Rozdział 6

223 6 0
                                    

- Jezu! Zaraz spóźnimy się na ostatni lot! - wrzeszczał Tom biegnąc przez halę odlorów:

- Lily czekaj! - Gabrielle pociągnęła ją za rękę - Muszę iść do toalety! Weź mój bagaż! Spotkamy się w samolocie!-

Gabrielle biegła ile sił w nogach do łazienki. Tak jak się spodziewała była tam ogromna kolejka. Wybiegła więc i skierowała się do łazienki męskiej. Była prawie pusta. Mężczyźni patrzyli się na nią nieco dziwnie ale przynajmniej nie musiała stać w tak ogromnej kolejce. Po chwili biegłąb już w stronę samolotu, gdy nagle usłyszała komunikat:

Samolot z Sydney do Londynu opóścił właśnie lotnisko.

- O niee!- Gabrielle nie mogła w to uwierzyć jej samolot odleciał!

***

- Polecę jutrzejszym lotem - Gbrielle siedziała w busie i obserwowała przemykające za oknami ulice Sydney:

- Nie ma szans - stwierdził siedzący za kierownicą Will:

- Ja to? -

- Czytałem ostatnio w internecie, że w przez następny tydzień na odcinku Sydney-Londyn mają być niesprzyjające warunki pogodowe i dlatego następny lot jest za dwa tygodnie -

- Co rok szkolny zaczyna się za tydzień! -

- To już twój problem. Ja skończyłem szkołę przed wakacjami - uśmiechnął się łajdacko.

Zatrzymali się przed małym motelem. Will wynają dwa pokoje. Obydwoje szybko zasnęli. To był ciężki dzień.

***
- Wstawaj, wstawaj! Nie mamy czasu! Spóźnię się do roboty! - wykrzykiwał chłopak nad łóżkiem Gabrielle. Dziewczyna niechętnie podniosła się:

- A Ty jak tu wlazłeś? - zapytała z oburzeniem:

- Mam swoje sposoby, a teraz wstawaj!-

- I do jakiej pracy?!-

- Nie pytaj się -

- Nigdzie nie jadę! -

- Jak chcesz zostaniesz tu sama bez pieniędzy i ubrań!-

Te słowa skłoniły ostatecznie Gabrielle do wstania.

***
- Dokąd jedziemy? - Gabrielle miętoliła kawałek bluzki kiedy znudziło jej się już oglądanie krajobrazu za oknem:

- Do lasu w północno wschodniej części Australii -

- Gdzie! -

- Tam gdzie usłyszałaś -

- Chyba Cię popierdiliło! -

- Nie. Podczas drogi zatrzymamy się jeszcze w Rivers -

Gabrielle nie pytała już o nic więcej.

***

Do Rivers dotarli o zmroku. Podczas postoju Will opowiedział dziewczynie o jaką pracę mu chodziło:

- Jesteś drwalem? - Gabrielle sączyła sok z kartonu:

- Nie -

- Dlaczego więc będziesz ściął drzewa w jakiejś australijskiej jungli? -

- Biorę każdą pracę. Jakoś muszę przecież żyć nie? -

- Nie zdałeś matury czy co? Że musisz tak pracować? -

- Zdałem. To nie jest moja jedyna praca. Po prostu potrzebuję trochę więcej pieniędzy...-

Gabrielle wiedział, że chłopak wkurzy się jeśli będzie bardziej drążyć ten temat więc postanowiła przekierować rozmowę na inny tor:

- Chodzisz na studia? -

- Tak -

- Jakie? -

- Cóż interesuję się historią. Chciałbym jej nauczać - widząc zdziwioną minę dziewczyny dodał- Jak na tutejsze standardy to naprawdę dobra praca -

***
Konwój samochodów zatrzymał się na skraju tropikalnego lasu. Z pierwszego samochodu wsiadł staraszy mężczyzna:

- To Barty Rogers. Zwracaj się do niego po imieniu inaczej się wkurzy, jest bardzo drażliwy - szepną Will do ucha Gabrielle.

Siwy mężczyzna objął wzrokiem cały konwój:

- To są moi ludzie Tak? - zapytał się młodego mężczyzny stojącego obok siebie:

- Tak panie Barty -

- Doskonale! Jutro zabieracie się do rąbania drzew -
Nagle wzrok staruszka spoczął na Gabrielle:

- A co ona tu robi? - zwrócił się do Willa:

- Spokojnie panie Barty będzie na moim utrzymaniu-

***
- Nie ma mowy!!!- Gabrielle omiotła Willa wzrokiem. Nie obchodziło jej to, że cały obóz się im przypatruje:

- Jeśli nie chcesz możesz spać na zewnątrz - głos chłopaka był spokojny:

- Oszalałeś! Nie będę spać z Tobą w namiocie! -

- Masz zamiar obudzić cały obóz? - warknął nadchodzący w ich stroną Pan Barty:

- Przepraszam nie chciałam - mruknęła zmieszana Gabi i zniknęła w namiocie Willa.

The Taste of FreedomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz