IV

102K 3.2K 4.7K
                                    

  Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, poprawiając mankiet. Wyprostowałem się, naciągając klapy marynarki i zabrałem się za zawiązanie szarego krawatu, który mi podarowała. Lubię wszystko, czym obdarowuje mnie ta kobieta i z wielką przyjemnością to noszę. Lubię także ją obsypywać prezentami, z których się cieszy i to jest najważniejsze. Ostatnio dostała ode mnie naszyjnik, więc czas najwyższy znowu podarować jej prezent. 

Po skończeniu zaczesałem swoje brązowe włosy w górę i chwyciłem za czarną teczkę, w której trzymam ważne dokumenty. Opuściłem garderobę i ruszyłem korytarzem prosto do wyjścia, napotykając gosposię w salonie. Ukrainka po czterdziestce, która nielegalnie przebywa na ziemiach Stanów Zjednoczonych. Nie mam serca jej sprzedać policji i pięciorga dzieciaków, które ma do wykarmienia. 

— Życzy Pan sobie czegoś po powrocie? — zapytała, przejeżdżając mokrą ścierką po meblu. 

— Nie, dziękuję. Dzisiaj możesz skończyć szybciej — powiedziałem, opuszczając dom.

Skierowałem się prosto do garażu, który automatycznie po wciśnięciu guzika zaczął się otwierać. Już po kilku sekundach znalazłem się za kierownicą mojego porsche i wyjechałem z podjazdu, zatrzymując się na ulicy, aby wcisnąć guzik i zamknąć bramę wraz z garażem. Ruszyłem prosto w stronę domu Marnie. Piątkowy wieczór nie należał do najlepszych, dzień tak samo. Ona z nim poszła, na dodatek okłamała mnie. Wkurwiłem się, gdy zobaczyłem ją wsiadającą do jego auta przed biurem. Jeśli jeszcze raz się spotkają, bez zastanowienia zwolnię go, aby nigdy więcej nie patrzył na moją Wilson, która po tym, jak obdarowała mój policzek czułym pocałunkiem, nie potrafiłem być dłużej na nią zły. 

Po dwudziestu minutach zatrzymałem się przed jej wjazdem. Przyjeżdżanie po nią z rana przed pracą, a także odwożenie jej po niej jest dla mnie już stałą czynnością w życiu. Nie mam z tym żadnego problemu i mógłbym robić to do końca mojego życia; patrzeć na to, jak z uśmiechem wchodzi do mojego samochodu i wita mnie pocałunkiem w policzek. Nawet nie obchodzą mnie dziwne spojrzenia ludzi, gdy widzą ją wychodzącą z mojego samochodu i wchodzącą. Martwi mnie jednak to, że ona się tym przejmuje i już wspominała kilka razy, że mogłaby sama przyjeżdżać i wracać. Naprawdę myśli, że zniszczy mi reputację? Nawet nie ma pojęcia jak bardzo się myli.

Jest piękna, jest najpiękniejszą kobietą, którą moje oczy widziały, a było ich bardzo wiele. Jej obecność przy mnie poprawia wszystko, nawet media pisałyby, że spotykam się z oszałamiającą kobietą, która jest moją prawą ręką i za żadne skarby nie potrafiłbym tego zmienić. Nie śmiałbym nawet odważyć się jej zwolnić, jest dla mnie ważna.

Wyciągnąłem telefon i wcisnąłem zieloną słuchawkę przy jej nazwie, odwracając głowę w stronę domu. Uśmiechnąłem się, gdy w oknie przeminęła mi jej postać i zdążyłem zobaczyć, jak jest w samej bieliźnie. Komplet czerwonej koronki nie mógłby mi umknąć.

— Halo? — rzuciła zmachana.

— Jestem pod twoim domem.

— Och, ja jeszcze w bieliźnie... — jęknęła.

— Wiem — uśmiechnąłem się.

— Skąd? — zapytała zaskoczona.

— Widziałem i aż mam ochotę wejść do środka i ściągnąć z ciebie tą czerwoną koronkę —  mruknąłem.

— Dlaczego więc tego nie zrobisz? — jej głos przybrał tej seksownej barwy, za którą wręcz szaleję.

— Praca wzywa, kotku.

— Ubieram sukienkę i schodzę na dół.

Rozłączyła się. Schowałem telefon z powrotem do kieszeni marynarki i czekałem na jej przybycie. Po pięciu minutach wyszła z domu, zamykając drzwi. Od razu mój wzrok przeskanował jej sukienkę, w której wyglądała onieśmielająco. Czarna, podkreślająca jej seksowną figurę i dodawała jeszcze większego wdzięku. Na dodatek wygląda pięknie w wysokiej kitce i mam ochotę pociągnąć za te włosy. Ona naprawdę jest marzeniem każdego mężczyzny, jednak to jest przy moim boku, z czego mam się czym szczycić i wychwalać. Dokładnie ją obserwowałem, mój wzrok podążał za każdym jej ruchem i aż do teraz, gdy wsiadła do mojego samochodu.

Dobre wrażenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz