jamesa i Clinta. Nie poruszyłam się na milimetr- Ana!- głos stawał się coraz głośniejszy, głośniejszy od gadaniny tego czegoś.- Annabeth!- głosy zaczęły przekrzykiwać TO. -NOVA!- Usłyszałam czysty głos Lokiego. Podniosłam lekko głowę odsłaniając oczy i zobaczyłam naokoło mnie pełno pyłu, tworzył swego rodzaju tarczę z kolcami. -Ann dopuść nas do siebie.- usłyszałam Buckiego

-Nie!! Nie mogę! Nie chcę was zranić!- oznajmiłam a bariera pomiędzy mną a nimi stała się ciemniejsza.

-Też jestem niebezpieczny a jednak przez ten cały czas nic ci nie zrobiłem a wiesz dlaczego?- usłyszałam jak pyta James, widziałam jak mówi coś do Lokiego i Clinta a oni wychodzą.

-N-Nie- załkałam

- Bo Cię Kocham- oznajmił- jesteś mi bliska, jako jedyna rozmawiałaś ze mną jak z człowiekiem, normalnym człowiekiem nie byłym assasinem, nie facetem z problemami i burzliwą przeszłością. Traktowałaś mnie jak normalną osobę. Nawet Steve chodź próbuje to nie traktuje mnie tak samo jak kiedyś. Zobaczyłaś we mnie człowieka.

- Co nie oznacza że nie jestem niebezpieczna- odpowiedziałam

-Ale oznacza że nie jesteś zła, a tylko Zło zabija bez powodu.- usłyszałam od niego argument. Czułam jak to coś chce mówić przeze mnie i nie mogłam tego powstrzymać.

-Jestem śmiercią, zabierałam osoby i stworzenia o których nie masz pojęcia. Może i nie jestem złem ale wszyscy mnie za nie biorą.- powiedziało

-Mnie też biorą za złego ale ja nim jestem, jestem zimowym żołnierzem który zabijał na zlecenie. Nie jestem gorszy niż ty-oznajmił

-Masz racje, nie jesteś lepszy ode mnie, co więcej, za twoje grzechy Lucyfer będzie miał całkiem przyjemnego więźnia .- uśmiechnęła się wrednie a potem zniknęła, nie całkiem, ale skryła się w cieniu.

-Co to miało znaczyć?- spytał Buck

-N-Nie wiem- powiedziałam próbując utrzymać ostry obraz, niestety... nie udało mi się. Straciłam przytomność upadając na podłogę.


Bardzo ale to bardzo przepraszam za to że nie było rozdziału 5 tygodni ;-; i przepraszam że rozdział taki krótki ;-; zjebałam w chuj ;-; Postaram się dodać kolejny za niedługo! Jeśli nie to możecie mnie ukrzyżować, ukamieniować, Sprzedać Szatanowi za źarnko kukurydzy.

Wesołego Jajka wszystkim!!! Zdrowia, szczęścia i pieniędzy dla waszych rodzin i dla was <3

Now if you excuse me i have to destroy Jotunheim b0i!! <3












































































































planuje kolejne ff o Supernatural... chce ktoś ? będzie o Castielu ale pojawi się kiedy skończe oglądać serial do końca... jeszcze 9 sezonów ;-;
































































































































B0I

Soldier/ Bucky Barnes FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz