#17

298 31 9
                                    

W poniedziałek jak zwykle ubrałem się w elegancką koszulę i spodnie, ruszyłem na uniwersytet. Przeczuwałem, że dzisiejszy dzień będzie porażką, jednak nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.

Pomiędzy wykładami siedziałem w swoim gabinecie. Wyjątkowo byłem zawalony papierami, nie miałem nawet czasu na kawę.

/perspektywa Baekhyuna////

W poniedziałki zawsze wstawałem o wiele wcześniej, pierwszy wykład zaczynał się o dziewiątej. Za horyzontu powoli wyłaniało się słońce. Po porannej toalecie odkaziłem dłonie, ubrałem się w moją ulubioną czarną koszulę i białe rękawiczki. Szybko posprzątałem mieszkanie i pośpiesznie skierowałem się w stronę uniwersytetu.

Nie miałem wielu znajomych, większość uważała mnie za świra. Na każdym wykładzie siedziałem sam i teoretycznie mi to nie przeszkadzało. Pomiędzy zajęciami czekałem spokojnie na korytarzu, samotnie. Nikt nigdy nie zwracał na mnie uwagi. Zupełnie inaczej było dzisiaj. Nachalne wpatrywanie się we mnie sprawiało, że robiło mi się nie dobrze. Postanowiłem udać się do toalety, może wyglądałem dzisiaj jakoś dziwnie? Zażenowany i zawstydzony przeszedłem korytarz, wydawało się że droga jest bez końca.

Patrzyłem się w lustro bardzo długo, jednak nie znalazłem szczególnych powodów do atencji. Przy okazji starannie umyłem dłonie. Gwałtownie wypuściłem z płuc powietrze. Czerwieniałem ze stresu, dręczyło mnie wiele myśli. Przypomniała mi się wczorajsza  sytuacja. Nie chciałem myśleć o nim, nie było mi to teraz potrzebne ale już jakiś czas temu zauważyłem, że mój świat krążył wokół Yixinga. Wspominając szerokie plecy mężczyzny i ton jego głosu, bezcelowo wpatrywałem się we własne odbicie. Nagle do toalety zawitał niespodziewany gość. Jongin, jak zwykle ubrany w najdroższe i modne ciuchy, oparł się o framugę drzwi i posłał mi jeden z jego irytujących uśmieszków.
- Co tam, kochasiu? - odezwał się wreszcie.
- Nie rozumiem o co ci chodzi. - starałem się mówić spokojnie, ale mój głos i tak drgał. Czułem jak pocą mi się dłonie.
- Plotki szybko się rozchodzą, Baekhyunie. - odpowiedział i wyszedł, zostawiając mnie z setką niedopowiedzeń.

Gdy na zegarze wybiła trzynasta stałem pod gabinatem profesora. Długo czekałem na zaproszenie, jednak wreszcie udało mi się dostać do Yixinga. Ujrzałem powolnie otwierajace się drzwi, a zaraz potem zmęczoną twarz Zhanga.
- Przyjadę do Ciebie wieczorem, teraz idź. - powiedział i gwałtownie zamknął drzwi przed moim nosem.
Czułem łzy napływające do moich oczu. Sprawiam wszystkim same problemy, jestem chodzącym nieszczęściem. Bałem się, że go tracę. Wreszcie się do tego przyznałem.

Zaraz po tym incydencie wróciłem do domu. Tylko sen mógł mnie uratować.

///

Wiedziałem, że za drzwiami ujrzę Baekhyuna. Nie byłem na to gotowy, wolałem żeby dzisiaj nikt nas nie widział. Miałem szczerze dość tego zamieszania, nie lubiłem być w centrum uwagi, zwłaszcza że od tego zależała moja praca.
Cały dzień spędziłem unikając ludzi. Zrobiłem co do mnie należało, wsiadłem w samochód i podjechałem tuż pod moje mieszkanie. Przebrałem się w zwykły t-shirt i chwile siedziałem bezczynnie, patrząc się w kubek czarnej kawy. Przez moje myśli przebiegła mina Baekhyuna kiedy zamykałem drzwi od gabinetu. Nie pomyślałem, że mogłem go tym zranić. Przez cały dzień wypierałem go z własnego umysłu. Do wieczora siedziałem przed telewizorem, masturbując się. Tylko w ten sposób mogłem pojechać do jego mieszkania i być opanowanym. Przed oczami przewijał mi się obraz jego bladej i delikatnej skóry, tak czystej, bez jakiejkolwiek skazy. Doprowadzało mnie to do szaleństwa.

Około 20 stanąłem przed drzwiami mieszkania Baekhyuna, czekałem na otwarcie drzwi. Nie straciłem dużo czasu, po zaledwie kilku sekundach stanął przede mną, ubrany w białą koszulę, która mocno kontrastowała z ognistym odcieniem jego włosów. Twarz miał bladszą niż zwykle, a dotąd zawsze iskrzące oczy były teraz szkliste i smutne. Wolałem myśleć, że to nie z mojego powodu.
- Mogę wejść? - słysząc to, odsunął się od drzwi wpuszczając mnie do środka. Jak zwykle skierowałem się prosto do salonu, wszystko było sterylnie wysprzątane, nic nowego. Usiadłem na sofie i wsłuchiwałem się w krepującą ciszę, która zawisła między nami.
- Spotkałem Jongina, wspominał coś o plotkach.. Chyba domyślasz się o co chodzi. - usiadł ostrożnie, daleko ode mnie.
- Chyba musimy trochę zwolnić. - szepnąłem cicho, czując jak gardło zacisnęło się, wszystkie słowa umknęły z mojej głowy lub zwyczajnie zatrzymały się we mnie.

Wszystko zmieniło się jednak, gdy mała blada dłoń Baekhyuna objęła mój szorstki i drżący od niepewności nadgarstek.

dirty hands Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz