Gdy Gabrielle obudziła się było już jasno. Wstała nieco jeszcze zaspana i wyszła na zewnątrz. Po chwili wpatrywania się w wysokie drzewa poczuła piekoący ból w pęcherzu. Skierowała się w stronę wysokich, bujnych krzaków. Jednak gdy tylko zapuściła się w gąszcz, wpadł na kogoś:
- Co Ty tu robisz? - Will wyglądał na zdziwionego - Napisałem Ci wiadomość, że masz zostać w środku -
- A co mogę robić w krzakach? Zastanów się -
- Ehh jeśli o to chodzi choć za mną, tu są węże -
Gabrielle gwałtownie odskoczyła od krzaków. Poszła za Willem. Doszłi do skupiska paproci:
- Tutaj, ale nie wchodź za daleko -
- Odwróć się -
Dziewczyna zapuściła się w gąszcz. Pomimo słów Willa odeszła od niego dość daleko. Gdy nagle łup, spadła z dwadzieścia stóp w dół i wylądowała w błocie:
- Kurna - mruknęła. Próbowała wydostać nogę z bagna ale tylko zapadła się głębiej. Jedyne co jej pozostało to wołać o pomoc. Po krótkiej chwili usłyszała szeleśr liści. Z krzaków wyszedł William. W ręku trzymał siekierę. Gabrielle przestraszyła się. Ale po chwili chłopak przekręcił narzędzie i skierował jego trzonek w jej stronę. Złapała się, a on ją wyciągną:
- Dzięki -
- Nie ma za co - wzrok Willa przewędrował w dół po jej ciele. Dopiero teraz Gabrielle zdała sobie sprawę, że w bagnie zostały jej spodnie! Chłopak ściągną bluzę i podał ją Gabi:
- Zakryj się tym -
***
- Jutro wracamy do Londynu - Will strugał figurki z drewna przed namiotem:
- Jak to "wracamy"? -
- Muszę załatwić w Londynie kilka spraw. Mój znajomy ma prywatny samolot -
- I pewnie kupę hajsu - mruknęła Gabi. Miała na sobie za duże jeansy Willa i jego starą koszulkę.
***
- Wsiadaj - chłopak wskazał Gabrielle wysuwane schody prowadzące do samolotu. Dziewczyna weszła po schodach. Co prawda była córką najbardziej wpływowej kobiety ale nigdy nie korzystała w pełni z dóbr, z jakich zapewne korzystały dzieci innych sław. Wnętrze samolotu było jasne. Białe fotele i stoliki. Dziewczyna usiadła na jednym z nich.
Samolot wystartował. Lecieli kilka godzin, wylądowali na wynajętym pasie na jakimś Londyńskim lotnisku.***
- Jesteśmy na miejscu - poinformował taksówkarz. Zatrzymał się przed ogromnym apartamentowcem w centrum stolicy. Will widząc to zapytał:- Nie pomyliłaś przypadkiem adresu? -
- Nie - Gabrielle wysiadła z auta - Dzięki za wszystko -
Pomachała mu jeszcze ręką na pożegnanie i weszła do apartamentowca:
- Witaj panienko - uśmiechnął się do niej lokaj:
- Cześć Steward, mama nie zostawiła mi kluczy? -
- Nie. Pani Turner już wróciła -
Dziewczyna wjechała na ostatnie piętro i przeszła przez drzwi z numerem 101. Stanęła w holu ogromnego dwupiętrowego apartamentu. Podłoga wykładana była czerwoną posadzką, drewniane meble w starym, klasycznym stylu:
- Wreszcie raczyłaś się zjawić Gabrielle - oschłym głosem powiedziała kobieta która właśnie pojawiła się w przed dziewczyną. Miał brązowe włosy spięte w ciasny kok i surowy wyraz twarzy:
- Przegapiłam samolot -
- A co mnie to obchodzi - powiedziała obojętnie kobieta - Ta twoje wstrętna koleżanka jak jej tam... Lola, Lila -
- Lily -
- Nie ważne. Przyniosła walizkę. Jest w twoim pokoju -
Po chwili Pani Turner zniknęła w swoim gabinecie.
![](https://img.wattpad.com/cover/92002725-288-k23238.jpg)
CZYTASZ
The Taste of Freedom
RomanceGabrielle to 17 letnia dziewczyna. Co się stanie z jej życiem gdy wyjedzie na wakacje ze swoimi znajomymi? Czy podróżnik okaże się dla niej kimś ważnym? Tego dowiecie się w książce. Uwaga! Mogą się pojawić wulgaryzmy! Częściowy pomysłodawca: nie_za_...