Rozdział 34

1K 61 8
                                    

Kiedy weszliśmy do Jadalni wszystkie oczy były na nas. Nikt nie widział mnie w tym pomieszczeniu od miesiąca, na początku zajęta projektem a potem z szalejącą mocą nie miałam czasu ani chęci na posiłki. Zobaczyłam że moje miejsce było nakryte i czekało na mnie tak samo jak zauważyłam że James przesiadł się jak najdalej ode mnie a na jego starym miejscu siedział Clint. Witając się cicho usiadłam pomiędzy moim bratem i najlepszym przyjacielem dalej czując na ustach pocałunek który wydarzył się nie tak dawno. Nie wiem jak mam sobie poradzić z tym. 

Mój brat zauwarzył moje nie codzienne zachowanie i szturchnął mnie lekko bym powrociła do świata żywych by , jak się okazało odpowiedzieć na pytanie zadane przez Lokiego.

-Ann słuchasz ty mnie w ogólę?- spytał się mój adopcyjny brat

-Przepraszam, odleciałam na chwilę, możesz powtórzyć pytanie?- poprosiłam 

-Spytałem, co powiesz jeśli przejdziemy się po śniadaniu na spacer? We dwoje, jak za starych dobrych czasów.- uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Loki jako jedyny nie zwarzał na to co mówiłam dzień wcześniej i zachowywał się normalnie w stosunku do mnie, ale w sumie dzięki temu jest moim ulubionym bratem i jednym z najlepszch przyjaciół. 

-Jeśli ci to nie przeszkadza to chętnie.- odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do jedzenia. 

Rozejrzałam się po stole, Pietro i Wanda zawzięcie o czymś rozmawiali w ich jezyku, Bruce w końcu miał chwilę by zaznajomić się z Samem a Steve i Bucky szeptali do siebie i co jakiś czas spoglądali na mnie jakby sprawdzając czy słyszę. Po chwili James spojrzał sie na mnie i po wychwyceniu mojego wzroku nabrał powietrza w pluca i powiedział

-Jeśli nie masz potem planów to chciałbym z tobą porozmawiać... na osobności- przy końcu zdania spojrzał się na Lokiego.

-Nie... Nie będzie to dla mnie problemem- zająknęłam się i odwróciłam wzrok od jego błękitnych oczu, kto by pomyślał, Pierwsza Ksieżniczka Asgardu, jedna z najlepszych wojowników zaraz po Lady Sif, najlepszy wynalazca dwudziestego pierwszego wieku odwraca wzrok z zawstydzenia, do czego ten świat zmierza?  

Bucky w odpowiedzi uśmiechnął się lekko i powrócił do jedzenia. Rzuciłam wzrokiem na Pietra i zauwarzyłam że ściska z całej siły sztućce a w jego oczach widać złość i zazdrość. Wanda próbowała go uspokoić jednak nie szło jej to zbyt dobrze, w końcu musiał nie wytrzymać, rzucił widelcem i wyszedł z jadalni a wszyscy zdziwieni patrzyli sie na niego, Wanda chciała wstać ale powstrzymałam ją gestem ręki i sama poszłam za nim.

-Pietro!? Pietro!- krzyknęłam i wypatrywałam białwłosego, nie minęła sekunda i byłam w całkowicie innym miejscu, przypięta do ściany.

-Powiedz mi że nie kochasz go tak samo jak mnie- poprosił jakby od tego zalerzał cały świat

-Pietro...- zaczęłam zaskoczonym tonem jednak on mi przerwał

-Powiedz że zalerzy ci na mnie, nie na tym wybryku natury.- przybliżył swoją twarz do mojej i spojrzał sie w moje oczy szukając w nich odpowiedzi której nie potrafiłam mu udzielić. 

-Ni...Nie wiem... Nie umiem ci na to odpowiedzieć- powiedziałam spuszczając wzrok. Poczułam że puszcza mnie i usłyszałam nerwowe kroki. 

Wiedziałam że go zawiodłam, z resztą jak każdego w całym swoim życiu. Dla biologicznych rodziców byłam zbyt nędzna by chcieli mnie zatrzymać, Odyn zgodził się bym zamieszkala w Asgardzie tylko dlatego że Thor go poprosił i Frigga nalegała na córkę. Jak znów przybyłam na Midgard widziałam zawód w oczach Bruca, nie chciał siostry. Zawsze tylko się wszystkim narzucam...

Soldier/ Bucky Barnes FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz