Rozdział 17

164 6 0
                                    

W piątek o 20 Gabrielle zjechała windą do holu. Stał w nim Peter. Ubrany był w szary sweter, elegancką koszulę i czarne spodnie. Dziewczyna miała na sobie równie ładne ubranie. Wyszli z apartamentowca i skierowali się do restauracji. Zjedli wytworną kolację i poszli na spacer. Peter był bardzo czarujący i miły. Było widać, że Gabrielle mu się podoba. Spacerując rozmawiali na różne tematy. Zaimponował dziewczynie tym, że ani razu nie wspomniał o ciąży. Najwidoczniej wiedział, że najlepiej nie poruszać tego tematu. Kiedy wyszli z parku, dotarli do osiedla willi. Chłopak chwycił ją za rękę i zaprowadził do najmniejszej z nich. Właściwie można by to było nazwać dużym domem:

- To mój dom - oświadczył Peter, kiedy weszli do środka.

Dom był niemal9 całkowicie z drewna. Ściany od środk były nim wyłożone. Meble również. Pachniało mokrą korą. Weszli na pierwsze piętro. Chłopak zaprowadził ją do swojego gabinetu. Stał w nim ogromny fotel, biurko, mnóstwo szafek z książkami i rękopisami. W kącie stało pianino. Peter wskazał Gabrielle by usiadła na fotelu. Po czym opuścił pokój. Po chwili wrócił z dwoma kubkami gorącej kawy.

2 miesiącepóźniej

- Gabrielle! Peter znowu dzwoni! - zawołała mama z salonu.

Dziewczyna szybko zbiegła po schodach i podeszła do słuchawki:

- Cześć Gabi -

- Cześć, to w co? W sobotę do kina? -

- Hmm. Miałem zamiar zaprosić cię na mój koncert, ale jeśli wolisz... -

- O nie! Twój koncert jest ważniejszy! I z przyjemnością z tobą pójdę-

- Naprawdę! Super, będę na ciebie czekał o 18 tam gdzie zwykle. Muszę kończyć -

- Pa -

***

Następnego dnia wieczorem Gabrielle przygotowywała się do wyjścia, gdy zadzwoniła do niej Lily:

- Cześć Gabi! Idziesz ze mną, Tomem i Kate do Raya? -

- Nie mogę, idę na koncert Petera -

- Już zapomniałaś o...

- Nie wspominaj o nim -

- Przepraszam, baw się dobrze -

Lily rozłączyła się. W oczach Gabrielle zakręciła się łza na wspomnienie o Willu. Ochłonęła jednak gdy zjeżdżała windą. Kiedy z niej wyszła zauważyła, że chłopaka nie ma w środku. Był za to jego ojciec:

- Peter przygotowuje się do koncertu. Zechcesz pojechać z nami? - zapytał pan O' Conell.

- Oczywiście - dziewczyna wsiadła do dużego samochodu.

Jechali przez zatłoczone ulice Londynu. Aż wreszcie zatrzymali się przed wielką operą. Ciągnęły do niej tłumy ludzi. Wysiadła z samochodu i skierowała się do środka.

Po chwili usiadła na jednym z krzeseł w sali. Na scenie stało pianino, a za nim orkiestra. Po kilku minutach ciszy na scenę wszedł Peter, a za nim inni artyści. Chłopak ukłonił się i zaczął błądzić oczami po widowni. Kiedy zatrzymały się na Gabrielle, uśmiechnął się szeroko. Usiadł i zaczął grać. Muzyka była piękna i płynna. Koncert trwał 1,5 godziny. Kiedy Peter skończył grać, ukłonił się i zszedł za scenę. Dziewczyna podniosła się, jednak gdy chciała wyjść pan O' Conell zatrzymał ją:

- Peter chciał żebyś poszła na zaplecze. Pierwsze drzwi od prawej po wyjściu z sali -

Dziewczyna weszła tam gdzie przykazał jej ojciec Petera. W środku było mnóstwo artystów, instrumentów, garniturów wiszących na wieszakach i kabli elektrycznych. W jednym z kątów dostrzegła chłopaka o płowych włosach, podeszła do niego:

- Peter naprawdę świetny koncert -

- Dzięki - chłopak owijał sobie palce plastrami:

- Co ci się stało? -

- Nic takiego - mruknął Peter po czym pocałował ją lekko w usta. Gabrielle odpowiedziała na to tym samym. Lubiła go, był przystojny i miły.

The Taste of FreedomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz