– Michael, stop!
– Odpuść Pandora!
– Robisz to źle!
– Wcale nie!
– Właśnie, że tak!
– Właśnie, że... Czekaj, daj mi chwilkę.
– Michael!
– Pandora, przysięgam, to będzie najlepsza pielucha jaką kiedykolwiek widziałaś.
– Szczerze w to wątpię.
Sceptycznie patrzyłam jak Michael – po raz piąty – próbuje założyć Kirze pieluchę, a jego język wystawał z pomiędzy jego pulchnych ust. Calum i Evie cicho siedzieli w kącie wtuleni w siebie. Naprawdę cieszyłam się ich szczęściem, jednak nie mogłam nic zrobić z tym, że byłam trochę zazdrosna.
Wraz z Evie zawsze byłyśmy dość antyspołeczne. Nie byłyśmy ani ładne, ani popularne czy cokolwiek innego, po prostu byłyśmy. W zależności od społeczności, to nie było wystarczające. Dlatego trzymałyśmy się z daleka od wszystkich, ukrywając na tyłach klas by uniknąć czyjejkolwiek uwagi. Właściwie nikt nas nie znał, tylko nasze imiona.
Dlatego możliwość posiadania chłopaka była całkowicie irracjonalna... aż do teraz.
– Michael.
– Co?
– Źle.
– Jasna cholera.
Szybko poprawił pieluszkę, po czym oddał mi dziecko z wielkim uśmiechem na ustach. Wyglądał jak dzieciak w święta, co było przeurocze.
– Dobra robota Michael! –uśmiechnęłam się radośnie, na co jego uśmiech się poszerzył.
– Tak, gratulacje! – zaśmiał się Calum, posyłając nam zirytowany uśmiech. – Zajęło ci to tylko dwadzieścia minut!
– Zamknij się Calum, – sapnął Michael, a jego oczy zwęziły się w złości – tylko dlatego, że jesteś Azjatą.
Szczęka Evie nieco opadła, kiedy twarz Caluma była czerwona jak burak, a oczy płonęły wściekle.
Nie mogłam uwierzyć, że Michael to powiedział. Jednak z drugiej strony to był Michael, więc technicznie rzecz biorąc, mógł.
– Słuchaj mnie ty mała, czerwonowłosa kur...
Słowa Caluma zawisły w powietrzu przez tupanie na schodach, wywołane dwiema dużymi i ciężkimi stopami. Kroki zbliżały się powoli, co zasiało ciszę w całym pokoju.
To był jakiś gówniany horror.
– Ashton? – zawołałam ostrożnie, nieco mocniej wtulając się w pierś Michaela. – Czy to ty?
– Ja... um... Tak! – powiedział skrępowany, brzmiał na nieco zestresowanego. – Czy um... czy możemy porozmawiać?
– Oczywiście! – odpowiedziałam, odrywając się od Michaela.
Po kilku chwilach czekania– bez Ashtona – posłaliśmy sobie zaskoczone spojrzenia, kąciki moich ust uniosły się w zakłopotanym uśmiechu.
– Pandi, miałem na myśli tutaj!
– Och, och... jasne! – zaczerwieniłam się, niezgrabnie stając na równe nogi, po czym wyszłam na korytarz.
Zobaczyłam go, kiedy opierał się na przeciwnej ścianie, uwodzicielsko przygryzającego wargę. Wyglądał na lekko zdenerwowanego, kiedy jego brązowe oczy spoglądały w moje.
CZYTASZ
Project Daddy || a.i [Tłumaczenie]
Fanfiction- Możesz nazywać mnie Tatusiem. - Kurwa, ty chyba nie mówisz poważnie. Oryginał należy do @Esmereldah